menu

Jedno zwycięstwo wiosny nie czyni. Lech potrzebuje wzmocnień, by liczyć się w lidze

10 lutego 2013, 21:36 | Wojciech Maćczak

W ostatnim spotkaniu na zgrupowaniu w Hiszpanii Lech Poznań pokonał mistrza Bułgarii. Zwycięstwo nie może jednak zamazać słabego obrazu, jaki rysuje się, gdy szerzej spojrzymy na poczynania poznaniaków zimą. Spośród siedmiu meczów kontrolnych wygrali zaledwie dwa, przegrywając nawet z pierwszoligowcami.

Postawa Lecha w sparingach pozostawia wiele do życzenia
Postawa Lecha w sparingach pozostawia wiele do życzenia
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net

Rozpoczęło się bardzo dobrze, bowiem od wysokiego zwycięstwa (3:0) z aspirującym do awansu do Ekstraklasy Zawiszą Bydgoszcz. Później jednak wyniki podopiecznych Mariusza Rumaka były coraz mniej zadowalające, od remisu z Wartą po porażki z Flotą Świnoujście i Miedzią Legnica. Równie słabo było również na zgrupowaniu na Półwyspie Iberyjskim, gdzie „Kolejorz” wziął udział w turnieju Marbella Cup. Po dwóch porażkach 1:3 z drużynami ze stolicy Rumunii (Rapidem i Dinamem Bukareszt) Lech w całkiem niezłym stylu pokonał mistrza Bułgarii, zespół Ludogorca Razgrad. Korzystny wynik w ostatnim meczu nie wymazał jednak wniosków, które nasunęły się po wcześniejszych niepowodzeniach.

Zobacz także: Lech Poznań wygrywa w Hiszpanii. Dwa gole Hamalainena

Po pierwsze, podobnie jak pod koniec rundy jesiennej, Lech ma problem z grą w formacji defensywnej. Dwanaście straconych bramek w siedmiu meczach kontrolnych nie wystawia pozytywnej oceny linii obrony Lecha, która przez większą część rundy wiosennej będzie musiała radzić sobie bez kontuzjowanego Manuela Arboledy. Lechowi wyraźnie potrzebny jest doświadczony zawodnik, który zastąpi Kolumbijczyka i będzie dla wielkopolskiego klubu liderem defensywy. Takim, jak jesienią był „Maniek”, takim, jakim dla Legii Warszawa jest Michał Żewłakow, czy dla Polonii był Marcin Baszczyński.

Myśląc o kandydatach do gry na tej pozycji automatycznie nasuwa się jedno nazwisko zawodnika, mającego za sobą występy przy Bułgarskiej. I nie chodzi tu bynajmniej o Bartosza Bosackiego, o rzekomym powrocie którego rozpisywały się jesienią niektóre media, bo przecież sprowadzanie do czołowego zespołu Ekstraklasy gracza, który półtora roku nie kopnął piłki, byłoby absurdem. Do wzięcia jest natomiast Marcin Wasilewski, podstawowy stoper reprezentacji Polski, mający problemy w Anderlechcie Bruksela. Faktem jest, że belgijski klub nie chce już „Wasyla”, a ten powinien zmienić otoczenie, by utrzymać miejsce w kadrze narodowej. Tyle że o ile zawodnik był przymierzany do Zagłębia Lubin czy Legii Warszawa, to z Poznania nie było nawet sygnału zainteresowania. A przecież 33-letni zawodnik mógłby być cennym wzmocnieniem „Kolejorza”.

Problem w tym, że Lech nie sięgnął zimą po żadnego defensywnego zawodnika. Rumak musi więc radzić sobie z tym materiałem, który ma – duet stoperów na wiosnę będą tworzyć Hubert Wołąkiewicz i Marcin Kamiński. Pierwszy grał jesienią w kratkę, natomiast drugi spisywał się słabo, ale w sparingach było nieco lepiej. Co jednak w wypadku, gdy któryś dozna kontuzji? Szkoleniowiec Lecha usilnie próbuje zdobyć stopera z Kebby Ceesay’a, co wydaje się dość dziwnym rozwiązaniem. Przecież już na jesień Gambijczyk ze szwedzkim paszportem musiał z konieczności grywać na stoperze i wyglądało to słabo. Dużo więcej pożytku daje zespołowi, występując na prawej stronie bloku defensywnego, jego dośrodkowania są cenną bronią lechitów w ofensywie. Szkoda byłoby się pozbawiać tak dobrego skrajnego obrońcy po to, by zyskać przeciętnego stopera.

Na prawej obronie w sparingach często grywał natomiast Tomasz Kędziora. 19-letni zawodnik jesienią zadebiutował w Ekstraklasie, ale nie dostał zbyt wielu szans, by pokazać swoje umiejętności. Teraz wobec kiepskiej sytuacji kadrowej w defensywie możliwe jest, że będzie częściej pojawiał się na boisku. Otrzyma niepowtarzalną szansę zaistnienia w Ekstraklasie i jeśli ją wykorzysta, może sporo zyskać na problemach personalnych dryżyny.

Źle jest również w ataku. Poznaniacy co prawda podpisali obowiązujący od czerwca kontrakt z Łukaszem Teodorczykiem i starają się jak najszybciej sprowadzić napastnika do siebie, to jednak faktem jest, że na dzień dzisiejszy jest on graczem Polonii Warszawa. Czy zmieni się to jeszcze przed rozpoczęciem rundy wiosennej, czy już po jej zakończeniu – przekonamy się wkrótce. Stan rzeczy jest jednak taki, że jedynym napastnikiem, nadającym się do gry w Ekstraklasie jest w tej chwili w Poznaniu Bartosz Ślusarski. Odszedł Bartosz Bereszyński, a Patryk Wolski nie otrzymuje od trenera szans gry. W takim razie na szpicy w grach kontrolnych występuje Vojo Ubiparip. Ten sam Ubiparip, o którym Rumak mówił jesienią, że to dla niego skrzydłowy. Ten sam, który dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu, bo sztab szkoleniowy uznał, że jest za słaby na Lecha. Jeżeli nie uda się sprowadzić Teodorczyka, a Ślusarski nabawi się jakiegoś urazu, Rumak może być skazany na Serba, który zimą nie zaprezentował nic poza strzeleniem dwóch goli rozsypującej się Warcie Poznań.

Na osłodę linia pomocy, która jako jedyna nie doznała osłabień. Wręcz przeciwnie, została wzmocniona reprezentantem Finlandii Kasperem Hamalainenem. To właśnie ten gracz zapewnił Lechowi zwycięstwo z Ludogorcem i jeżeli szybko znajdzie wspólny język z kolegami z drużyny, to może być cennym nabytkiem. Wydaje się, że lepiej niż jesienią prezentują się skrzydłowi – Mateusz Możdżeń i Aleksandar Tonew. Do tego Rafał Murawski tym razem nie będzie zmagał się z traumą po nieudanym Euro, przez co można liczyć na lepszą rundę w jego wykonaniu. Do tego jest jeszcze Karol Linetty, z każdym meczem nabierający doświadczenia i ogrania. Ciekawe, czy już wiosną na stałe zadomowi się w składzie „Kolejorza”.

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy