menu

Oceny Lechii za mecz z Lechem. Gra przeciętna, wynik wymarzony

19 września 2016, 14:25 | Jacek Czaplewski

LOTTO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk nie zagrała wielkiego meczu. Więcej, nie zaprezentowała nawet takiego poziomu, jak Lech Poznań. A jakimś trafem dopisała trzy punkty. Oto jak oceniliśmy ją za niedzielne spotkanie, dzięki któremu zrównała się z pierwszą w tabeli Jagiellonią Białystok.

Lechia - Lech 2:1
Lechia - Lech 2:1
fot. Monika Wantoła

Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10.

Vanja Milinković-Savić (8) – Powiedział, że to był jego najlepszy mecz. I się nie pomylił. Chociaż nie zachował czystego konta, to kilka strzałów (Marcina Robaka, Szymona Pawłowskiego, Radosława Majewskiego) wybronił bardzo dobrze. Bez wątpienia bohater niedzieli.

Grzegorz Wojtkowiak (5) – Lepszy niż Wawrzyniak. Starał się asekurować stopera. W akcji z 69 minuty, gdy Milinković-Savić zbił piłkę na poprzeczkę po uderzeniu Marcina Robaka, „Dyzma” wybił piłkę głową prawie z linii bramkowej. Bez tej interwencji byłoby krucho.

Joao Nunes (4) – Reagował zbyt nerwowo, jak na taki mecz. W końcówce nie wyczuł, co planuje Szymon Pawłowski. Może gdyby dłużej grał w Polsce i znał styl gry skrzydłowego Lecha, to wiedziałby, że ten będzie starał się zbiec do środka i kopnąć przy słupku.

Mario Maloca (5) – Dostał godnego przeciwnika w osobie Marcina Robaka. Ich boje były ozdobą meczu. Biorąc pod uwagę, że napastnik Lecha walczył jeszcze z drugim środkowym obrońcą Lechii, to przy tym pojedynku, z Chorwatem, punktujemy na remis.

Jakub Wawrzyniak (4) – Znacznie poniżej oczekiwań. Nie da się ukryć, że kłopoty sprawił mu Maciej Makuszewski, który swobodnie wchodził w drybling. Bywało przez to gorąco pod bramką Lechii. Ma szczęście Wawrzyniak, że w skrócie telewizyjnym nie pokazano, jak został kiwnięty w jednej akcji…

Flavio Paixao (5) – Całkiem znośnie na prawym skrzydle. Próbował kiwać rywali; raz udanie, raz nieudanie. Często był zatrzymywany w sposób nieprzepisowy.

Milos Krasić (5) – Różnie szło mu z rozegraniem. Był często zatrzymywany faulem. Całe szczęście, że bez skrobania po Achillesach mógł dośrodkowywać ze stałych fragmentów. Po jednym z nich wyrównał Marco Paixao.

Simeon Sławczew (5) – Debiut miał solidny (mecz z Cracovią). W drugim spotkaniu wypadł nieco słabiej. Co prawda odzyskał najwięcej piłek, ale już nie wiedzieć czemu stał i patrzył, jak Maciej Makuszewski dośrodkowuje. Po tym podaniu padł gol Marcina Robaka.

Rafał Wolski (5) – Miał swoje momenty. Raz fajnie uciekł Tamasowi Kadarowi. Gdyby zdobył jeszcze z metr przewagi, gdyby odkleił się od Węgra, to może padłaby z tego bramka.

Grzegorz Kuświk (4) – W ataku niewidoczny. Wracał za to do obrony, choć odbiorów wiele i tak nie zaliczył. Krótko po godzinie został zmieniony.

Marco Paixao (6) – Tydzień temu z Cracovią przytomnie wykończył nieudaną próbę brata. Wczoraj znowu ustawił się gdzie trzeba. Na raty, ale pokonał Jasmina Buricia. W pojedynku bramkowym z Flavio prowadzi 4:3.

Weszli z ławki:
Sławomir Peszko (6) – Przyjęty brawami. Nic dziwnego, wrócił po kontuzji, no a przed nią ciągnął grę zespołu. Przeciwko Lechowi, a więc swojemu byłemu klubowi, wypadł nieźle. Rozruszał bok pomocy. Po jego podaniu do siatki trafił Michał Chrapek.
Michał Chrapek – Strzelił gola na wagę zwycięstwa. Pozostawiamy jednak bez oceny z racji, że biegał jedynie przez kwadrans.
Lukas Haraslin – Grał za krótko, by go ocenić.


Wszyscy Polacy w Lidze Mistrzów 2016/2017

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy