menu

Kwiek: Teraz najważniejszy dla nas jest mecz z Ruchem

20 października 2012, 14:05 | Marcin Szczepański

- Teraz najważniejszy dla nas jest mecz z Ruchem i jedziemy do Chorzowa po trzy punkty - powiedział po wczorajszym zwycięstwie nad Koroną Kielce cichy bohater Górnika, Aleksander Kwiek, który miał udział w obu akcjach bramkowych.

W spotkaniu z Koroną Kielce bramki dla Górnika Zabrze zdobyli Arkadiusz Milik i Prejuce Nakoulma, jednak nie udało by się bez udziału świetnie dysponowanego Aleksandra Kwieka. Na szczególne brawa zasługiwało jego podanie z miejsca ponad obrońcami do Nakoulmy, który później wyłożył piłkę Milikowi. - Dostałem bardzo dobre podanie od Michała Bembna, no i bardzo dobrze mi wychodził Prejuce Nakoulma. Zobaczyłem go, on również bardzo dobrze wypatrzył Arka Milika i było 1:0 - mówi o akcji bramkowej Kwiek. - Cieszy, że Prejuce dobrze mi wyszedł. Cała drużyna zasłużyła na brawa - dodał skromnie.

Zdobycie dwóch bramek w pierwszej połowie wcale nie przyszło zabrzanom łatwo, bo to rywale dominowali na boisku przez większą jej część. - Zagraliśmy słabszy mecz, ale cieszy to, że potrafimy wygrać takie spotkanie, grając troszeczkę słabiej. Na pewno cieszymy się z tych trzech punktów - przyznał Kwiek. - Pierwsza połowa była słabsza, druga była już dobra - ocenił ze swojej perspektywy piłkarz.

Dzięki zwycięstwu Górnik przez chwilę zagościł w fotelu lidera, a piłkarze poczuli, że ten sezon może należeć do nich. - Możemy bardzo dużo zwojować, tylko musimy grać troszeczkę lepiej niż w pierwszej połowie - stwierdził pomocnik zabrzan, który przyznał, że zespół skupia się już na zbliżających się Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów w poniedziałek, 29 października. - Patrzymy teraz do przodu. Teraz najważniejszy dla nas jest mecz z Ruchem i jedziemy do Chorzowa po trzy punkty - zapowiada odważnie.

Górnik ma ponad tydzień na przygotowanie się do starcia i zamierza to dobrze wykorzystać. - Gramy w poniedziałek, będziemy ciężko trenować, żeby wygrać z Ruchem - zapewnia Kwiek.

Z Zabrza - Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net


Polecamy