Korona Kielce - Lechia Gdańsk. Bez sentymentów, będą iskry
Lechia Gdańsk zagra pierwszy mecz wyjazdowy w rundzie wiosennej. O ligowe punkty powalczy z Koroną w Kielcach. Początek spotkania w sobotę o godzinie 20.30. Transmisja w Canal+ Sport.
fot. Karolina Misztal
W Gdańsku trudno miło wspominać wyjazdy do Kielc. Od powrotu do ekstraklasy biało-zieloni grali tam dziewięć razy i wygrali zaledwie dwa spotkania. Po raz ostatni Lechia wygrała w Kielcach w 2012 roku, a wówczas zwycięskiego gola strzelił Ricardinho. Rok wcześniej gdańszczanie zwyciężyli w dramatycznych okolicznościach. Do 67 minuty przegrywali 0:2 i wówczas samobójczą bramkę strzelił Pavol Stano. Sześć minut przed końcem spotkania wyrównał Paweł Nowak, a w ostatniej minucie zwycięskiego gola strzelił Łukasz Surma. Pięć ostatnich wizyt biało-zielonych w Kielcach zakończyło się porażkami. Jednak już w tym sezonie Lechia potrafiła przełamać kompleks Poznania, gdzie zwyciężyła po raz pierwszy od 52 lat.
- To nie pierwszy rekord, który przełamaliśmy. Po to się gra, aby zmieniać statystyki i odnosić sukcesy. Nie gramy jednak dla samych statystyk, ale dla kibiców i miejsca w tabeli - przekonuje Piotr Stokowiec, trener Lechii. - Gramy po to, żeby kibice przychodzili na stadion, a oni są stęsknieni większej piłki w Gdańsku. Chcemy zbudować solidne fundamenty pod wielki futbol. Gdańsk jest miastem wielkich możliwości. Dążymy do tego, aby futbol był tutaj na odpowiednim poziomie i nie tylko w ramach ekstraklasy. Chcemy się utrzymywać w ligowej czołówce, ale też zaistnieć w Europie. Czy to będzie w tym sezonie, za rok czy pięć lat, to trudno mi powiedzieć. Każdego dnia pracujemy ciężko na to, aby zbudować markę Lechii.
Mecz w Kielcach to będzie wyjątkowe wydarzenie dla trenera Stokowca, który urodził się właśnie w tym mieście. Szkoleniowiec prowadził już biało-zielonych w Kielcach w marcu ubiegłego roku i wówczas gdańszczanie przegrali 0:1.
- Urodziłem się w Kielcach i grałem w Koronie. Debiutowałem w barwach tego klubu w 1991 roku właśnie na tym stadionie, na którym zagramy. Wówczas to był obiekt Błękitnych - wspomina szkoleniowiec biało-zielonych. - Całe dzieciństwo i młodość były związane z Kielcami, mam tam rodzinę i znajomych. To nie jest bez znaczenia, ale też nie paraliżuje mnie w żaden sposób. Grałem zresztą już w Kielcach. Sentyment jednak na pewno pozostaje. Tam się ukształtowałem, to jest fajny region i cieszę się, że Korona sobie dobrze radzi. Jak w piosence świętej pamięci Zbigniewa Wodeckiego „lubię wracać tam, gdzie byłem już”. Wygrywałem tam, ale i przegrywałem. Na boisku nie będzie sentymentów tylko twarda walka, bo tak się gra w Kielcach. Szykuje się mecz, w którym powinny iskry lecieć.
CZYTAJ TAKŻE: Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk: Pytania o mistrzostwo Polski nie denerwują mnie [rozmowa]
Przed sobotnim spotkaniem obie drużyny mają swoje problemy. W Koronie zabraknie pauzującego za kartki Jakuba Żubrowskiego. W zespole biało-zielonych wciąż nie może grać Lukas Haraslin, a niewiadomą jest także występ Patryka Lipskiego, który nabawił się urazu w meczu z Pogonią.
- Sytuacja kadrowa mogłaby być lepsza. Gra Patryka stoi pod znakiem zapytania. Lukas przechodzi teraz mocniejszą rehabilitację i jego powrót to może być kwestia dwóch tygodni. Na pewno nie na ten mecz i nie wiem czy już na następny. Pamiętajmy, że nie przeszedł okresu przygotowawczego tylko trenował indywidualnie. W każdej drużynie zdarzają się różne problemy, ale damy sobie radę - powiedział trener Lechii.
Czy te problemy mogą dać kolejną szansę Mateuszowi Żukowskiemu.
- Do młodych zawodników trzeba mieć cierpliwość. Mateusz ma predyspozycje, żeby być drugim Krzyśkiem Piątkiem i w każdej chwili możemy wystrzelić. Ma duży potencjał. Dla niego to dopiero początek w ekstraklasie, a już gra o mistrzostwo Polski. Ma duże szanse, żeby zagrać z Koroną - powiedział Stokowiec.
Flavio Paixao po meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin: Po prostu wykonuję swoją pracę