Kto może załatać dziury w obronie reprezentacji Polski? [KOMENTARZ]
San Marino to San Marino, rywal który nie daje odpowiedzi na żadne pytanie. Chyba, że chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś z dziedziny ekonomii lub też poznać tajniki pieczenia chleba. Więc co tak naprawdę wiemy na dziś o naszej drużynie narodowej?
Trenerzy na bezrobociu, czyli kto może zastąpić Waldemara Fornalika? (GALERIA)
Nie wszystko jest złe. Nie wszystko jest be. Z pewnością na wielkie słowa uznania zasługuje Piotr Zieliński. Młody piłkarz bez kompleksów przedarł się do pierwszej jedenastki i wydaje się, że łatwo miejsca nie odda. Niby na playmakera kreowany był Mateusz Klich, ale to jednak w zawodniku Udinese drzemie większy potencjał. I nie chodzi tu wcale o bramki w meczu z San Marino (choć i za to brawa się należą). Zieliński ma bowiem to, czego strasznie nam brakowało w ostatnich latach - skuteczne prostopadłe podanie. Zarówno w meczu z Czarnogórą, jak i z San Marino, zagrał kilka piłek, które pozwoliły wierzyć, że czasy tęsknoty za Mirosławem Szymkowiakiem mijają. Kogoś jeszcze Zieliński nie przekonał? Niech więc ta osoba spojrzy na grację z jaką Piotr porusza się z piłką. Klasa sama w sobie; krótko przy nodze, często już samym przyjęciem potrafi zwieść rywala. O to chodzi, tak się dziś gra. To będzie piłkarz na lata dla naszej kadry. To będzie lider, zapamiętajcie te słowa!
W zasadzie chyba nie ma w tym kraju osoby zadowolonej z gry obronnej reprezentacji Polski. Kłopot miał Franciszek Smuda, kłopot ma też Waldemar Fornalik. Ciężko znaleźć optymalne zestawienie, które gwarantowałoby przynajmniej brak juniorskich błędów. Postawmy się na miejscu selekcjonera i przeanalizujmy obecnych defensorów kadry oraz piłkarzy, którzy mogliby do elity dołączyć. Bo w zasadzie na czym obecnie stoimy? Czy jest w czym wybierać?
PRAWA OBRONA:
Łukasz Piszczek – i długo, długo nic. W Borussii dużo lepszy, ale i dla kadry bezcenny. Nie mamy drugiego tak dobrego bocznego defensora. Okres jego rehabilitacji przypadł na najgorszy możliwy dla kadry czas. Przed nami ważne mecze, w których zabraknie Piszczka. Trzeba będzie radzić sobie bez niego. Jednak piłkarz ten może czuć się na tyle pewnie, że nawet fenomenalne występy jego zastępcy przeciwko Ukrainie i Anglii, raczej nie odbiorą mu miejsca w składzie.
Bartosz Bereszyński – nadzieja z Legii. O tym, że drzemie w nim niemały potencjał przekonał nas wiosną. Jego występy w nowym sezonie nie są już tak spektakularne, ale wiemy na co go stać. Trzeba się Bereszyńskiemu bacznie przyglądać bo z pewnością jest on ciekawą alternatywą dla Piszczka.
Piotr Celeban – odnoszę wrażenie, że Waldemar Fornalik powołał go w oparciu o suche fakty. Strzela bramki? Strzela. Więc pewnie zbiera dobre recenzje. Powołujemy. Pewnie tak wyglądał proces wewnętrznej dyskusji WF z samym sobą. Reprezentacji Celeban nie da nic. Solidny piłkarz, ale nic więcej. Świata nie zwojuje.
ŚRODEK OBRONY:
Kamil Glik – obwołany bohaterem i zbawicielem kadry po meczu z Anglią. I w zasadzie na tym można zakończyć. Ciągle jedzie na opinii z tego jednego spotkania. Nie jest piłkarzem złym. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy, czy jest to lider defensywy? Nie. Glikowi proste błędy zdarzają się nie rzadziej niż pozostałym defensorom Fornalika. Gra, bo potrafi raz na jakiś czas zabłysnąć, ma pewne miejsce w klubie. I najzwyczajniej w świecie, nie ma lepszych.
Łukasz Szukała – wymysł mediów. Dziennikarze szukali, szukali i doszukali się Szukały. Gra w zespole mistrza Rumunii, zaraz będzie mierzył się z najlepszymi w Lidze Mistrzów. Dobrze gra głową, nieźle zaprezentował się w dwumeczu z Legią. Generalnie chyba najpewniejszy z środkowych obrońców jakich sprawdzał Fornalik. Jednak i on ma swoje wady. Przede wszystkim kompletnie nie potrafi wyprowadzić akcji spod własnego pola karnego. Nowocześni środkowy obrońcy powinni taką umiejętność posiadać. No, ale nie będzie to jakimś wielkim minusem, jeżeli będzie miał przy sobie kogoś, kto potrafi odpowiednio wprowadzić piłkę do gry. A kto mógłby być takim zawodnikiem?
Marcin Kamiński – zapomniany nieco przez selekcjonera piłkarz Lecha Poznań. W zasadzie najlepszy gracz „Kolejorza” w tym sezonie. Do jego jednego nie można mieć większych uwag. Podobny piłkarz do Szukały. Ba, wydaje mi się, że lepszy. Na plus dla niego umiejętność wyprowadzenia piłki. Niejednokrotnie pokazywał, że potrafi pójść za akcją. Bardzo pewny w defensywie, rzadko ucieka się do fauli, nie kartkuje. Piłkarz, którego trzeba brać. Od zaraz!
Arkadiusz Głowacki – w kadrze powinni grać najlepsi. Tu nie chodzi o wiek, lecz o umiejętności. Głowacki to nie jest melodia przyszłości. Jego dotychczasowe występy w kadrze raczej nie zapisały się złotymi zgłoskami w historii polskiego piłkarstwa. Aktualna dyspozycja pozwala jednak umieścić doświadczonego stopera Wisły w tym zestawieniu. W tym sezonie bezsprzecznie lider defensywy „Białej Gwiazdy”, jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, na swojej pozycji w Ekstraklasie.
Artur Jędrzejczyk – niby niezły, niby wszystko okej. Ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, by walczył jak równy z równym z Rooney'em czy Konoplianką. Nie ta klasa. To taka ulepszona wersja Wawrzyniaka. Piłkarz, który technicznie nie wygląda źle, z presją sobie radzi, ale jednak ma pewną barierę, której nie przeskoczy. Próbuje nadrobić ambicją jednakże i to często nie wystarcza. Pamiętając jednak o naszych problemach z defensywą jego kandydatura nie jest wcale złą opcją.
LEWA OBRONA:
Sebastian Boenisch – słoń w składzie porcelany. Pamiętam jak pozytywnie zaskoczył mnie jego występ w meczu z Australią. W zasadzie na tym bazowałem swoją opinię o tym zawodniku. Byłem za nim. Jednak nie da się ukryć, że ostatnio Sebastian jest raczej jednym z najgorszych zawodników jakich powołuje Fornalik. Kompletnie bezproduktywny w defensywie i w ofensywie. Czytam, że Boenisch w kadrze i Boenisch w Leverkusen, to dwie zupełnie różne osoby. Hmm czyżby miał bliźniaka? Raczej nie. W Bayerze nasz zawodnik wcale nie gra dużo lepiej w defensywie, ma po prostu świetną asekurację. Podobnie jest z Piszczkiem, który w kadrze zawala dużo bramek. Jaki z tego wniosek? Brak nam solidnych stoperów.
Jakub Wawrzyniak – „grajcie na Wawrzyniaka, on jest cienki”. Ten cytat, który zawojował internet, chyba najlepiej obrazuje umiejętności tego piłkarza. Jeżeli ktoś nie wie, co oznacza wyrażenie „piłkarz surowy technicznie”, niech obejrzy w akcji Kubę. Choć to naprawdę sympatyczny facet, to jednak nie da się ukryć, do "beenhakkerowskiego" international level jest mu daleko. Trochę lepiej wyglądał kiedyś w Atenach. No, ale to było dawno temu. Dziś Wawrzyniak sam zdaje sobie sprawę, że gra w kadrze nie dlatego, iż jest najlepszy, lecz z powodu braku lepszych. O ile na mecze z Mołdawią, San Marino czy Czarnogórą się na daje, o tyle w starciu z Anglikami czy Ukraińcami jest to piłkarz, który będzie miał związane buty. Nie potrafi grać pod presją. To nie jest piłkarz, który daje pewność defensywie.
Hubert Wołąkiewicz – ostatnio sporo czytam, że na ostatnie dwa mecze eliminacji przydałby nam się lewy obrońca o charakterystyce typowo defensywnej. Czemu więc nie spróbować wariantu z Wołąkiewiczem? Jest to zawodnik, który w Lechu już wiele razy z konieczności grał na boku obrony i raczej nie zawodził. Pewny z tyłu, a i w ofensywie potrafi coś zdziałać. Nie jest może idealnym kandydatem, ale czy są Boenisch i Wawrzyniak faktycznie są lepsi?
Ciężko jest znaleźć w Polsce dobrych obrońców. Z pewnością warto sprawdzić Wołąkiewicza czy Kamińskiego. Można pomyśleć też o Głowackim. Melodią przyszłości powinien być Rafał Włodarczyk z Herthy Berlin, jego klubowy kolega Gracjan Horoszkiewicz czy Igor Łasicki. Przyglądałbym się też Mateuszowi Lewandowskiemu i jego imiennikowi z Legii, Cichockiemu. Selekcjoner, ktokolwiek by nim nie był, musi jednak pamiętać, że selekcja to skomplikowany proces. To nie tak, że gość gra nieźle i go bierzemy. W grę wchodzą sprawy takie jak charakter czy charyzma danego zawodnika, umiejętność odnalezienia się w grupie, odwaga przy podejmowaniu trudnych decyzji. Czasem mam wrażenie, że to selekcjonerskie abecadło przewyższa Waldemara Fornalika.