Krzysztof Zalewski nie żyje. Ojciec reprezentanta Polski zmagał się z nowotworem
Nie żyje Krzysztof Zalewski, ojciec niedawnego debiutanta w reprezentacji Polski i piłkarza AS Roma - Nicoli Zalewskiego. Tata 19-latka zmagał się z nowotworem. Na debiut syna w biało-czerwonych barwach doczekał się kilka tygodni przed śmiercią.
fot. Łączy Nas Piłka
Nie żyje Krzysztof Zalewski
Przykra wiadomość dobiegła nas w piątkowe popołudnie. Zbigniew Boniek napisał na Twitterze, że zmarł Krzysztof Zalewski. - Był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi kilka dni temu, jak mi jest przykro Drogi Krzysztofie - napisał na Twitterze były prezes PZPN.
[twitter]https://twitter.com/BoniekZibi/status/1441412791118745600[/twitter]
Krzysztof Zalewski był ojcem Nicoli Zalewskiego. Ten niedawno zadebiutował w reprezentacji Polski. W spotkaniu z San Marino nie tylko spełnił marzenie swojego taty i wystąpił w koszulce z orzełkiem na piersi, ale zaliczył też asystę przy trafieniu Adama Buksy. "Trudno powstrzymać łzy, gdy przyjechałeś specjalnie do Serravalle za reprezentacją Polski i mogłeś zobaczyć, jak Twój syn jako nastolatek debiutuje w kadrze i zalicza asystę w meczu z San Marino" - pisał wówczas na Twitterze profil Łączy Nas Piłka.
- Nicola w krótkim okresie stał się z chłopca facetem. Widzę to po rozmowach. Jestem dumny. Teraz jestem podwójnie dumny. Polska dla nas jest... Łzy będą, tego nie da się ukryć. Debiut w reprezentacji to najpiękniejsza rzecz, jakiej można się doczekać - podkreślił po meczu z San Marino pan Krzysztof, a po wejściu syna na boisko po prostu się wzruszył.
Zalewski był bardzo ciężko chory. Na łamach WP Sportowe Fakty opowiadał o swoim nowotworze. - Mam najcięższą formę raka. Niestety, to nowotwór galopujący, z przerzutami. Po sześciu miesiącach chemioterapii było dobrze, później miałem zapaść i w ostatniej chwili mnie "wyciągnęli". Niedawno po prostu przestałem oddychać i było naprawdę groźnie - mówił mężczyzna.
[twitter]https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/1441466461495730176[/twitter]
Pan Krzysztof do Włoch wyemigrował w 1989 roku. Był świadkiem powołania swojego syna do reprezentacji Polski. Był na domowym spotkaniu z Albanią, ale tam Nicola nie doczekał się jeszcze debiutu. Dopiero w leżącym pośrodku Włoch San Marino obejrzał syna w akcji.