Dziennikarz z Estonii dla Ekstraklasa.net: Pamiętamy Levadię!
- Myślę, że zawodnicy Kalju będą lepiej przygotowani pod względem kondycyjnym od piłkarzy Lecha Poznań. U nas sezon rozpoczął się już w marcu, a u was liga jeszcze nie wystartowała.
- Lech na pewno jest faworytem, ale my mamy w pamięci el. LM w 2009 roku, kiedy Levadia pokonała Wisłę Kraków. Również nasza reprezentacja w 2012 roku w meczu towarzyskim pokonała waszą kadrę. Myślę, że w czwartek Lech może wygrać. Ale wygra skromnie – może 1:0? - mówi Raul Ojassaar, dziennikarz estońskiego soccernet.ee przed meczem Nomme Kalju - Lech Poznań.
Jesteście zadowoleni, że wasz Nomme Kalju spotka się w II rundzie el. LE z Lechem Poznań?
Cóż... W I rundzie eliminacji pokonaliśmy Fram Reykjavik i szczerze powiedziawszy to na tym rywalu koncentrowaliśmy się najbardziej. Gra przeciwko Lechowi Poznań jest dla nas swego rodzaju nagrodą za to, że udało nam się przebrnąć I rundę. A wiadomo nie od dziś, że estońskim zespołom jest trudno przebrnąć już pierwsze rundy w europejskich pucharach. Rywal w II rundzie eliminacji nie był już tak istotny. Było wiadomo, że będzie to rywal dużo silniejszy od nas.
Wiecie coś na temat Lecha Poznań?
Pierwsze co przychodzi mi na myśl, to niesamowici kibice tego klubu. Nie pamiętam, ale chyba nie widziałem ani jednego spotkania Lecha Poznań, za to widziałem wiele filmów z jego kibicami w internecie. Wiem o tym, że do Lecha miał dołączyć również Henrik Ojamaa, który ostatecznie trafił do Legii Warszawa. Ciekawostką jest, że w Nomme gra młodszy brat Henrika – Hindrek.
Jaką masz opinię na temat polskiego futbolu?
Mam wrażenie, że reprezentacja, jak i sama liga w waszym kraju są dużo silniejsze, niż wskazują na to wyniki na arenie międzynarodowej. Na pewno w żaden sposób nie można porównać waszego kraju do Estonii. Polska jest dobrą odskocznią dla estońskich zawodników, którzy chcieliby zaistnieć w silnych europejskich ligach. W ostatnich latach sporo moich rodaków próbowało swoich sił w Ekstraklasie.
Powiedz coś więcej na temat Nomme Kalju.
Kalju, to młoda drużyna. Klub powstał w 1997 roku. Z marketingowego punktu widzenia, to numer jeden w Estonii. Właściciel klubu – Kuno Tehva ma bzika na punkcie PR-u i uczynił z Kalju najpopularniejszy klub w Estonii. Zresztą nie ma się czemu dziwić, bo jest również właścicielem popularnego klubu nocnego „Prive” na Starym Mieście w Tallinie.
A aspekt sportowy? Na kogo Lech powinien uważać?
Doświadczenie – to największy plus w zespole. Trener Igor Prins stworzył zespół z mieszanką młodości i rutyny. Główną siłą są obrońcy. Tihhon Šišov, Alo Bärengrub i Mikk Reintam, to dobrzy piłkarz. Również Ken Kallaste, to zawodnik, z którym wiążemy duże nadzieje w związku z nadchodzącymi eliminacjami Euro 2016. Lech powinien uważać na Hidetoshi Wakui'ego. Japończyk jest w niesamowitym gazie i rozgrywa swój najlepszy sezon. Damiano Quintieri ma świetną technikę i jest bardzo szybki. Niebezpieczny jest również Allan Kimbaloula. Niestety zawodnik z Kongo doznał w tamtym tygodniu kontuzji i będzie pauzował aż pięć miesięcy. Z Lechem więc nie zagra.
Jak myślisz, jakim wynikiem może zakończyć się to spotkanie?
Myślę, że zawodnicy Kalju będą lepiej przygotowani pod względem kondycyjnym od piłkarzy Lecha Poznań. U nas sezon rozpoczął się już w marcu, a u was liga jeszcze nie wystartowała. Lech na pewno jest faworytem, ale my mamy w pamięci el. LM w 2009 roku, kiedy Levadia pokonała Wisłę Kraków. Również nasza reprezentacja w 2012 roku w meczu towarzyskim pokonała waszą kadrę. Myślę, że w czwartek Lech może wygrać. Ale wygra skromnie – może 1:0? Za to w rewanżu może paść już więcej bramek. Nie zdziwi mnie dwubramkowe, a nawet trzybramkowe wygrana klubu z Poznania. Ale to tylko moje przewidywania. Wszystko zweryfikuje boisko.
Rozmawiał: Sebastian Czapliński / Ekstraklasa.net