menu

Lechia bierze Inakiego Astiza, zamiast Dmytro Czyhrynskiego

19 czerwca 2015, 17:26 | jac

Inaki Astiz najprawdopodobniej zostanie piłkarzem Lechii Gdańsk – donosi Wirtualna Polska. Hiszpański obrońca przejdzie na zasadzie wolnego transferu, ponieważ jego umowa z Legią Warszawa właśnie dobiega końca.

Inaki Astiz zostanie piłkarzem Lechii Gdańsk
Inaki Astiz zostanie piłkarzem Lechii Gdańsk
fot. Bartek Syta/Polska Press

Astiza z Lechią łączono od kilku miesięcy. Gdańszczanie głosem prezesa Adama Mandziary zdementowali jednak tę informację, ucinając tym samym temat do dnia dzisiejszego. W międzyczasie sugerowano także, że po doświadczonego stopera sięgnie Lech Poznań. Ale przy Bułgarskiej nie mieli takiego planu. Okazało się, że był to blef ze strony menedżera zawodnika.

Na razie nie wiadomo, jaki kontrakt Lechia zaproponowała Astizowi. 31-latek na pewno będzie mógł liczyć na występy w pierwszych dwóch miesiącach sezonu, bo jeden z podstawowych stoperów, Gerson, poddał się operacji barku, przez co będzie wykluczony z gry na jakiś czas. Astiz stworzy zatem duet z Rafałem Janickim. Dla Hiszpana będzie to dopiero drugi polski przystanek. W Legii spędził aż osiem lat. W zakończonym sezonie rozegrał 19 meczów.

Co jest najbardziej interesujące w tym wzmocnieniu, to doniesienie, że pierwszym wyborem Lechii na pozycję środkowego obrońcy wcale nie był Astiz. Otóż klub z Gdańska, według informacji WP, zamierzał ściągnąć do siebie byłego gracza Barcelony i reprezentanta Ukrainy, Dmytro Czyhrynskiego. Jeszcze sześć lat temu „Duma Katalonii” wyłożyła za niego aż 25 mln euro. W 2010 roku odsprzedała natomiast za 10 mln do Szachtara Donieck, z którego to wcześniej odchodził.

Czyhrynski obecnie jest zawodnikiem Dnipro Dniepropietrowsk – finalisty Ligi Europy. Ponoć Lechia złożyła mu ofertę indywidualnego kontraktu na zbliżonych warunkach do tych, które proponowali Ukraińcy. 28-latek postanowił jednak odmówić biało-zielonym. W styczniu polskie media, powołując się na źródła ukraińskie, łączyły go z Legią Warszawa. Tę plotkę oficjalne zdementował prezes wicemistrzów Polski, Bogusław Leśnodorski.


Polecamy