Rudniew: Wcale nie jest przesądzone, że odejdę
- Takich fanów jeszcze nie miałem w piłkarskiej karierze. Wspaniale dopingują przez cały mecz. Jednak wcale nie jest przesądzone, że odejdę. Zobaczymy, co się wydarzy - mówi Artjom Rudniew zapytany, czy będzie mu po sezonie brakować poznańskich fanów.
fot. Marek Zakrzewski
Co Pan czuł, kiedy piłka wciąż nie chciała wpaść do bramki?
Cały czas wierzyłem, że futbolówka w końcu trafi do siatki. Jednak żaden napastnik nie wie, kiedy dokładnie to się stanie. Tego nie da się przewidzieć. Na szczęście pomógł nam też Bartek Ślusarski, który wywalczył rzut karny.
To był dla Pana niezwykle nerwowy mecz?
Oczywiście te niewykorzystane sytuacje trochę mnie martwiły w czasie meczu. Nie ukrywam, że na takim boisku trudno się grało. Także przeciwnik był bardzo nieustępliwy i walczył w każdej akcji do końca. W pierwszym meczu z tym rywalem w tym sezonie zdobyliśmy tylko jeden punkt. Teraz też nie było łatwo.
Dlaczego nie udało się wykorzystać tylu świetnych sytuacji strzeleckich? Chyba nie wszystko można zrzucić na zły stan boiska?
Rzeczywiście. To wyglądało tak, jakby brakowało nam koncentracji w decydujących momentach. Trzeba nad tym jeszcze popracować. Uważam, że powinniśmy stwarzać więcej sytuacji, ale też częściej trafiać do siatki.
Noga nie zadrżała w samej końcówce, kiedy wykonywał Pan rzut karny?
Nie, starałem się podejść do całej sytuacji spokojnie. Przed meczem było ustalone, że w razie, gdyby sędzia przyznał nam rzut karny, to będę wykonawcą.
Już sobie zapewniliście udział w europejskich pucharach. Czuje Pan, że jest autorem tego sukcesu?
Nie, moim zdaniem cały zespół na to zapracował. Bez podań kolegów nie strzeliłbym tylu goli. Nie zastanawiam się, gdzie byłby Lech bez moich trafień. Strzelanie goli to mój obowiązek.
Swój cel osiągnęliście. To oznacza, że w ostatnim meczu nie będzie wam towarzyszyć presja?
Teraz już coś osiągnęliśmy, ale będziemy walczyć do końca. Została nam jeszcze jedna kolejka. Sami musimy się mobilizować, żeby zdobyć trzy punkty. Taka presja może nam się przydać.
Będziecie nasłuchiwać wieści z innych stadionów?
Nie, najpierw musimy się skupić, żeby samemu wygrać mecz w Łodzi. Tym bardziej, że murawa na stadionie Widzewa wcale nie będzie rewelacyjna. Z drugiej strony na słabym boisku też gramy nieźle, co pokazaliśmy wiele razy w Poznaniu.
Będzie Panu brakowało poznańskich kibiców?
Takich fanów jeszcze nie miałem w piłkarskiej karierze. Wspaniale dopingują przez cały mecz. Jednak wcale nie jest przesądzone, że odejdę. Zobaczymy, co się wydarzy.