Piłkarz Zagłębia Lubin Filip Starzyński jedzie na Euro!
Filip Starzyński - rozgrywający KSC Lokeren wypożyczony do Zagłębia Lubin - znalazł się w 23-osobowej kadrze Adama Nawałki na turniej Euro 2016. Jest w tym gronie jedynym zawodnikiem z dolnośląskiego klubu. Dwa miesiące temu w rozmowie z nami opowiedział nam o tym, co poszło nie tak w Belgii, o smaku tamtejszych frytek oraz mówiło głośno o... swoich szansach na wyjazd na mistrzostwa Europy! No cóż - marzenie się spełniło.
Filip Starzyński jedzie na Euro 2016! Pomocnik Zagłębia Lubin w reprezentacji rozegrał dopiero dwa spotkania
Starzyński: Nie żałuję, że wyjechałem. Marzę o lidze hiszpańskiej
Rozmawialiśmy w połowie kwietnia
Filip Starzyński, znany także jako Figo. Nie każdy piłkarz może się poszczycić takim pseudonimem. Jak to się właściwie zaczęło? Bo chyba nie chodzi tylko o imię?
Prawdę mówiąc, to już nie pamiętam. To było bardzo dawno – jak miałem 6, 7 może 8 lat. Po prostu tak to się już ciągnie przez wszystkie drużyny, do których trafiam, ale genezy nie pamiętam. Zawsze podziwiałem ligę hiszpańską i podobała mi się zarówno gra Realu Madryt, jak i Barcelony, a Luis Figo grał w obu tych drużynach i może stąd to się wzięło.
Trochę czasu już minęło, więc możesz nam teraz potwierdzić - faktycznie miałeś ofertę z Zagłębia tuż przed wyjazdem do Lokeren?
Konkretnej oferty nie było, były tylko jakieś zapytania. Z tego co pamiętam, to ten temat przewijał się już wcześniej.
Suma summarum postanowiłeś wyjechać. Rozmawiałeś z kimś przed wyjazdem do Belgii? No bo raczej nie śledziłeś tej ligi wcześniej i nie mogłeś powiedzieć, że dobrze znasz jej specyfikę.
No właśnie z nikim nie rozmawiałem. Szukałem informacji o klubie i miałem ich całkiem sporo, ale wtedy nie wiedziałem jeszcze, że tak to wszystko się potoczy. W końcu człowiek najlepiej przekonuje się o wszystkim na własnej skórze.
Czym zaskoczyła Cię Belgia? Jakie są różnice pomiędzy życiem tam, a w Polce?
Nie ma jakichś większych różnic. Wiadomo, że to centrum Europy, ale żyje się tam bardzo spokojnie, tym bardziej że ja mieszkałem właśnie w Lokeren, czyli małym miasteczku, a nie w jakiejś metropolii. Jedyne, na co zwróciłem uwagę to wcześniej zamykane sklepy i tego typu sprawy. Poza tym wszystko było takie jak w Polsce.
Piłka nożna jest tam sportem numer 1?
Myślę że tak, chociaż tak naprawdę ciężko mi to w 100 proc. ocenić, bo nie znałem flamandzkiego, więc nie śledziłem za bardzo tamtejszych mediów. Na pewno kolarstwo jest też tam wysoko, bo często jeżdżąc na mecze często widywaliśmy jakieś wyścigi.
To prawda, że belgijskie frytki są najlepsze na świecie?
Odpowiem dyplomatycznie – nie wiem (śmiech).
Z kim złapałeś najlepszy kontakt w szatni Lokeren? Ktoś wprowadził Cię do zespołu i pokazał, co i jak?
Nie było jednej takiej osoby. Był jeden Słowak (obrońca Branislav Ninaj i przyp. red.), ale to też nie było tak, że miałem z nim jakieś bliskie kontakty. Poza klubem zdarzało mi się czasami spotkać z Ayandą Patosim z Republiki Południowej Afryki, ale to również nie była jakaś przyjaźń. Na pewno były w tej szatni różnice kulturowe, ale to w dzisiejszym świcie normalne. Nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu.
Czym do tego transferu przekonał Cię sam trener Bob Peeters?
Przekonywał, że we mnie wierzy i mówił, że dostanę czas na aklimatyzację. Szkoda tylko, że on tego czasu nie dostał (Starzyński trafił do klubu w lipcu, a Peeters w październiku został zwolniony – przyp. red.). Początkowo na mnie stawiał. Grałem w sparingach i w lidze i myślę, że gdybym prezentował się wtedy lepiej, to może to by inaczej wyglądało. Fakty są takie, że nikt włącznie ze mną nie był do końca zadowolony z mojej postawy na boisku.
Od października Peetersa w Lokeren już nie ma. Zastąpił go Georges Leekens. Z Twojej perspektywy była to dobra zmiana? Bo podobno Leekens dosyć szybko zasugerował Ci powrót do Polski.
Tam wszyscy podchodzą do takich spraw uczciwie i mówią wprost co uważają. Trener Leekens powiedział mi, nad czym muszę pracować, żeby on widział mnie w składzie. Do preferowanego przez niego stylu gry nie pasował zawodnik o takim profilu. Kazał mi przede wszystkim poprawić siłę fizyczną, bo bardziej widział mnie na pozycji nr 8 niż na dziesiątce.
Ale dał do zrozumienia, że liczy na Ciebie w przyszłym sezonie, czy zasugerował, że chce budować drużynę od nowa, po swojemu?
Powiedział, że we mnie wierzy i na pewno będę musiał wrócić tam po sezonie i z nim porozmawiać. Uznał jednak, że na razie najlepszym dla mnie rozwiązaniem będzie wypożyczenie do klubu, w którym będę miał zdecydowanie większe szanse na grę. Chodziło o to, żebym nie siedział na ławce czy, co gorsza, na trybunach i się nie męczył.
A jak Ty sam zapatrujesz się na swoją obecną sytuację? W Lubinie masz kontrakt do końca sezonu. Chciałbyś tu zostać, czy jednak czujesz, że powinieneś wrócić?
Na nic się nie zamykam, bo zawsze trzeba być otwartym na wszelkie możliwe rozwiązania. Czekam cierpliwie na to co będzie, bo na razie nie wiem nawet, jakie jest stanowisko KSC Lokeren w tej sprawie. Pamiętajmy, że formalnie wciąż jestem ich piłkarzem.
Filip Starzyński jest dziś lepszym piłkarzem niż przed wyjazdem do Belgii?
Tak. Uważam, że poszedłem do góry. Może rzeczywiście nie grałem tam tyle, ile bym chciał, ale paradoksalnie możliwe, że właśnie dlatego obecnie jestem w tak dobrej dyspozycji. Ten głód piłki był we mnie ogromny i choć nigdy nie miałem z tym problemu, to teraz jeszcze bardziej cieszę się grą.
Dobra gra zaowocowała powołaniem do kadry. Czujesz, że zdążysz jeszcze wskoczyć do ostatniego wagonu pociągu jadącego do Francji? Euro 2016 to dla Ciebie marzenie, czy już cel?
Zdecydowanie Marzenie. Marzę o tym i wierzę w siebie, ale rywalizacja o miejsce w 23 osobowej kadrze jest ogromna i w każdym meczu trzeba potwierdzać, że zasługuje się na tę szansę.
Pierwsza próba zrobienia kariery za granicą pewnie nie wyszła tak, jak sobie to wyobrażałeś. Czego Cię to nauczyło? Zweryfikowało to w jakiś sposób Twoje plany?
Nie wiem, czy zweryfikowało, ale na pewno czegoś nauczyło. To było pierwsze zetknięcie z czymś innym i cenie sobie to doświadczenie. Na pewno nie żałuję, że wyjechałem, bo jak już wspominałem, zrobiłem dzięki temu jakiś postęp. Może uda mi się jeszcze kiedyś wyjechać do jakiegoś fajnego klubu zagranicznego. Oczywiście nie zapominam, że mam ważny kontrakt w Lokeren.
A w jakiej lidze najłatwiej byś się odnalazł? Hiszpańska? Włoska? No bo chyba nie angielska ani niemiecka?
Od dziecka marzyłem o lidze hiszpańskiej, ale nie mnie oceniać, czy sprawdziłbym się tam, czy nie. Na pewno chciałbym spróbować.
ROZMAWIAŁ - Piotr Janas