Kosznik: Mecze z Lechią zawsze traktuję szczególnie
Górnik Zabrze odniósł pierwszą porażkę w tym roku. Wczoraj musiał uznać wyższość Lechii Gdańsk. - Przez 20-30 minut nie mogliśmy ułożyć sobie gry. I wtedy też straciliśmy gola - tłumaczy lewy pomocnik Rafał Kosznik, który w 2005-2009 bronił barw właśnie Lechii.
fot. Karolina Misztal / Dziennik Bałtycki
Jesteś chłopakiem z Pomorza. Kto Ciebie dopingował z trybun?
Rodzina i kilku znajomych.
Powroty do Gdańska, w którym grałeś, zawsze traktujesz w sposób szczególny?
Oczywiście. Wiele zawdzięczam Lechii. W niej rozpoczynałem przygodę z piłką, z nią awansowałem do ekstraklasy i rozegrałem pierwsze mecze na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Co ciekawe, przyjeżdżając czy to z Bełchatowem, czy z Górnikiem, nigdy nie miałem możliwości wygrania z Lechią. Dzisiaj było tak samo. W pierwszej połowie Lechia ruszyła wysokim pressingiem. Dobrze odbierała nam piłkę. Przez 20-30 minut nie mogliśmy ułożyć swojej gry. No i straciliśmy gola.
Jakie są dla Górnika pozytywy po tym przegranym meczu?
Uważam, ze w drugiej połowie zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Lechia to zorganizowana drużyna w defensywie. Jeżeli broni, to wszystkimi siłami. Mało bramek traci, ale i mało też strzela.
Brakuje wam klasycznego napastnika? Dziś tę rolę pełnił pomocnik Bartosz Iwan.
Zagrał z konieczności, bo Wojtek Łuczak złapał kontuzję. Czy to jest pozycja Bartka? Nie wiem, trzeba o to zapytać trenera.
To dla was kosztowna porażka, bo biało-zieloni zrównali się z wami punktami.
Jest kilka zespołów, które walczą o ósemkę. W tabeli panuje duży ścisk. Każdy mecz ma swój ciężar. Zostało pięć kolejek i wszystko może się wydarzyć.