menu

Lechia - Jagiellonia. Mecz z wieloma podtekstami. Bogusław Kaczmarek: W grze obu drużyn jest wiele podobieństw

21 listopada 2018, 16:24 | Jakub Laskowski

Zapowiada się, że w Gdańsku będziemy świadkami wielkiej piłkarskiej uczty. Przewiduję, że bohaterowie niedzielnego wieczoru nie postawią obronnych zasieków i zobaczymy ciekawe widowisko z wieloma golami - mówi przed meczem Lechii z Jagiellonią, były trener Biało-Zielonych Bogusław Kaczmarek.

Bogusław Kaczmarek jest przekonany, że jego były zespół czeka w niedzielę trudna przeprawa
Bogusław Kaczmarek jest przekonany, że jego były zespół czeka w niedzielę trudna przeprawa
fot. Tomasz Bolt/Polskapresse

To potyczka nie tylko na szczycie ekstraklasy - przypomina 68-letni szkoleniowiec. Dużo w tym racji, bowiem podtekstów jest zdecydowanie więcej. Obie drużyny mają swoje serie, które zechcą utrzymać jak najdłużej. Lechia w tych rozgrywkach zbudowała twierdzę i nie przegrała w Gdańsku. Nagrodą jest pozycja lidera i trzypunktowa przewaga nad Jagiellonią, która z kolei nie zwykła przegrywać na boiskach rywali, notując cztery zwycięstwa i dwa remisy.

- Nie można powiedzieć, że Lechia Piotra Stokowca gra najładniejszy futbol w lidze, ale bardzo efektywny i skuteczny, dlatego przewodzi w tabeli - uważa Kaczmarek. - Jest wiele podobieństw w grze Lechii i Jagiellonii. Obie drużyny bazują na szybkich skrzydłach. Gdańszczanie w tym sezonie dużo zawdzięczają Lukasowi Haraslinowi, a w białostockiej ekipie wiodącą postacią jest Przemysław Frankowski. Gospodarze mają jednak atut w postaci super egzekutora - Portugalczyka Flavio Paixao, którego nie ma Jagiellonia - dodaje.

Żółto-Czerwoni w ostatnich latach nie mają miłych wspomnień z gdańskich wojaży. Chcąc przypomnieć sobie ostatnią wygraną białostoczan w Trójmieście, trzeba sięgnąć pamięcią pięć lat wstecz. Dokładnie 14 kwietnia 2013 roku Jaga prowadzona wówczas przez Tomasza Hajto pokonała gospodarzy 3:2.

- Po drugiej stronie barykady, na ławce trenerskiej Lechii zasiadałem ja, więc dobrze pamiętam to spotkanie - śmieje się Kaczmarek. -We wspomnianym sezonie wygraliśmy w Białymstoku, by przegrać u siebie. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, poza tym, że w tym meczu kontuzję doznało dwóch bramkarzy i Jagiellonia to wykorzystała. Czy stadion w Gdańsku rzeczywiście jest dla niektórych nieszczęśliwy? Nie chcą używać metafizycznych określeń, ale są drużyny, z którymi się wygrywa nawet grając słabo. Być może Jagiellonia zalicza się do drużyn leżącej piłkarzom Lechii - dorzuca.

Konfrontacja w Gdańsku to również pojedynek dobrze znanych Kaczmarkowi trenerów - Ireneusza Mamrota i rok młodszego Piotra Stokowca.

- Stokowiec był moim zawodnikiem w Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, natomiast Mamrot tydzień odbywał u mnie staż trenerski. Mam do nich ogromny szacunek i bardzo ich cenię, przede wszystkim za pracę, jaką włożyli, żeby być w ekstraklasie. Nikt im niczego nie dał na tacy, tylko sami zapracowali sobie na trenerską kromkę chleba. Szkoleniowiec Jagiellonii, zanim trafił do Białegostoku, związany był z Chrobrym Głogów, w którym wypromował kilku piłkarzy. Odbudował między innymi Mateusza Machaja. To zawodnik z papierami na wielkie granie, ale chyba często zawodzi go głowa - zaznacza były piłkarz Polonii Warszawa czy Zawiszy Bydgoszcz.

Zdaniem Kaczmarka w niedzielę nie bez znaczenia będzie również fakt, że gdańszczanie mają w kadrze mniej reprezentantów i w przerwie mogli przygotowywać się w komplecie.

- Trener Mamrot nie ma takiego komfortu, co jego vis a vis, co oczywiście nie oznacza, że Jagiellonia na tle swoich rywali będzie wyglądać gorzej. Rozsądek kibicowsko-trenerski podpowiada mi, że będzie to mecz bliski remisu po interesującym widowisku - kończy.


Polecamy