menu

Lech - Lechia LIVE! Trzy szybkie ciosy Kolejorza. Gdańszczanie na kolanach

5 kwietnia 2013, 10:11 | Wojciech Maćczak

Dobry mecz i zwycięstwo w Szczecinie rozbudziło apetyty poznańskich kibiców. W meczu z Lechią Gdańsk z pewnością będą oczekiwać upragnionego zwycięstwa na własnym boisku, na które czekają już niemal pół roku. Tyle że podopieczni Bogusława Kaczmarka, podobnie jak poznaniacy, lepiej spisują się na wyjazdach. Relacja NA ŻYWO od 20:45 w Ekstraklasa.net!

Lech Poznań - Lechia Gdańsk - tekstowa relacja na żywo w Ekstraklasa.net

Lechia to jedyny zespół, który na własnym boisku zdołał urwać punkty „Kolejorzowi”. Jesienny mecz obu drużyn na PGE Arenie zakończył się zwycięstwem gdańszczan po golach Piotra Wiśniewskiego oraz Abdou Razacka Traore. Poza tym spotkaniem poznaniacy wygrali wszystkie spotkania wyjazdowe, zdobywając na boiskach rywala aż 30 punktów przy dziewięciu, dopisanych po pojedynkach w Poznaniu. Gracze Lechii również lepiej spisują się na wyjazdach, tyle że w ich przypadku dysproporcja punktowa jest dożo mniejsza – 17 oczek, zdobytych na boiskach rywala i 12 u siebie.

Dlatego też, choć Lech plasuje się w tabeli kilka pozycji wyżej, to przed meczem ciężko wskazać faworyta. Ostatnie zwycięstwo u siebie poznaniacy odnieśli 6 października zeszłego roku, pokonując 4:0 Piasta Gliwice. Od tego wydarzenia w sobotę minie dokładnie pół roku. Przez ten czas podopieczni Mariusza Rumaka zdobyli na własnym obiekcie… jeden punkt za remis z GKS-em Bełchatów. Pozostałe cztery spotkania – z Jagiellonią, Legią, Śląskiem i Polonią – zakończyli porażkami.

To właśnie ostatni mecz z Bełchatowem miał być przełomowym momentem, bo przecież do Poznania przyjechała jedna z najsłabszych drużyn ligi. Trener Mariusz Rumak przed spotkaniem stwierdził nawet, że jest to jego najważniejszy mecz w karierze. Przełamanie nie wyszło jednak tak, jak oczekiwali tego gracze Lecha – co prawda przerwali serię czterech porażek na własnym boisku, ale bezbramkowy remis nikogo nie zadowolił. Mimo dobrej postawy w drugiej połowie i masy stworzonych sytuacji nie zdołali zdobyć nawet bramki.

Przed spotkaniem z Lechią Rumak o „najważniejszym spotkaniu” już nie wspominał. – To po prostu kolejny mecz – stwierdził na czwartkowej konferencji prasowej. Kolejny, w którym Lech musi walczyć o ligowe punkty, by ścigać się z warszawską Legią. Szkoleniowiec Lecha obliczył, że w tym sezonie do mistrzostwa potrzebne będzie minimum 60 punktów – czyli brakuje jeszcze 21. Kalkulacja jest całkiem prosta – trzeba wygrać przynajmniej 7 na 10 pozostałych pojedynków, by sięgnąć po tytuł mistrzowski. A to będzie możliwe tylko wtedy, gdy „Kolejorz” zacznie punktować na własnym boisku.

Nadzieja jest, bowiem w Szczecinie poznaniacy pokazali kawał dobrej piłki i wygrali 2:0. Po tym spotkaniu do jedenastki kolejki wybraliśmy trzech lechitów – Marcina Kamińskiego, Aleksandara Tonewa i Łukasza Teodorczyka. Na facebookowym profilu Lech Poznań Ekstraklasa.net wspominaliście ponadto, że na to wyróżnienie zasłużyli jeszcze Jasmin Burić i Gergo Lovrencsics. Kluczem jest teraz to, by przełożyć bardzo dobrą postawę na boisku rywala na dobry mecz u siebie. Nieraz już się przecież zdarzało, że poznaniacy grali wyśmienicie na wyjeździe, by tydzień później w słabym stylu przegrać przed własną publicznością.

Bogusław Kaczmarek zapowiada, że jego podopieczni nie przyjadą do stolicy Wielkopolski po to, by się bronić. - Zawsze staramy się grać ofensywnie i w każdym meczu walczymy o zwycięstwo. Przed piątkową konfrontacją z Lechem jesteśmy jednak podwójnie zmotywowani. Chcemy nie tylko pokonać wicelidera na jego terenie, ale także odbić to, co na własne życzenie straciliśmy w potyczkach z Piastem i Wisłą – mówił szkoleniowiec gdańszczan. Miał na myśli dwa ostatnie spotkania, w których Lechia zdobyła tylko jeden punkt i nie zdołała strzelić bramki.

Jego zespół przyjedzie do Poznania osłabiony jedynie brakiem pauzującego za kartki Adriana Pietrowskiego, którego w podstawowym składzie najprawdopodobniej zastąpi Mateusz Machaj. Z kolej w Lechu niepewny jest występ Kaspera Hamalainena. W wypadku jego absencji na murawie od pierwszej minuty Karol Linetty.

Twitter