menu

Kto zaskoczył, a kto rozczarował? Analiza rozgrywek Ekstraklasy po 5 kolejkach

28 września 2012, 14:18 | Michał Karaimow

Podsumowanie gry drużyn w pięciu pierwszych kolejkach T-Mobile Ekstraklasy. Kolejność zespołów według miejsc zajmowanych w tabeli.

Widzew nie wytrzyma tempa rozgrywek?
Widzew nie wytrzyma tempa rozgrywek?
fot. Łukasz Kasprzak

1. Widzew Łódź – zespół Radosława Mroczkowskiego jest największym, pozytywnym zaskoczeniem dotychczas rozegranych kolejek. Z czterema zwycięstwami i remisem zajmuje pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Gra w piłkę bez kompleksów, ale nie można powiedzieć, żeby swoją grą jakoś szczególnie zachwycał. Gra Widzewa wygląda solidnie, lecz trzeba wziąć poprawkę na to, z jakimi zespołami łodzianie do tej pory się mierzyli. Dotychczasowy lider grał bowiem z drużynami dosyć przeciętnymi, bądź będącymi akurat w kiepskiej dyspozycji. Wyjątkiem jest Górnik Zabrze, ale jak wiadomo ten mecz zakończył się podziałem punktów. Dużo mówi się ostatnio o tzw. „polskiej młodzieży Mroczkowskiego”. Owszem w kadrze są młodzi, zdolni Polacy, lecz do tej pory wchodzą głównie z ławki. Trzon pierwszej jedenastki stanowią, bowiem zawodnicy wiekowi oraz obcokrajowcy. Młodzież dopiero jest wprowadzana, jednak tacy piłkarze jak Rybicki, Stępiński czy Radzio mają niewątpliwie potencjał i wydaje się, że łódzki klub będzie miał z nich pociechę.

Wydaje się, że trudny terminarz oraz to, iż zespoły grające z liderem będą podchodziły do tych spotkań inaczej niż miało to miejsce do tej pory sprawi, że klub szybko spadnie o kilka miejsc. Widzew mocno zaczął sezon i pewnie długo nie wytrzyma tego tempa. Jest to kandydat do środka tabeli.

2. Legia Warszawa – na papierze główny kandydat do mistrzostwa. Wydaję się, że ten klub ma wszystko: piękny stadion, świetnych kibiców, wyrównaną i szeroką, jak na nasze realia kadrę. Coś jednak nie działa tak jak powinno. Legia co prawda jeszcze nie przegrała, ale swoją grą na kolana nie rzuca. 3 zwycięstwa i 2 remisy uzyskane w starciach z niezłymi zespołami wstydu Legii nie przynoszą, lecz od takiej drużyny trzeba wymagać więcej. Warszawianie mają ten problem, że z kim by nie grali, rywal zawsze traktuje te mecze niezwykle prestiżowo. Gra przeciwko takiemu zespołowi wyzwala w piłkarzach większą motywację. Nie ma co ukrywać, że z Legią, mało kto decyduje się na otwartą grę. Często legioniści bywają zmuszeni do budowania ataku pozycyjnego, co jak wiadomo nie jest specjalnością naszych drużyn. Cieszy niewątpliwie fakt, że trener Urban nie boi stawiać się na młodych piłkarzy. Żyro, Łukasik, Furman, Kosecki, a teraz także Salinas pokazują, że nie są gorsi od starszych rywali do miejsca w składzie. Bardzo obiecująco wygląda także współpraca z przodu Marka Saganowskiego z Danijelem Ljuboją.

„Wojskowi” zapewne zdobędą mistrza, bo mają po prostu najlepszych piłkarzy i może poza Lechem nie mają godnych przeciwników, ale styl gry jaki prezentują w tej chwili, nie daje nadziei na zwojowanie czegoś w Europie. Jedno natomiast jest pewne, polityka inwestowania w rozwój młodych piłkarzy wyjdzie Legii na dobre, zarobią w ten sposób jeszcze wiele milionów w europejskiej walucie.

3. Lech Poznań – „Kolejorz” podobnie jak Legia ma piękny stadion i świetnych kibiców tylko ta kadra jest jakby mniej wyrównana. Na tą chwilę Lech ma chyba najlepszą obronę w Ekstraklasie. Natomiast najsłabszą stroną zespołu wydaje się być brak wartościowego następcy Rudneva. Można mówić, że jest Ślusarski, który strzelił już 3 bramki, ale jaki jest to napastnik każdy widzi. Potrafi strzelić bramkę, by za chwilę tak jak w meczu z Pogonią zaliczyć pudło sezonu. Jest to zawodnik przyzwoity, ale nic więcej. Zespół z takimi ambicjami jak Lech, nie może zadowalać się napastnikami pokroju Ślusarskiego, Ubiparipa czy Reissa. Włodarze klubu powinni pomyśleć zimą o jakimś sensownym transferze na tę pozycję.

Lecha stać na zwycięstwo w rozgrywkach, a już na pewno na europejskie puchary. Sama gra zespołu w ofensywie nie powala, ale w tyłach wygląda to już całkiem dobrze. Jeśli do drużyny dołączy jakiś wartościowy gracz, biegający przed Tonevem czy Lovrencsicsem to z przodu również powinno to wyglądać lepiej. Zespół z Poznania jak na nasze warunki ma dość kreatywną drugą linie i żal by było tego nie wykorzystywać. Poznańska młodzież na razie nieśmiało puka do drzwi pierwszej drużyny. Najbliżej niej są Drewniak i Bereszyński oraz Marcin Kamiński (będący ostatnio w fatalnej dyspozycji). Nie stanowią oni jednak na tę chwilę realnego wzmocnienia składu.

4. Śląsk Wrocław – słaby start oraz niedobra atmosfera w zespole zaowocowały dymisją Oresta Lenczyka. Drużynę przejął nieznany szerszej publiczności Stanislav Levy. Celem nowego trenera jest gra zdecydowanie bardziej ofensywna niż miało to miejsce za rządów Lenczyka. Na razie wygląda to obiecująco. Jeśli dodamy do tego powrót po zawieszeniu dyrygenta Sebastiana Mili okazuje się, że ten Śląsk nie musi być słabszy niż w poprzednim sezonie (Mila w pierwszym meczu po powrocie praktycznie sam przesądził o wygranej). Z tym, że możemy być pewni, iż rywale do tytułu będą silniejsi niż w poprzednich rozgrywkach. Jednak walka o puchary powinna być w zasięgu wrocławskiej ekipy. Oprócz wspomnianego Mili w dobrej formie jest Waldek Sobota. Jeśli przebudzi się Kaźmierczak i ustabilizuje swoją dyspozycje Patejuk, to Śląsk może jeszcze solidnie namieszać. Martwić może natomiast fakt, że mający być wzmocnieniami środkowi obrońcy Grodzicki i Jodłowiec zawodzą. Wiadomo jednak, że obrona to taka formacja, która jak żadna inna wymaga zgrania. Zatem można mieć nadzieję, że czas pracuje na ich korzyść i z każdym meczem będzie to lepiej wyglądać.

5. Piast Gliwice – po dwóch porażkach beniaminek z Gliwic trzy mecze z rzędu rozstrzygnął na swoją korzyść. W ostatnich spotkaniach dało się zauważyć konsekwentną grę Piasta w obronie. Pewnie w bramce spisuje się również 23-letni Dariusz Trela. Gliwiczanie może nie stwarzają sobie ogromnej liczby sytuacji bramkowych, ale cechuje ich wysoka skuteczność. Główną broń w ataku stanowi Ruben Jurado. Coraz lepiej radzi sobie Mariusz Zganiacz, a na prawym skrzydle dużo ożywienia wniósł Izvolt, który z miejsca stał się wzmocnieniem zespołu. Do tej pory zawodzi Wojciech Kędziora, który zdobył na razie jedną bramkę (z rzutu karnego). Po królu strzelców pierwszoligowych rozgrywek można było spodziewać się nieco więcej. Piast nie powinien mieć problemów z utrzymaniem. Swoje na pewno przegra, ale zapewne nieraz także urwie punkty faworyzowanym zespołom. Warty odnotowania jest fakt, że „Piastunki” przywiozły zwycięstwa z Gdańska i Białegostoku, a więc terenów gorących, gdzie o wiele lepsze drużyny pewnie potracą punkty.

6. Polonia Warszawa – „Czarne Koszule” grają na razie chyba najefektowniejszą piłkę w lidze. Zespół, w którym do końca trwała wyprzedaż zawodników, miał krótszy okres przygotowawczy od innych drużyn. Mimo to zawodnicy jak do tej pory imponują przygotowaniem motorycznym i kondycyjnym. Kadra pierwszego zespołu nie uległa wbrew pozorom wielkim zmianom, a po odejściu z klubu Józefa Wojciechowskiego piłkarzom wyraźnie gra się łatwiej. Osoba ekscentrycznego prezesa paraliżowała zawodników, którzy grali poniżej oczekiwań. Teraz naprawdę mogą udowodnić ile są warci. Jak na razie najbardziej imponuje postawa młodych Łukasza Teodorczyka oraz Pawła Wszołka, który doczekał się nawet powołania do kadry. Dobrą pracę w środku pola wykonuje także Łukasz Piątek. W obronie z kolei rządzi Marcin Baszczyński. W ostatnich derbach Warszawy padł zasłużony remis, co pokazuje, że Polonia nie odstaje od najlepszych. Jest to z pewnością kandydat do walki o podium.

7. Pogoń Szczecin – drugi z beniaminków również spisuje się powyżej oczekiwań. Z tym, że „Portowcy” są skuteczni głównie na swoim terenie. Zespół prowadzi najmłodszy trener w Ekstraklasie, 30-letni Artur Skowronek. Ręka młodego szkoleniowca zaczyna być coraz bardziej widoczna w poczynaniach jego podopiecznych. Pogoń stara się grać w piłkę. Zachowane są proporcję między obroną i atakiem. Coraz lepiej także zaczyna wyglądać w zespole gra pressingiem. Widać, że drużyna poczyna sobie bez kompleksów. Prym w drużynie wiedzie 38-letni Edi Andradina. Jak ważny dla Pogoni jest ten zawodnik można było się przekonać w Poznaniu gdzie po otrzymaniu przez Brazylijczyka czerwonej kartki gra ofensywna zespołu przestała istnieć. Edi po 5 kolejkach ma 2 bramki i 2 asysty. Jest jednym z czołowych graczy w lidze. Bardzo solidnie spisuje się dwójka środkowych obrońców. Maciej Dąbrowski jest jednym z objawień w drużynie, a Hernani wyraźnie zaczyna wracać do swojej dawnej dyspozycji. Świetnie w bramce spisuje się ulubieniec szczecińskich kibiców Radek Janukiewicz. Pogoń gra mądrą piłkę, ma wyrównaną kadrę. Wydaje się, że spokojnie powinna uplasować się na koniec sezonu w miejscach 8-12.

8. Górnik Zabrze – jeden z czterech zespołów, które jeszcze nie przegrały. Terminarz dla zawodników z Zabrza był wyjątkowo niekorzystny, gdyż większość spotkań rozgrywali na wyjazdach. Trener zespołu Adam Nawałka jest uważany za jednego z lepszych szkoleniowców w lidze. Zapewne słusznie, bo co roku ze składu personalnie przecież nie najmocniejszego potrafi „zmontować” dobrze funkcjonujący zespół, a o jego pressingu słyszeli już chyba wszyscy.

Górnik to jeden z najlepiej, o ile nie najlepiej grający w ten sposób zespół w Polsce. Bardzo dobrze wygląda też w klubie wprowadzanie młodych zawodników. Skorupski, Olkowski czy Milik są w tej chwili wyróżniającymi się piłkarzami Górnika. Są też bardzo solidni piłkarze jak: Kwiek, Bemben czy Danch. Jeśli do pełni formy wróci Nakoulma to Górnik z przodu naprawdę będzie miał kim straszyć. Zespół o pucharach na razie może chyba tylko pomarzyć. Grę zabrzan ogląda się jednak całkiem przyjemnie i drużyna pewnie jeszcze wiele razy napsuje krwi faworytom.

9. Wisła Kraków – personalnie drużyna wygląda świetnie. W zespole są takie nazwiska, że Wisła powinna w tej lidze ogrywać praktycznie każdego. Jak jednak jest każdy widzi. Nazwiska nie grają i trener Probierz ma trudny orzech do zgryzienia. Cały czas wisi nad nim widmo zwolnienia, a jak wiadomo nie są to komfortowe warunki do pracy. Zarzuca się mu, że zespół nie ma stylu, że piłkarze grają poniżej swoich możliwości. Trzeba się jednak zastanowić czy to jest wina trenera, że np. Garguła jest cieniem zawodnika sprzed kilku lat? Iliev przychodził do klubu jako król strzelców ligi serbskiej. W Polsce nigdy swoich umiejętności nie potwierdził. Coraz starszy jest Radek Sobolewski. Słabo spisuje się Genkow, który w klubie ma praktycznie zerową konkurencję. Stara się jak może Maor Melikson, ale sam niewiele jest w stanie wskórać. Wisła płaci do tej pory za nierozsądną politykę transferową. Ściągnięto piłkarzy wiekowych, najwyraźniej przybyłych pod Wawel, aby trochę dorobić do emerytury. Probierz zaczyna coraz częściej sięgać po młodych zawodników. Zmiana pokoleniowa w zespole wydaje się być nieunikniona. Na razie krakowianie są największym rozczarowaniem ligi. Nic nie wskazuje na to żeby Wisła miała zająć na koniec sezonu miejsce wyższe niż to przed rokiem, czyli siódme.

10. Lechia Gdańsk – Lechia fatalnie spisuje się u siebie, gdzie przegrała oba rozegrane mecze. Lepiej idzie jej na wyjazdach, w których z trzech spotkań przywiozła 6 punktów. Niezaprzeczalnie gwiazdą zespołu jest Traore. Jest to piłkarz nieszablonowy, ale w Gdańsku nie ma odpowiedniego wsparcia. Bardzo słabo spisuje się do tej pory Grzegorz Rasiak. Coraz śmielej poczyna sobie za to Mateusz Machaj, w którym Bobo Kaczmarek widzi przyszłego reprezentanta Polski. Lechia posiada również bardzo ciekawą parę stoperów. Bieniuk i Madera znają się jeszcze ze wspólnej gry w Widzewie. Zatem o braku zrozumienia nie może być mowy. Bieniuk opuścił pierwszą kolejkę. Po jego powrocie do składu defensywa zespołu zaczęła grać pewniej, choć zdarzają się jej jeszcze niewymuszone błędy. Zespół z Gdańska musi zacząć grać lepiej, bo w przeciwnym wypadku może powtórzyć się sytuacja z poprzedniego sezonu, gdzie Lechia niemal do końca walczyła o utrzymanie.

11. Jagiellonia Białystok – ciężko na tę chwilę jest ocenić pracę Tomasza Hajty jako pozytywną. Trzeba mu jednak oddać, że postawił na Makuszewskiego dzięki czemu klub zarobił milion euro. Problem polega jednak na tym, że w zespole nie ma aktualnie godnego zastępcy. Niby jest nieobliczalny Dzalamidze z tym, że on chyba coraz bardziej popada w przeciętność. Walczy, stara się tego mu odmówić nie można, lecz coraz mniej z tego wynika dla zespołu. Tomasz Frankowski coraz rzadziej strzela, ale tłumaczyć trzeba to tym, że partnerzy prawie w ogóle nie stwarzają mu sytuacji. Poza tym „Franek” ma już swoje lata i po prostu młodszy już nie będzie. W klubie w tej chwili nie ma gotowego do gry napastnika. Kontuzje Zahorskiego oraz wspomnianego Frankowskiego, a także zawieszenie Smolarka powodują deficyt na tej pozycji. Dodatkowo bardzo słabo spisuje się białostocka obrona. Zespół z Podlasia do tej pory zdobył 6 punktów jednak trzeba wziąć pod uwagę, że 4 spotkania zawodnicy Hajty grali u siebie. Dodatkowo rywale przynajmniej w teorii byli w ich zasięgu.

Kibiców może martwić fakt, że w tej rundzie zespół czekają już głownie wyjazdy, na których Jaga chyba od zawsze gra beznadziejnie. Rywale też wydają się być trudniejsi. W sobotę drużyna zagra w Szczecinie z Pogonią i faworytem nie będzie. Zespół ma za to do pokonania setki kilometrów w podróży na drugi koniec kraju. Potem klub z Białegostoku czekają jeszcze trudne mecze min. z Legią, Lechem, czy Śląskiem Wrocław. Wygląda to zatem wyjątkowo nieciekawie dla fanów Jagiellonii.

12. Korona Kielce – zespół będący rewelacją poprzednich rozgrywek w tych nie spisuje się już tak dobrze. W zeszłym sezonie Korona do końca walczyła o grę w europejskich pucharach w tym raczej jest skazana na walkę o utrzymanie. W klubie nie zaaklimatyzował się jeszcze Marcin Żewłakow, który strzelił w ostatniej kolejce dopiero pierwszą bramkę w nowy sezonie. Jednak powrót do składu Korzyma powinien mu pomóc. Będzie miał w końcu z kim pograć pod bramką przeciwnika. Sam Korzym na pewno jest wzmocnieniem kieleckiego ataku co pokazał w ostatnim meczu, który był jego pierwszym po kontuzji. Dużo gorzej niż w poprzednim sezonie spisują się Vuković, Jovanović, Sobolewski i Kuzera. Ciekawą dyspozycję natomiast zaczyna prezentować Michał Janota. Piłkarz na początku był mocno krytykowany, teraz jednak powoli pokazuje, że może być dla Korony sensownym wzmocnieniem. Trzeba podkreślić, że zespół po początkowym falstarcie pozbierał się i w dwóch ostatnich kolejkach zdobył 4 punkty. Jego dalsza dyspozycja jest jednak zagadką.

13. Ruch Chorzów – „Niebiescy” zaczęli sezon z nowym trenerem na ławce. Waldemara Fornalika zastąpił jego brat i dotychczasowy asystent Tomasz. Nie był to jednak dla działaczy strzał w dziesiątkę. Ruch grał fatalnie, kończył mecze wysokimi porażkami. W rolę strażaka wcielił się Jacek Zieliński. Postawił drużynę na nogi. Ruch w końcu zaczął punktować. Stało się to również dzięki przebudzeniu Arka Piecha, który często niemal w pojedynkę ciągnie Ruch do przodu. Aż strach pomyśleć jakby wyglądał zespół bez tego piłkarza. A trzeba zacząć sobie to wyobrażać, gdyż Arek jest jednym z lepszych napastników w tej lidze i stanowiłby wzmocnienie nawet dla naszych czołowych drużyn. Powinno być tylko kwestią czasu kiedy zgłosi się po niego jakiś możniejszy pracodawca. Martwić musi natomiast forma Macieja Jankowskiego. Napastnik Ruchu, który łączony był do niedawna z Legią Warszawa zupełnie się zaciął. Poza Piechem wyróżniającym zawodnikiem w zespole bez wątpienia jest Marek Zieńczuk. Ruch stać w tej chwili góra na walkę o środek tabeli. Bezpieczne utrzymanie na kilka kolejek przed końcem sezonu będzie sporym sukcesem „Niebieskich”.

14. Podbeskidzie Bielsko-Biała – zespół, który był objawieniem poprzedniego sezonu, w tym zupełnie nie błyszczy. Należy jednak pamiętać, że początek ubiegłego miał również fatalny. Problem w tym, że w drużynie Kasperczyka nie widać pomysłu na grę, nie widać wykonawców, ani jakiejkolwiek koncepcji. Najmniej w tym jednak wydaje się być winy samego trenera. Po prostu zawodnicy, którymi dysponuje nie gwarantują ekstraklasowego poziomu. Wyróżniającym się piłkarzem jest Adamek, który jeszcze do niedawna grał kilka klas niżej. Pozytywne słowa należą się również bramkarzowi Richardowi Zajacowi. Podbeskidzie ma jednak problem ze stwarzanie sobie sytuacji podbramkowych. Bardzo ciężko ogląda się ich mecze. Obok Bełchatowa jest to w tej chwili główny kandydat do spadku.

15. Zagłębie Lubin – zespół znajdowałby się wyżej, gdyby nie odjęte 3 punkty przed startem sezonu. Po łomocie zebranym w Szczecinie w pierwszej kolejce wydawało się, że Zagłębie stanęło na nogi. Po krótkim czasie jednak znów można zauważyć regres formy lubinian. Zespół posiada potężnego sponsora. Wydał przed sezonem na transfery 2 mln zł co jak na obecne, polskie realia jest kwotą nieosiągalną dla innych klubów. Przyglądając się jednak, kto za te pieniądze został sprowadzony trzeba stwierdzić, że zostały one wyrzucone w błoto. Bowiem Gliwa, Jeż i Papadopulos wnoszą do klubu nic, albo co najwyżej niewiele. Ostatni wraz z Sernasem blokuje tylko miejsce najzdolniejszemu piłkarzowi Zagłębia - Woźniakowi. Gdyby klub był mądrze zarządzany, transfery przemyślne to Zagłębie mogłoby teraz być w czołówce ligi. Jest jednak jak jest. Zatem szykuje się ciężka jesień dla kibiców tej drużyny. Wiosną pewnie jak zwykle zostanie sprowadzonych kilku nowych zawodników, co daje nadzieję na walkę o coś więcej niż o utrzymanie. Cieszyć może wysoka forma Pawłowskiego, który jako jeden z nielicznych w Ekstraklasie nie boi się grać jeden na jeden i często z tych pojedynków wychodzi zwycięsko.

16. GKS Bełchatów – absolutna "czerwona latarnia". Zespół, który po pięciu kolejkach ma 0 punktów na koncie, musi być stawiany w roli kandydata do spadku. Słabe wyniki przypłacił stanowiskiem dotychczasowy trener zespołu Kamil Kiereś. Trzeba jednak przyznać, że Bełchatów nie gra aż tak źle, jak wskazują na to rezultaty, które do tej pory osiągnął. W pierwszej kolejce bardzo pechowa porażka z Wisłą, w czwartej zespół z Bełchatowa niezasłużenie przegrał z o wiele gorzej dysponowanym tego dnia Lechem. W ubiegłym tygodniu uległ Śląskowi, ale do przerwy prowadził 1:0. W tamtym meczu zespół z Wrocławia był jednak zdecydowanie lepszy i wygrał zasłużenie. Pokazuje to jednak, że GKS potrafi strzelać bramki nawet tym teoretycznie silniejszym. Sprawę komplikuję jeszcze sytuacja kadrowa klubu. Kilku ważnych zawodników jest kontuzjowanych i nie zanosi się na to żeby szybko mieli wrócić do pełnej sprawności (min. Wilusz, bracia Makowie, Buzała). W klubie potrzebny jest spokój, bo mimo wszystko są w tej lidze zespoły grające gorzej w piłkę od bełchatowian.


Polecamy