Konrad Jałocha: Analizuję każdego wpuszczonego gola. Jesienią zawaliłem cztery [ROZMOWA]
- Jestem ciągle młodym bramkarzem i aby się rozwijać muszę grać. Propozycja wypożyczenia właśnie do Arki była najlepsza z możliwych - mówi Konrad Jałocha, bramkarz Legii Warszawa, obecnie wypożyczony do pierwszoligowego klubu z Gdyni.
fot. TOMASZ BOLT / POLSKA PRESS
MŚ 2015 piłkarek ręcznych. Męczarnie biało-czerwonych
Patrząc na Twoje sportowe CV zastanawiam się co sobie wyżej cenisz - 4 występy w ekstraklasie w zespole Legii, czy awans z Chojniczanką do I ligi i rozegranie w niej 11 spotkań?
Trudno o taką gradację tych wydarzeń, bo jedno wynika z drugiego. Gdybym nie był wypożyczony z Legii do Chojniczanki, nie wywalczył z nią awansu i nie pograł na zapleczu ekstraklasy, to pewnie nie dostałbym szansy gry w pierwszym zespole warszawskiej drużyny. A gra w ekstraklasowej Legii była moim marzeniem od dziecka. Marzeniem, które się spełniło, a do tego dołożyłem jakąś małą cegiełkę do mistrzowskiego tytułu stołecznej drużyny. Na pewno pozostanie mi w pamięci radość w Chojnicach z awansu i debiut w ekstraklasie, w wygranym 1:0 meczu z Pogonią Szczecin, w Legii.
Drugie wypożyczenie z Legii rzuciło Cię do Arki Gdynia. Z klubu, którego budżet to ok. 100 milionów złotych do klubu, którego budżet oscyluje wokół 5 milionów złotych. Czasami trudno jest pogodzić się z taką rzeczywistością, znaleźć motywację do treningów.
Budżety są ważne, ale... nie grają. Nie ma co szukać dodatkowej ideologii. Jestem ciągle młodym bramkarzem i aby się rozwijać muszę grać. Propozycja wypożyczenia właśnie do Arki była najlepsza z możliwych. Wiedziałem, że w Gdyni jest piękny stadion, wspaniali kibice i atmosfera. Do tego Arka to klub z aspiracjami awansu do ekstraklasy. Te kilka miesięcy pobytu nad morzem utwierdziło mnie w przekonaniu, że zdecydowałem się na bardzo dobry krok. A realna perspektywa awansu z Arką do ekstraklasy jest wystarczającą motywacją do pracy na treningach.
200 centymetrów wzrostu to dla bramkarza tylko atut. Duży może więcej?
Są plusy i minusy tego wzrostu. Mam większy zasięg ramion, ale i większe - niż mający mniej tych centymetrów bramkarze - kłopoty z koordynacją. Duży na pewno musi więcej nad sobą pracować.
Dla bramkarza bardzo ważne są treningi indywidualne. Który z trenerów nauczył cię najwięcej?
Z różnymi szkoleniowcami pracowałem w różnym okresie rozwoju, uczyłem się czego innego. Pierwszy raz z indywidualnymi profesjonalnymi treningami miałam do czynienia w Akademii Piłkarskiej Legii. W tej samej Legii - kiedy trenowałem pod okiem Krzysztofa Dowhania, a rywalizowałem z Dusanem Kuciakiem - zdobywałem wyższy stopień bramkarskiego wtajemniczenia, ale wówczas brakowało mi regularnej gry, która byłaby dopełnieniem tych treningów. Teraz w Arce zajęcia z Jarosławem Krupskim odpowiadają wszelkim standardom specjalistycznego treningu bramkarskiego. Czuję się po nich pewnie w bramce.
W Arce zagrałeś we wszystkich 19 jesiennych ligowych meczach. Zostałeś jednym z dwóch, obok Marcina Warcholaka, zawodników, którzy rozegrali pełne 1710 minut. Zwykło się nazywać takich zawodników - niezastąpionymi. Czy dzięki temu stałeś się lepszym bramkarzem?
Zdecydowanie tak. To była dla mnie pierwsza taka runda w zawodowym futbolu. Mając zaufanie trenerów, nawet z marginesem na popełniane błędy, czułem się lepiej z meczu na mecz. Jestem im za to wdzięczny.
We wspomnianych 19 spotkaniach wpuściłeś 23 bramki. Ile z tych wpuszczonych goli “bierzesz na klatę”?
Ile? (śmiech). Analizuję, także z trenerem, każdego wpuszczonego gola, myślę co mogłem zrobić inaczej, aby piłka nie wpadła do siatki. Teoretycznie przy bezbłędnej grze obrońców i bramkarza goli nie powinno być w ogóle. Ale boiskowa rzeczywistość często wygląda inaczej. Myślę, że 4, z których 2 zaważyły niestety na końcowy wynik.
Twój najlepszy i najsłabszy, dotychczas, mecz w Arce?
Najsłabszy to ten zremisowany 2:2 z Pogonią Siedlce. A najlepszy... Sporo było dobrych, ale te najlepsze chciałbym zagrać na wiosnę, kiedy będą się ważyły losy awansu Arki do ekstraklasy.
Znowu pojawiła się informacja, że Kuciak może opuścić Legię. To dla Ciebie sygnał, że możesz wrócić do Warszawy?
Nie myślę teraz w ten sposób. Jestem do końca sezonu wypożyczony do Arki i chcę zrobić wszystko, aby kibice w Gdyni mogli cieszyć się z awansu.
To inaczej. Arka awansuje do ekstraklasy, a Ty musisz wrócić do Legii na ławkę rezerwowych. Co byś wybrał?
Dla piłkarza nie ma większej radości niż radość z grania. Ale chętnie będę rozpatrywał tego typu dylematy, jeżeli zrealizujemy w Gdyni swój sportowy cel.
Jakie jest Twoje największe sportowe marzenie?
To najbliższe, to awans z Arką. A dalsze, to rozwijanie swoich bramkarskich umiejętności, gra w ekstraklasie, czerpanie przyjemności z występów na boisku.
Co prywatnie kręci Konrada Jałochę?
Lubię szybkie samochody, interesuję się nimi i... czekam kiedy będzie mnie stać na kupno sportowego auta. A w Gdyni połknąłem koszykarskiego bakcyla. Zostałem fanem Asseco.