menu

Grzelczak w meczu z Zawiszą: Show z Barceloną może jeszcze powtórzyć w lidze (ANALIZA)

23 września 2013, 00:17 | Jacek Czaplewski

Piotr Grzelczak z Lechii Gdańsk wysyła czytelne sygnały, by nie skreślać go mimochodem, jak rok temu zrobił to trener Bogusław Kaczmarek. Bo Grzelczak odpowiednio wykorzystany, jest w stanie przysłużyć się drużynie, co potwierdził golami z Pogonią Szczecin i Zawiszą Bydgoszcz.

Trener Michał Probierz darzy Grzelczaka zaufaniem i ma na niego pomysł. Opiekun Lechii nieszczególnie przejmował się głosami, że „Grzelu” nie nadaje się na poziom ekstraklasy. Zresztą poszedł o krok dalej, bo przekwalifikował go z napastnika na lewego skrzydłowego. Z początku ten zabieg mógł się wydawać niedorzeczny, bo mowa przecież o piłkarzu wysokim, bez przyspieszenia i dryblingu, fizycznie i technicznie niepasującym do szybkiej, kombinacyjnej gry na boku. Probierz jednak te braki u Grzelczaka skrzętnie ukrył, wydobywając przy tym to, czym 26-latek może się szczycić, czyli walką bark w bark lub robieniem przewagi w polu karnym, kiedy piłkę wrzuca prawoskrzydłowy.

W zeszłym sezonie Grzelczak swoich atutów nie mógł jednak zaprezentować. Ówczesny szkoleniowiec Bogusław Kaczmarek traktował go trochę tak, jak piąte koło u wozu. Tylko dwa razy dał mu szansę gry w podstawowym składzie, a po rundzie wiosennej bez sentymentów wypożyczył do Polonii Warszawa, gdzie Grzelczak się odbudował. Przyzwoicie wyglądał zwłaszcza w ostatnich spotkaniach. W jednym z nich zdobył bramkę. U Probierza Grzelczak gra teraz regularnie. Ma 463 rozegrane minuty, natomiast za kadencji Kaczmarka tych minut zanotował zaledwie 262. Zresztą zmiana ilościowa nie dotyczy tylko tego aspektu. W zeszłym sezonie w Lechii ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Teraz ma już dwa trafienia i jedną asystę.

Mecz z Zawiszą Bydgoszcz Grzelczak zaczął na lewym boku, co nie oznacza, że do tej pozycji był przywiązany przez całe 90 minut. Jeszcze przed przerwą na chwilę przeszedł bowiem na prawą stronę, a końcówkę kończył na szpicy. Generalnie pokazał się z dobrej strony. Piłka często przechodziła przez niego, raczej jej nie tracił, umiał dograć. Z dwóch podań od niego użytek mógł zrobić Paweł Buzała (odpowiednio; w 55 i 72 minucie). Ale nie z nich Grzelczak został głównie zapamiętany. W 24 minucie trafił bowiem do siatki, uderzając z kilku metrów z lewej nogi po dokładnym dośrodkowaniu od Deleu. Akcja nie była dziełem przypadku. Grzelczak często w taki sposób jest wykorzystywany przez partnerów. Wystarczy wspomnieć jego bramkę z poprzedniej kolejki, kiedy w podobny sposób pokonał Radosława Janukiewicza z Pogoni Szczecin. Zresztą wczoraj, oprócz tej bramkowej sytuacji, Grzelczak miał jeszcze jedną, łudząco podobną; w 41 minucie kopnął z woleja po podaniu Przemysława Frankowskiego, natomiast w doliczonym czasie gry dostał piłkę w szesnastkę Zawiszy, ale nim zdecydował się na strzał, doskoczyło do niego dwóch przeciwników.

Grzelczak w tym sezonie na razie powalił na kolana tylko w sparingu z Barceloną, bo w lidze otrzymywał od nas przeważnie notę 5 (kolejno: 4, 2, 5, 6, 5, 5, 6). Takim występem jak przeciwko Zawiszy zasugerował jednak, by nie skreślać go tak szybko, jak skreślił Kaczmarek. I chyba warto być cierpliwym, skoro w sezonie 2010/11 w Widzewie Łódź Grzelczak strzelił dziesięć goli w 32 meczach.

Piotr Grzelczak w meczu z Zawiszą Bydgoszcz:
Czas gry: 90 minut
Strzały celne: 2 (2+0)
Strzały niecelne: 0
Podania celne: 27 (16+11)
Podania niecelne: 16 (13+3)
Przechwyty: 7 (5+2)
Straty: 4 (2+2)
Wygrane główki: 4 (3+1)
Przegrane główki: 0
Dośrodkowania celne: 3 (2+1)
Dośrodkowania niecelne: 8 (6+2)
Faulował: 2 (1+1)
Był faulowany: 0

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy