Kto będzie strzelał gole dla Lechii?
Strzelanie goli to był największy problem Lechii Gdańsk w rundzie jesiennej. Po poprzednich rozgrywkach pożegnany został Bedi Buval, a sprowadzeni w jego miejsce Fred Benson i Josip Tadić nie pokazali snajperskich umiejętności.
fot. Tomasz Bołt/Polskapresse
Benson strzelił jednego gola, ale w Gdańsku już go nie ma. Tadić ani razu nie trafił do siatki rywali, ale trener Paweł Janas pozostawił go w zespole biało-zielonych.
Wydawało się, że w zaistniałej sytuacji Lechia w pierwszej kolejności będzie szukać napastnika. Nic z tego. Do biało-zielonych nie dołączył żaden piłkarz z linii napadu. Gdańszczanie mają zatwierdzone dwa transfery, ale Patryk Tuszyński to ofensywny pomocnik, a Jakub Wilk może grać na lewej obronie lub pomocy.
Trener Janas miał na swojej liście życzeń napastnika. To Piotr Grzelczak, z którym współpracował w Widzewie. Negocjacje z łódzkimi działaczami były trudne i na razie nie zakończyły się porozumieniem. Łatwiej było ustalić wszelkie warunki kontraktu z samym Grzelczakiem, który podpisał już umowę z Lechią, ale ta zacznie obowiązywać dopiero 1 lipca. Czy jednak Grzelczak byłby lekiem dla Lechii na problemy ze strzelaniem goli? Trudno powiedzieć. W poprzednim sezonie zdobył osiem bramek. W rundzie jesiennej obecnych rozgrywek wpisał się dwa razy na listę strzelców, więc nie jest to wynik specjalnie imponujący.
W gdańskim klubie nie brakuje jednak opinii, że problem nie leży w samych napastnikach, ale raczej w braku dobrych podań, z których snajperzy żyją. Zresztą Janas sam mówił, że chciałby sprowadzić jeszcze jednego piłkarza ofensywnego do pomocy. Szkoleniowiec obdarzył zaufaniem Tadicia i Dawidowskiego. Mecze ligowe pokażą, czy słusznie zrobił, bowiem po spotkaniach sparingowych trudno się zachwycać. Może się okazać w trakcie rundy wiosennej, że Lechia znowu będzie miała problem ze strzelaniem goli, bo nie będzie miał kto posyłać piłki do siatki. Janas preferuje grę jednym napastnikiem i może szukać innych rozwiązań. W ataku mogą równie dobrze zagrać Ivans Lukjanovs lub Piotr Wiśniewski. Obaj to jednak nie są typowi łowcy bramek. Strzelają gole, ale łatwiej ich widzieć w roli asystentów.
Jest jeszcze Adam Duda, który od tego okresu przygotowawczego trenuje z pierwszym zespołem biało-zielonych. To piłkarz, który w rozgrywkach juniorskich, Młodej Ekstraklasie i III lidze pokazał, że ma umiejętności strzeleckie. Janas może jednak w trudnym okresie dla Lechii nie postawić na młodego zawodnika, który nie ma doświadczenia. Czasami jednak warto, bo w ten sposób można rozwijać talenty. A Duda jest zawodnikiem, którego piłka szuka w polu karnym i może rozwiązać problemy biało-zielonych ze strzelaniem goli.
Obdarzenie zaufaniem Tadicia i Dawidowskiego może okazać się bardzo ryzykowne. Zresztą podobnie jak i zaniechanie w sprowadzeniu napastnika, który potrafi strzelać gole. Obaj ci piłkarze jesienią dostawali szanse, a jednak nie potrafili zdobywać bramek. Przed Lechią bardzo trudna wiosna, a bramki będą potrzebne, aby wygrywać mecze, a zwycięstwa do utrzymania w ekstraklasie.
Może Paweł Janas liczy też na snajperskie umiejętności Abdou Razacka Traore. Ten piłkarz musi jednak być zdrowy, dojść do swojej optymalnej formy i przypomnieć sobie, że trafiał do siatki w biało-zielonych barwach.
Inna sprawa, że to właśnie Traore może być powodem tego, że Lechia w zimowym okienku transferowym nie sprowadziła żadnego napastnika. W gdańskim klubie liczyli, że piłkarz ten wypromuje się w Pucharze Narodów Afryki i będzie można go sprzedać za dobre pieniądze. Tymczasem Traore ani razu nie pojawił się na boisku i popadł w zapomnienie. Tylko dobrą grą w rundzie wiosennej może przypomnieć o sobie menedżerom. Transfer Traore miał zapewnić środki na pozyskanie dobrego i klasowego napastnika. Wiadomo, że zawodnik na tej pozycji tani nie jest. To właśnie piłkarze z formacji ataku są najdrożsi na rynku i jednocześnie najbardziej poszukiwani przez wszystkie kluby.
Może być też tak, że któryś z gdańskich napastników się odblokuje i jeden strzelony gol pomoże w lepszej i skutecznej grze w kolejnych meczach ligowych. I to byłaby dla Lechii sytuacja idealna. To jednak również podejście bardzo optymistyczne, bowiem runda jesienna i mecze sparingowe na to nie wskazują, bo żaden z piłkarzy nie błysnął strzeleckimi zdolnościami.
Bilans napastników Lechii:
Josip Tadić, jesienią 11 meczów w ekstraklasie (8 w podstawowym składzie), 713 minut na boisku, 0 goli
W Lechii nie pokazał tego, że potrafi strzelać gole. Nie wpisał się ani razu na listę strzelców. Oczekiwania były znacznie większe. W poprzednich klubach strzelał jednak gole. W NK Osijek zagrał 20 meczów i strzelił 7 goli, w Dinamie Zagrzeb w 61 meczach zdobył 18 bramek, a w Arminii Bielefeld zagrał 14 spotkań i strzelił w nich 5 goli.
Tomasz Dawidowski, jesienią 14 meczów w ekstraklasie (5 w podstawowym składzie), 434 minuty na boisku, 0 goli
To nigdy nie był typ snajpera i łowcy bramek. Wychowanek Lechii chce jednak pomóc swojemu klubowi, ale goli dla biało-zielonych nie strzela. Po powrocie do Lechii, w ciągu 2,5 roku, zdobył tylko dwa ligowe gole. Najlepiej radził sobie w Amice Wronki, dla której zagrał 126 meczów ligowych i strzelił w nich 36 bramek.
Adam Duda, jeszcze nie zagrał w ligowym meczu w pierwszej drużynie Lechii
To jest przyszłość Lechii. Może już wkrótce pokazać, że potrafi strzelać gole i biało-zieloni będą mieli z niego pożytek. W sparingach raz wpisał się na listę strzelców i wciąż czeka na debiut w pierwszym zespole Lechii. Niespełna 21-letni piłkarz jesienią strzelił 8 goli w rezerwach Lechii, a w poprzednich dwóch sezonach zdobył 17 bramek w Młodej Ekstraklasie.
Zapisz się na piłkarski NEWSLETTER! - codziennie najważniejsze wydarzenia w Twojej skrzynce
KONKURS dla zakochanych kibiców - "Święty Walenty, kibic zawzięty"! Wygrywaj w serwisie CalaPolskaKibicuje.pl