menu

Konieczny dla Ekstraklasa.net: Podbeskidzie daje mi to, czego nie dał mi Widzew

16 lutego 2014, 19:51 | Przemysław Drewniak

- Podbeskidzie to specyficzny klub. Tu trzeba chcieć grać i to lubić. Naszą siłą jest to, że w szatni wszyscy darzą się wzajemnym szacunkiem. A jak jest dobra atmosfera, to nawet z niczego można zrobić coś - mówi w rozmowie z naszym serwisem obrońca Podbeskidzia Bielsko-Biała, Bartłomiej Konieczny.

W meczu z Widzewem zszedłeś z boiska z powodu kontuzji. To coś poważnego?
Powiem tak pół żartem, pół serio - zostało nam 15 kolejek do rozegrania, w kadrze jest nas trzydziestu, więc jak co mecz będziemy wygrywać, a jeden z nas będzie wypadać z powodu kontuzji to i tak będzie dobrze.

Ale dla dobra Waszej defensywy lepiej, żeby stoperzy i bramkarz pozostali zdrowi... Czeka Cię dłuższa przerwa?
To tylko naciągnięcie. Wszystko przed twarde, zmrożone boisko, na którym trenowaliśmy przed tygodniem. Wtedy zaczęły się problemy z łydką, ale przed meczem myślałem, że wszystko będzie już w porządku. Już w pierwszej połowie poczułem jednak ból i na początku drugiej stwierdziłem, że nie ma sensu dalej grać i ryzykować. Badania przejdę prawdopodobnie w poniedziałek, mam nadzieję na pozytywną diagnozę i szybki powrót do treningów.

Posadzka w kontenerze, w którym teraz się przebieracie, wytrzymała radość po zwycięstwie?
Nie skakaliśmy (śmiech). Uderzaliśmy w ściany, bo gdzieś trzeba było dać upust tym pozytywnym emocjom, ale wytrzymały.

Wygląda na to, że w przerwie trener Ojrzyński nie może na Was krzyknąć? Szatnia gości jest tuż obok, a te ścianki dość cienkie...
A może trener był na tyle głośny, że zdeprymował Widzewiaków? Bo gwarantuję, że w przerwie nie było za spokojnie...

Nie było, bo w pierwszej połowie Podbeskidzie grało przeciętnie. Skąd było tyle niedokładności i chaosu w Waszej grze?
Wydaje mi się, że po prostu za bardzo chcieliśmy wygrać. Wiadomo jak ważny był to dla nas mecz. Nie ma co ukrywać, że w wielu momentach gra nie układała się po naszej myśli, ale zwycięzców się nie sądzi. Gdybyśmy mieli przełożyć finezję i styl gry na wynik, to na pewno wybralibyśmy to drugie. I tak będziemy do tego podchodzić, bo gra o utrzymanie nigdy nie jest piękna, dla nas liczą się punkty.

Jak ważne było to zwycięstwo w perspektywie całej rundy wiosennej?
Na pewno istotne, ale na drodze do utrzymania mamy jeszcze mnóstwo kroków i przeszkód do pokonania. Możemy trochę się tym nacieszyć przez weekend, ale od poniedziałku myślimy już tylko o Jagiellonii.

Mecz z Jagiellonią będzie dla Was pierwszym wyjazdem w tym roku. To ważny moment poprawa gry na obcych boiskach, z których wciąż nie przywieźliście wygranej, może być kluczowym elementem w walce o utrzymanie.
Naprawdę nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak fatalnie spisujemy się w tym sezonie na wyjazdach. Wymiary boisk i bramek są przecież wszędzie takie same, zmienia się tylko publiczność. Dziwne, bo jeszcze rok lub dwa lata temu wyglądało to zupełnie inaczej - problemy mieliśmy na swoim stadionie, a z wyjazdów regularnie przywoziliśmy punkty. Nie możemy rozmyślać nad tym, dlaczego tak jest. Jeśli będziemy robić swoje, czyli odpowiednio przygotowywać się do każdego meczu, to los nas za to nagrodzi i w końcu wygramy na wyjeździe.

Co będzie największą siłą Podbeskidzia w rundzie wiosennej? Może szeroka jak na tutejsze warunki kadra zespołu? W meczu z Widzewem dużo dobrego dały zmiany, przede wszystkim ta w wykonaniu Dariusza Kołodzieja.
Mamy w drużynie tylu zawodników, że każdy, kto wchodzi na boisko z ławki rezerwowych nie odstaje poziomem od piłkarzy z wyjściowego składu. Przykład mieliśmy już w pierwszym meczu. "Koło" wszedł, strzelił bramkę i rozstrzygnął sprawę.

To duża zmiana w porównaniu do rundy jesiennej, gdy na niektórych pozycjach momentami nie było kim grać...
No cóż, nasz klub jest specyficzny. Tu trzeba chcieć grać i to lubić. Naszą siłą jest to, że w szatni wszyscy darzą się wzajemnym szacunkiem. A jak jest dobra atmosfera, to nawet z niczego można zrobić coś.

Rozmawiamy po meczu z Widzewem, w którym grałeś przez półtora roku. Dla Ciebie pewnie najlepszy scenariusz to taki, w którym zarówno Podbeskidzie, jak i drużyna z Łodzi pozostają w lidze?
No tak, wiadomo, że jakiś sentyment jest. Z Łodzią wiążę kilka miłych wspomnień, ale z moim obecnym klubem jestem już związany pod każdym niemal względem - fizycznym, mentalnym... Podbeskidzie daje mi to, czego nie dał mi Widzew. Gram tutaj szósty rok, świetnie się tu czuję i chcę tu być, dlatego utrzymanie Ekstraklasy dla Bielska jest dla mnie priorytetem.

Rozmawiał w Bielsku-Białej Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Dariusz Kołodziej dla Ekstraklasa.net: Dostaliśmy wiatru w żagle
Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Widzewem: Kołodziej jak za dawnych lat


Polecamy