menu

Korea Południowa - Australia LIVE! Czy Australia skradnie Puchar Azji?

31 stycznia 2015, 09:05 | Grzegorz Ignatowski

Sobotni poranek upłynie pod znakiem futbolu w wydaniu Azjatyckim. Już o godzinie 10:00 fani piłki nożnej będą mogli obejrzeć finał Pucharu Azji, w którym zmierzy się reprezentacja Australii z ekipą Korei Południowej. Czy tegoroczny turniej stanie się pierwszym w historii, w którym zwycięży zespół spoza Azji?

Australia dopiero po raz trzeci bierze udział w Pucharze Azji. W swoim pierwszym występie w 2007 oku dotarła do ćwierćfinału, a cztery lata temu przegrała w finale z Japonią. Teraz, grając na własnych obiektach, ma znakomitą szansę by sięgnąć po upragnione trofeum. Takie same aspiracje mają rywale z Korei Południowej. Owszem, Koreańczycy osiągnęli wielki sukces na Mistrzostwach Świata w 2002 roku, ale tak naprawdę ostatni raz wygrali cokolwiek w czasach, kiedy istniał jeszcze Wietnam Południowy. Koreańczycy po raz ostatni sięgnęli po Puchar Azji w 1960 roku, wygrywając w finale z Izraelem. 55 lat czekania na pewno dodatkowo zmotywuje podopiecznych trenera Uli Stilelike.

Niektórzy powiedzą, że Korea Południowa będzie w tym spotkaniu faworytem, bowiem już raz wygrała w tegorocznej edycji PA z Australią. Obie ekipy zmierzyły się ze sobą w fazie grupowej i wówczas mecz zakończył się zwycięstwem gości 1:0 po golu Lee Jung-hyupa. Tyle, że w tym meczu trener "Socceroos", Ante Postecoglou, wystawił nieco eksperymentalny skład.

Z wyjątkiem tej porażki Australijczycy idą jak burza. W fazie grupowej wygrali 4:1 z Kuwejtem (gole: Cahill, Luongo, Jedinak, Troisi), potem rozgromili 4:0 Oman (gole: Mc Kay, Kruse, Milligan, Jurić), następnie w ćwierćfinale wyrzucili za burtę ekipę Chin, pokonując ją 2:0 (dwa gole Cahilla) i w półfinale po zwycięstwie 2:0 odprawili z kwitkiem trzeci zespół tego turnieju, reprezentacje ZEA (gole: Sainsbury i Davidson). Warto w tym momencie przypomnieć bramki Cahilla w meczu z Chinami.

Droga do finału Koreańczyków nie byłą tak efektowna. Co ciekawe, trzecia drużyna na Mundialu w 2002 roku wszystkie swoje mecze grupowe wygrała w stosunku 1:0 (W meczu z Omanem gola strzelił Young-cheol, a z Kuwejtem trafił Nam Tae-hee). Do rozstrzygnięcia ćwierćfinałowego meczu z Uzbekistanem potrzebna była dogrywka, w której dwa razy na listę strzelców wpisał się Son Heung-min. W półfinale było już przekonujące zwycięstwo z Irakiem 2:0 (gole: Lee Jung-hyub i Kim Young-gwon). Tym, którzy nie widzieli, przypominamy jak Son Heung-min rozprawił się z Uzbekistanem.

Ante Postecoglou zbudował znakomitą drużynę, która świetnie prezentuje się zarówno w defensywie i w ofensywie. Jeśli do tego dodamy doświadczenie takich zawodników jak Cahill czy Jedinak, oraz atut, jakim jest gra na własnym stadionie, to "Socceroos" można uznać za faworyta, mimo grupowej porażki z Koreańczykami. Problem w tym, że defensywa może ucierpieć w wyniku nieobecności Ivana Franjicia. Występ zawodnika grającego na co dzień w Torpedo Moskwa stoi pod znakiem zapytania i jeśli ostatecznie nie będzie on mógł zagrać, to selekcjoner "Kangurów" będzie musiał szukać jakiejś alternatywy. W rozmowach przedmeczowych szkoleniowiec Australijczyków pomija ten temat i skupia się na znakomitej atmosferze w zespole.

Nic, co do tej pory zaobserwowałem nie wskazuje na to, żebyśmy mogli zaprzepaścić taką okazję. Po meczu półfinałowym zawodnicy natychmiast się wyciszyli i zaczęli myśleć o tym co mają do zrobienia w finale. Mogę mówić wyłącznie w samych superlatywach o ich profesjonalizmie w ostatnim miesiącu. Mamy kilku doświadczonych pomocników, mamy też wartościowego przywódcę na boisku i nie widzę niczego, co sugerowałoby, że w finale możemy nagle zostaniemy zastopowani przez rywali. To wielki mecz, wielki dzień i trzeba brać pod uwagę każdą możliwość, ale mam ogromną wiarę w tych zawodników i wierzę, że podołają wyzwaniu. - mówił trener reprezentacji Australii, Ante Postecoglou.

Jak widać nastroje w ekipie australijskiej nastroje są wyśmienite, ale Koreańczycy również mają powody do optymizmu. Przede wszystkim ze względu na ofensywę. Trio Son Heung-min, Lee Jung-hyup i Nam Tae-hee spisuje się wyśmienicie i "Socceroos" będą musieli wznieść się na wyżyny swoich możliwości, by ich zatrzymać. Jednak niesieni dopingiem swoich kibiców i zmotywowani grą o wielką stawkę na pewno będą w stanie się wznieść wyżej niż zwykle. Czy to wystarczy by sięgnąć po Puchar Azji? Przekonamy się po ostatnim gwizdku sędziego.


Polecamy