Lech znów nie wygrał. Los Jana Urbana przesądzony?
Bez emocji w Niecieczy. W meczu 6. kolejki LOTTO Ekstraklasy Bruk-Bet Termalica bezbramkowo zremisowała z Lechem Poznań. To kiepski rezultat dla przyjezdnych, a zwłaszcza ich trenera Jana Urbana. Możliwe, że w tygodniu straci pracę. Wedle poznańskich mediów do roli następcy szykowany jest Ljubosław Penew. To jedna z legend bułgarskiego futbolu.
Superpiątek w Niecieczy od samego początku nie zapowiadał ciekawego widowiska. Goście próbowali kreować swoje akcje od tyłu, wykorzystując Matusa Putnockiego. Gospodarze założyli więc średni pressing, lecz nie przynosił on wiele korzyści. Pierwszy kwadrans minął więc bez fajerwerków.
Pierwsza groźna akcja ze strony podopiecznych Czesława Michniewicza miała miejsca w 30. minucie spotkania. "Słonie" wygrały stykową piłkę, która powędrowała między nogami jednego z zawdoników Lecha prosto na prawe skrzydło, gdzie szeroko ustawiony był Gutkovskis. Grający dziś na skrzydle napastnik gospodarzy dośrodkował po ziemi w stronę Wojciecha Kędziory, ale sytuację wyjaśnił Jan Bednarek.
Trzy minuty poźniej obrońcy Termaliki dostali odzew ze strony Lecha. Dalibor Pleva źle obliczył tor lotu piłki, co skrzętnie wykorzystał Tomasz Kędziora. Młodzieżowy reprezentant Polski zagrał mocną piłkę w pole karne do nabiegającego Radosława Majewskiego. Pomocnik Kolejorza oddał mocny strzał, ale nie znalazł on celu, ponieważ wcześniej, futbolówka odbiła się od nogi Kornela Osyry.
Determinacja Makuszewskiego sprawiła, że Lech w końcówce pierwszej połowie doszedł do głosu. W 36. minucie oddał niezwykle precyzyjny strzał w górny narożnik bramki Krzysztofa Pilarza, ale nic z tego, ponieważ były golkiper Cracovii popisał się znakomitą robinsonadą. Dwie minuty później Pilarz również był zmuszony do interwencji - Szymon Pawłowski spróbował zaskoczyć go narożnika pola karnego, ale i tym razem na tablicy, wynik się nie zmienił.
Druga połowę rozpoczęła się pod znakiem małej kontrowersji. Po błędzie w dryblingu Dariusza Formelli, szansę na prawej stronie boiska otrzymał Vladislavs Gutkovskis. Łotysz był już z piłką w polu karnym, kiedy padł na kolana w starciu z Tamasem Kadarem. Sędzia Szymon Marciniak nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego, czym oburzył kibiców z Niecieczy.
W 59. minucie zawodnicy Termaliki zmarnowali doskonałą okazję do zdobycia gola. Vlastimir Jovanović zagrał prostopadłą piłkę do Wojciecha Kędziory, napastnik był już przy piłce w polu karnym Matusa Putnockiego, ale zabrakło mu mocniejszego uderzenia, które
bez trudem jednak zdołał odbić Paulus Arajuuri.
Po sześciu minutach gry powinno być już 1:0. Błąd w rozegraniu Łukasza Trałki próbował wykorzystać Patrik Misak, ale piłka po jego uderzeniu chybiła o centymetry. To był kubeł zimnej wody dla Lecha, który obudził się po przerwie i zaczął atakować. Groźną akcję stworzyli sobie Dariusz Formella z Radosławem Majewskim. Ten pierwszy zagrał spod linii końcowej po ziemi, a były reprezentant Polski próbował pokonać Pilarza płaskim strzałem - bez efektu bramkowego, natomiast z napędzonym strachem wśród kibiców gospodarzy.
Formella miał szansę wyrosnąć na bohatera Lecha w tym spotkaniu. W 80. minucie spotkania poradził sobie z obrońcą Termaliki w dryblingu i płasko uderzył na bramkę Krzysztofa Pilarza, ale trafił jedynie w słupek. W doliczonym czasie gry Termalica miała piłkę meczową, ale piłkę skierowaną do bramki po uderzeniu głową, wybił z pola karnego jeden z obrońców Lecha. Kilkanaście sekund później Bednarek mógł znów wpisać się na listę strzelców, ale świetnie interweniował Pilarz.
W Niecieczy padł ostatecznie bezbramkowy remis. W spotkaniu nie brakowało ciekawych sytuacji, ale całość może szybko odejść w zapomnienie.
Wszystkie podejścia polskich drużyn do Ligi Mistrzów