menu

Koncert Jagiellonii, Frankowskiego i Vassiljeva. Śląsk bez szans

16 września 2016, 22:19 | Mariusz Warda

Jagiellonia Białystok wyrasta na kandydata do walki o mistrzostwo Polski. Kolejny mecz i kolejna wygrana. Tym razem drużyna Michała Probierza we Wrocławiu gładko rozprawiła się ze Śląskiem. Przed przerwą dwa razy trafił Przemysław Frankowski. Po przerwie wynik na 3:0 podwyższył Konstantin Vassiljev (Estończyk wcześniej zaliczył też dwie asysty), a na 4:0 ustalił Taras Romanczuk. Obok Legii Warszawa Śląsk pozostaje jedynym zespołem w lidze, który na własnym terenie nie wygrał dotąd spotkania.

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:3
fot. Fot. Tomasz Holod / Polska Press
16.09.2016 wroclaw slask wroclaw kontra jagiellonia bialystok pilka nozna sport ekstrklasa gazeta wroclawska tomasz holod / polska press
fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
1 / 12

Spotkanie, mimo wysokiego pressingu Śląska, mogło zacząć się lepiej dla gości za sprawą znakomitego dogrania, jakie od Karola Świderskiego otrzymał Dmytro Chomczenowskyj. Ukrainiec zmarnował jednak znakomitą okazję uderzając niecelnie. Chwilę później z kolei on podawał, a w niezłej sytuacji Taras Romanchuk sieknął w niebiosa.

Trzecia okazja przyniosła już jednak gościom gola. Konstantin Vassiljev znakomicie dograł do Przemysława Frankowskiego, ten wbiegł w pole karne, zwiódł obrońcę, przełożył piłkę na lewą nogę i technicznym strzałem po ziemi zdobył pierwszego ligowego gola w tym sezonie. Mariusz Pawełek zaliczył przy tym trafieniu tzw. przyrosia nawet nie podejmując próby interwencji.

W 18. minucie było już 0:2. Najpierw na prawym skrzydle piłkę dostał Świderski, jego strzał poszedł jednak w bok, piłkę później wybił Pawełek ratując się przed dobitką do jakiej szykował się Chomczenowskyj, ale futbolówka trafiła do Vassiljeva, który przytomnie się zachował, najpierw bawiąc się z Pawełkiem zwodami jak kot z myszą, a następnie podając do nie krytego Frankowskiego, wskutek czego skrzydłowy Jagi zdobył drugiego gola w tym spotkaniu.

Kolejną godną uwagi sytuacją był strzał Vassiljeva z rzutu wolnego. Tym razem Mariusz Pawełek był jednak na posterunku. Śląsk odpowiedział strzałem Ryoty Morioki. Damian Węglarz wybił jednak na rzut rożny futbolówkę spadającą mu za kołnierz. Kolejny strzał gospodarzy najpierw wypiąstkował Węglarz, a na drodze dobitki stanął Guti. Generalnie gospodarze zaczęli grać mniej więcej na 5 minut przed końcem pierwszej połowy. Dobrą okazję mieli również dzięki kontrowersyjnej decyzji sędziego, który podyktował rzut wolny tuż przed polem karnym Jagi. Co z tego jednak, jeśli uderzenie Morioki poszło wprost z mur.

W przerwie Sito Riera zmienił bezproduktywnego Bence Mervo. Nie zmieniło to jednak obrazu gry, czego potwierdzeniem był gol na 0:3. Przemysław Frankowski podał fenomenalnie do Świderskiego, który wykorzystał spóźnione cofnięcie się Piotra Celebana i urwał się defensorom gospodarzy, by później wystawić „patelnię” Konstantinowi Vassiljevowi. Reprezentantowi Estonii pozostało tylko dopełnić formalności i podwyższyć prowadzenie gości.

Chwilę później po dograniu Rafała Grzyba Vassiljev sieknął tuż obok słupka. Później Góralski uderzył jeszcze w poprzeczkę. Kolejna akcja zaczęła się świetnym podaniem Frankowskiego, a zakończyła niecelnym uderzeniem Vassiljeva.

W doliczonym czasie gry lewym skrzydłem pognał Tomasik, znakomicie dograł do Romanchuka, a ten pewnie zdobył gola podcinką pogrążając gospodarzy.

Wynik nie uległ już zmianie, a tym samym Jaga pozostała liderem, a Śląsk nadal ma na koncie tylko jedno trafienie na swoim stadionie.

Najważniejsze letnie transfery z udziałem Polaków

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy