Krzysztof Piątek: Nie czuję się bohaterem
Krzysztof Piątek, napastnik Cracovii,w meczu z Pogonią Szczecin strzelił dla niej szóstego gola w tym sezonie.
fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
W poprzednim meczu w Chorzowie zaczynał Pan spotkanie od ławki rezerwowych, teraz wszedł Pan od początku do gry. To chyba musi najbardziej cieszyć.
Z pewnością, widać, że jestem dobrze przygotowany do gry. Myślę, że byliśmy trochę lepszą drużyną od Pogoni, niestety, zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale taki jest futbol.
Oprócz zdobytego gola miał Pan jeszcze więcej bramkowych okazji. Ma Pan żal do siebie, że nie udało się ich wykorzystać?
W drugiej sytuacji, gdy dostałem podanie od Jakuba Wójcickiego, może mogłem się zastawić. Nie wiedziałem, że obrońcę mam z tyłu, nieczysto uderzyłem i trochę jest żal, że się nie udało.
To było spotkanie zespołów, które najwięcej remisują w naszej lidze. Chyba więc kibice mogli się spodziewać podziału punktów. Dla was ten jeden punkt jest jak porażka, czy jednak docenia Pan ten wynik, uznając go za zasłużony?
Liczyliśmy na trzypunktową zdobycz. Na to się nastawialiśmy. Myślę, że było to dobre widowisko, nie na remis. Gra była szybka, oba zespoły przeprowadziły wiele akcji. Sądzę, że zasługiwaliśmy na trzy punkty, ale musimy się pogodzić z jednym.
W tym roku jest tak, że tylko Pana bramki dają Cracovii punkty. Przed tygodniem w Chorzowie gol dał trzy, teraz był na wagę remisu. Czuje się Pan mężem opatrznościowym drużyny?
Na pewno nie. Mamy zespół. Dostaję podania. W tym meczu fajnie mnie znalazł Kuba Wójcicki, poprzednio Jarek Mihalik. Jesteśmy drużyną, każdy walczy, jest nas na boisku jedenastu, nie patrzę więc tylko przez swój pryzmat.
Zdobyliście jeden punkt, ale w waszej sytuacji to strata dwóch. Gonicie pierwszą ósemkę, więc jest to rozstrzygnięcie niekorzystne.
Na pewno tak, punkty nam uciekają. Dobrze zaczęliśmy ten rok wygrywając z Ruchem, teraz prowadziliśmy z Pogonią. Goście oddali pierwszy strzał celny na naszą bramkę i Adam Frączczak zamienił podanie na gola. Mieliśmy swoje sytuacje, ale nic teraz nie zrobimy. Głowa do góry.
Kalkulujecie, że meczów jest coraz mnie i margines błędu jest już mały, teraz musicie już praktycznie wszystko wygrywać.
Nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Patrzymy na tabele i są cztery punkty. Można to odrobić, ale stoimy w miejscu.
Tydzień temu też mieliśmy cztery punkty straty do ósemki, tak jak teraz. Jak byśmy wygrali, byłoby 9. miejsce i mielibyśmy ósemkę na wyciągnięcie ręki. Ale jest jeszcze wszystko otwarte, wiele drużyn walczy i my na pewno nie zwiesimy głów, nie będziemy się poddawać. Widać, że gramy lepiej, są składne akcje, liczymy na więcej.
W sobotę gracie z Lechią Gdańsk, liderem tabeli. To duże wyzwanie.
Na pewno będziemy się przygotowywać cały tydzień pod ten mecz. Lechia prowadzi w tabeli i dobrze wygląda. Ale my też mamy swoje atuty, dobrą drużynę i chcemy tam pojechać z zamiarem powalczenia o trzy punkty.