menu

Korzym: W Chorzowie było sympatycznie, pozdrowienia dla kibiców

25 września 2012, 22:47 | Zbyszek Anioł

Maciej Korzym w meczu 1/8 finału Pucharu Polski przeciwko Ruchowi Chorzów wszedł z ławki i zaliczył asystę, która go jednak nie cieszy, bo Korona przegrała 1:3 i odpadła z rywalizacji. - Teraz liczy się już tylko liga – przyznaje w rozmowie z Ekstraklasa.net snajper „Złocisto-krwistych”.

Maciej Korzym musiał wejść na boisko, żeby rozruszać grę Korony
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
Maciej Korzym: liczy się tylko marsz w górę tabeli w Ekstraklasie
fot. Polskapresse
1 / 2

Nie udało się awansować do ćwierćfinału Pucharu Polski, a byliście już całkiem blisko, bo zabrakło nieco ponad 20 minut.
Na pewno szkoda, bo udało się objąć prowadzenie na wyjeździe, ale potem niestety zdecydował jeden głupi błąd. W dogrywce obie drużyny już się otworzyły i wyszło jak wyszło. Zostaje nam liga i będziemy walczyć, chcemy wyjść z dołka w jakim się znaleźliśmy, zdobywać po trzy punkty w każdym meczu. Temat Pucharu Polski jest już zamknięty, liczy się tylko marsz w górę tabeli w Ekstraklasie.

Pana wejście ożywiło grę Korony. Bo na początku było dobrze, potem znowu słabiej.
Cieszy zdanie, że moje wejście odmieniło grę. Myślę, że najlepszym sposobem na dojście do formy po kontuzji są właśnie mecze. W Chorzowie przegraliśmy i teraz musimy wyciągnąć z tego wnioski. Musimy wziąć się za siebie i dołożyć kolejne trzy punkty w lidze.

Pan słynie z twardej gry, rozpychania się. Tymczasem przy akcji bramkowej pełen spokój, rozejrzał się pan i wystawił piłkę Michałowi Janocie. No można powiedzieć, że nie jak Maciej Korzym.
Zobaczyłem, że Pesković się kładzie i wiedziałem, że ktoś tam wbiegnie, więc zaryzykowałem i podałem. Zaliczyłem co prawda asystę, ale wynik i tak jest dla nas niekorzystny.

Nie kusiło żeby strzelać?
Nie, bo kąt był już za duży i nie opłacało się.

Mówi pan, że nie doszedł do optymalnej formy, a w dwóch meczach ma pan gola i asystę. To co będzie jak już osiągnie pan swoją formę.
Nie chodzi nawet o to, bardziej o kondycję. Odczuwam jeszcze nogę, która była kontuzjowana i kondycyjnie ciężko wytrzymać całe spotkanie, bo miałem półtora miesiąca przerwy. W każdym meczu daję z siebie wszystko, a charakter mam jaki mam i już się nie zmienię.

W Chorzowie megafonu w szatni pan nie użył, żeby cieszyć się z wygranej. Ale w Bełchatowie przyda się, tak samo jak trzy punkty.
Nie miałem megafonu, ale miałem za to chorzowską publiczność, której dziękuję za doping. Było całkiem sympatycznie.

Niemiłe okrzyki, wyzwiska w pana kierunku ze strony kibiców mobilizują?
Mnie to nie przeszkadza. Kibice przychodzą na stadion, po to by się bawić. W Chorzowie tak było i pozdrawiam fanów z tego miasta.

Rozmawiał w Chorzowie – Zbyszek Anioł/Ekstraklasa.net

Ruch Chorzów

RUCH CHORZÓW - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy