menu

Rumak: Gdybym nie wierzył w awans, musiałbym odejść

8 sierpnia 2012, 18:06 | Szymon Ratajczak / Bułgarska.pl

- Gdybym nie wierzył w awans, to pierwszy musiałbym odejść. Dopóki będę prowadził ten zespół, będę wierzył w każde zwycięstwo i nawet przy złym wyniku będę wierzył, że uda się go obrócić na naszą korzyść – powiedział na konferencji prasowej przed rewanżem z AIK trener Kolejorza.

Jaki jest jego sposób na odrobienie trzybramkowej straty, która zdaniem wielu przekreśla już szanse poznaniaków na awans do kolejnej rundy LE? - Będziemy bardziej ofensywni, bardziej zdeterminowani, bardziej charakterni i mądrzy w swoim postępowaniu. Nie chodzi o to, bym na konferencji prasowej określił, że będziemy grali bokiem lub środkiem. Czy na jednego, dwóch albo trzech napastników. Chodzi o to, by zawodnicy uwierzyli że to jest do zrobienia, żebyśmy oddawali strzały, byli w polu karnym, tworzyli jak najwięcej sytuacji. Wtedy być może przełoży się to na korzystny rezultat – podkreśla Mariusz Rumak.

Szkoleniowiec Kolejorza powiedział też, co jego zdaniem zaważyło na dotkliwej przegranej 0:3, poniesionej w Szwecji: - Głównym powodem naszej porażki była niedyspozycja fizyczna, która spowodowała późniejsze błędy. To nie było jednak spowodowane tym, że jakoś inaczej pracowaliśmy, lub nie byliśmy przygotowani. Nałożyły się po prostu podróże, nocne wstawania, czyli czynniki niezależne od nas. W Sztokholmie zebraliśmy żniwo tego wszystkiego. Jeżeli zawodnicy nie poruszają się po boisku tak jak byśmy chcieli, to wszystko po kolei „siada” - taktyka, organizacja gry, psychika zawodników. Nie reagujemy wtedy tak jak powinniśmy – tłumaczył 35–letni trener.

Czy teraz będzie pod tym względem lepiej i lechici są gotowi powalczyć o wyrównanie rachunków? - Przed rewanżem szukaliśmy właśnie regeneracji i wypoczynku. Myślę że to się udało - uważa trener Lecha Poznań.

Kolejorz pod wodzą aktualnego szkoleniowca nie strzelił jeszcze czterech bramek, nie zdarzyło mu się też wygrać w stosunku 3:0, co w czwartek zagwarantowałoby rozstrzygnięcie w rzutach karnych.

Co na to sam zainteresowany? - To fakt, ale ten pierwszy raz nadejdzie, bo takie mecze przechodzą do historii i my tę historię chcemy tworzyć. Czujemy przed Szwedami respekt, ale się ich nie boimy – zakończył Mariusz Rumak.


Polecamy