menu

Konrad Jałocha z Arki Gdynia: Szkoda, bo mogliśmy ten mecz zremisować [ROZMOWA]

13 lutego 2017, 14:13 | Rafał Rusiecki

Konrad Jałocha, bramkarz gdyńskiej Arki, opowiada o niedzielnym meczu z Legią Warszawa.


fot. Piotrhukalo

Trochę chyba wam szkoda, że nie ukłuliście Legii?
Zdecydowanie tak. Szkoda tego wyniku, bo naprawdę można było spokojnie ten mecz zremisować i bylibyśmy w innych nastrojach. Przyjechała do Gdyni silna drużyna, która w swoim składzie ma naprawdę dobrych zawodników. Wszyscy o tym wiedzieli, ale my potrafiliśmy się im przeciwstawić, zagrać - z mojej perspektywy - niezłe spotkanie. Szkoda, że wyszło, jak wyszło, przy stracie bramki. Nie miałem już co w tej akcji zrobić.

Widziałeś w ogóle wtedy piłkę?
Nie chciałbym teraz mówić, że to mój, czy nie mój błąd. Nie do końca widziałem piłkę. Tomas Necid mocno uderzył wzdłuż bramki i przeszła, zrobił to idealnie. Można teraz już tylko gdybać, co by było, gdybym ja to przeciął lub któryś z obrońców.

Mieliście kilka ciekawych odbiorów w pierwszej połowie. Czy rzeczywiście było tak, że bramkę można było zdobyć tak jak Tomasz Jodłowiec, z bliskiej odległości?
Ciężko powiedzieć. Zawsze trzeba próbować, tak. Próbowaliśmy z dystansu, próbowaliśmy rozegrać piłkę, mieliśmy okazje po stałych fragmentach gry. Mieliśmy z czego strzelić. Nie ma co się załamywać, bo to pierwszy mecz rundy rewanżowej.

Pewnie jeszcze trochę grania w mrozie przed wami. To przeszkadza?
Nie, myślę, że nie było tak źle. A wy zmarzliście? (śmiech).

Jaki był wasz pomysł na mecz z Legią?
Chcieliśmy się przeciwstawić walką, mocnym zaangażowaniem, podejściem do przeciwnika. Nie daliśmy też Legii swobodnie rozgrywać tej piłki. Byliśmy agresywni i chłopaki naprawdę dużo zdrowia zostawili. Tym bardziej szkoda, że skończyło się przegraną, bo mogliśmy zremisować.

W linii obrony zagraliście tak samo, jak w meczu kończącym rundę jesienną. Czujecie, że zgranie procentuje?
Automatyzmy na pewno już są. Nie ukrywam jednak, że z każdym z chłopaków, którzy wychodzą na boisko, gra mi się tak samo, ponieważ musimy mieć do siebie wzajemne zaufanie. To musi funkcjonować jak najlepiej. Nie jest dla mnie ważne, czy w środku gra „Sobi” (Krzysztof Sobieraj - przyp. aut.), „Sołdi” (Dawid Sołdecki), czy Marcjanik, a na bokach jest tak, jak dzisiaj (Tadeusz Socha i Adam Marciniak).

Wynik nie jest korzystny, ale już po meczu czujecie w sobie większą moc?
Czulibyśmy się lepiej z punktem. Już przed meczem czuliśmy się dobrze. Nikt nie wyszedł, żeby oddać Legii za darmo punkty. Tym bardziej ja tego nie zrobiłem.

No właśnie. Czułeś, że jako piłkarz Legii wypożyczony do Arki w takim meczu możesz zapracować na swoją przyszłość?
Nie, nie. Tak do tego nie podchodzę. Jestem profesjonalistą i wyszedłem na mecz w barwach Arki i dla Arki grałem, chciałem zdobyć punkty.

Sportowy raport, niedziela 12 lutego

Press Focus / x-news


Polecamy