Krakowiak zastąpi Mielcarza: Chcę wypaść jak najlepiej
Pod nieobecność Macieja Mielcarza, 21-letni Maciej Krakowiak będzie w środę bronił dostępu do bramki Widzewa w starciu z chorzowskim Ruchem. Dla niego to rywal szczególny, z którym w zeszłym sezonie miał okazję zaliczyć ligowy debiut.
fot. krzysztof szymczak
Widzew nie otrzymał pieniędzy ani za Phibela, ani za Pawłowskiego
Na murawę przy Cichej wszedł w niezbyt korzystnych okolicznościach. Widzew nie dość, że przegrywał 0:1, to jeszcze tuż przed końcem pierwszej połowy z boiska wyleciał Milos Dragojević, zastępujący wtedy kontuzjowanego Macieja Mielcarza. Krakowiak starał się jak tylko mógł, lecz nie był w stanie nic zaradzić na trafienia Marka Zieńczuka z rzutu karnego i Mindaugasa Panki. W efekcie Widzew przegrał 0:3.
- Pamiętam swój debiut. To nie był jednak dobry mecz, bo przegraliśmy. Oby teraz było inaczej i trzy punkty trafiły na nasze konto - ma nadzieję młody bramkarzem.
W porównaniu z zeszłorocznym spotkaniem z „Niebieskimi”, tym razem wyjdzie w roli pierwszego bramkarza. - Będzie bardziej komfortowo. Z każdym treningiem moja forma rośnie. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że wypadnę jak najlepiej - mówi.
- Presja jest, ale myślę, że zniknie wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Chcę maksymalnie skupić się na powierzonych zadaniach i nie myśleć o stresie - kontynuuje.
Dla niektórych kibiców pojawienie się Krakowiaka między słupkami to spełnienie marzeń. Wszystko za sprawą krytyki, jaka w ostatnim czasie spada na dotąd etatowego Mielcarza, który nie jest w tak dobrej formie jak kiedyś.
- Pojawiały się pewne głosy, że miałem zastąpić Maćka, ale nie chciałem ich słuchać. Lepszy stanę się tylko dzięki treningom i regularnym występom w rezerwach, a nie dzięki czytaniu różnych komentarzy. Chcę udowodnić trenerowi, że na każdym kroku może na mniej liczyć - oznajmia Krakowiak.
Czy wobec słabej postawy najgroźniejszego konkurenta, urodzony w Łodzi golkiper jest w stanie na dłużej zadomowić się w składzie? - Najważniejszy jest zespół i zwycięstwa. Jest szansa, by na dłużej zagościć między słupkami, ale o to będę się martwił później.