menu

Lech – Śląsk LIVE! Czy Rumakowi uda się powrót na Bułgarską?

1 kwietnia 2016, 09:21 | Wojciech Maćczak

Odkąd Mariusz Rumak objął zespół Śląska, zespół zanotował dwa remisy. Nie są to wyniki satysfakcjonujące, gdyż wrocławianie nadal plasują się na miejscu w strefie spadkowej i potrzebują znaczniejszych zdobyczy punktowych. Czy uda się wywalczyć taką w spotkaniu z mistrzem Polski? Relacja NA ŻYWO od 20:30 w GOL24.PL!

W piątkowy wieczór lechici podejmą Śląsk
W piątkowy wieczór lechici podejmą Śląsk
fot. GRZEGORZ DEMBINSKI/POLSKA PRESS

<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=5593ebb780557d03733bec23&c=0&h=101&w=740"></script>

Dla szkoleniowca ekipy z Dolnego Śląska z pewnością będzie to mecz szczególny. To właśnie w Lechu Rumak dostał szansę pokazania się w Ekstraklasie, prowadził zespół przez dwa i pół roku, zdobywając w tym czasie dwa wicemistrzostwa Polski. Po zwolnieniu z „Kolejorza” w sierpniu 2014 roku, miesiąc później pojawił się na Bułgarskiej jako szkoleniowiec Zawiszy Bydgoszcz. Nie był to udany powrót, gdyż jego nowy zespół przegrał wówczas z Lechem Macieja Skorży aż 2:6.

W Bydgoszczy zadaniem Rumaka było uratowanie zespołu przed spadkiem z Ekstraklasy. Ostatecznie nie udało się tego osiągnąć, jednak ciężko szukać winy po stronie szkoleniowca, który – gdy zimą dostał czas na przebudowę zespołu – odmienił jego grę i był bardzo bliski wywalczenia miejsca w elicie. Teraz podobną misję dostał w Śląsku Wrocław, tyle że okoliczności są zupełnie inne. Z jednej strony strata do bezpiecznych miejsc nie jest duża, z drugiej zaś dostał zespół praktycznie tuż przed rundą finałową i nie ma zbyt wiele czasu, by wprowadzić swoje zmiany. Bo gdy te zaczną działać, to dla Śląska może być już za późno, zespół potrzebuje punktów na już.

Tymczasem za kadencji nowego szkoleniowca zdobył póki co dwa. Szkoda zwłaszcza spotkania z Koroną Kielce, w którym Śląsk prowadził już 2:0, by ostatecznie zremisować 2:2 tracąc ostatnią bramkę w 86. minucie z rzutu karnego. A później był jeszcze bezbramkowy remis z Ruchem Chorzów.

Lech z kolei ma za sobą porażkę w hitowym starciu z Legią Warszawa. Porażkę bolesną i to nie tylko ze względu na fakt, iż poniesioną w starciu z największym przeciwnikiem, na które skierowane były oczy całej piłkarskiej Polski. Przede wszystkim chodzi o różnicę klas między zespołami, uwydatnioną podczas tego spotkania. To nie było wyrównane spotkanie, zakończone zwycięstwem Legii po jakimś indywidualnym błędzie czy też jednej błyskotliwej akcji. Podopieczni Stanisława Czerczesowa mieli wyraźną przewagę i po prostu ją wykorzystali.

Można tłumaczyć to plagą kontuzji w Lechu, trudną sytuacją kadrową, która zmusiła Jana Urbana do wystawienia w podstawowym składzie żółtodzioba Kamila Jóźwiaka. To jednak nie zmienia faktów, a wręcz niekorzystnie świadczy o ekipie mistrza Polski. Bądź co bądź zespół z europejskimi ambicjami powinien dysponować na tyle szeroką kadrą, by spokojnie poradzić sobie w trudniejszych okolicznościach.

Ta sytuacja na szczęście dla poznaniaków z czasem powinna się poprawiać. Do zdrowia wrócił już Karol Linetty i bezpośrednio przed meczem ze Śląskiem zapadnie decyzja, czy wybiegnie na murawę. Treningi wznowili już Szymon Pawłowski, a także nieobecny od rundy jesiennej Marcin Robak. Obaj potrzebują jednak czasu, by wrócić jeszcze do pełni sprawności fizycznej. Z drugiej strony z drobnym urazem zmaga się ostatnio Dawid Kownacki i jego występ w piątkowym starciu stoi pod znakiem zapytania.


Polecamy