menu

Komisja Licencyjna PZPN zajmie się dzisiaj zatajonymi długami Ruchu

13 grudnia 2016, 08:12 | Jacek Sroka

Chorzowski klub podpisywał z zawodnikami podwójne umowy, ale potem im nie płacił. Kolejna afera z Niebieskimi w roli głównej może zaważyć na decyzji radnych w sprawie pożyczki


fot.

Portal Weszło.com poinformował, że Niebiescy przez kilka lat zawierali ze swoimi zawodnikami podwójne umowy. Część pieniędzy wypłacał im klub, a część Fundacja Ruchu Chorzów, w której pełnili fikcyjne role specjalistów do spraw marketingu z pensją w wysokości 2 tys. zł miesięcznie. Kilku zawodników m.in. Bartłomiej Babiarz, Krzysztof Kamiński, Robert Chwastek czy Adrian Mrowiec ma już wyroki sądu nakazujące wypłacenie im po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Dziś sprawą Ruchu zajmie się Komisja Licencyjna. - Zareagowaliśmy nie na burzę medialną, ale na pisma zawodników. Będziemy badać sprawę, lecz nie sądzę, aby już we wtorek zapadła w niej jakaś decyzja. Tej należy się spodziewać raczej na kolejnym posiedzeniu Komisji zaplanowanym na 20 grudnia - powiedział nam Krzysztof Sachs, przewodniczący Komisji Licencji Klubowych PZPN, który nie chciał się szerzej wypowiadać.

Bardziej otwarty był Łukasz Wachowski, kierownik działu licencji i dyrektor departamentu rozgrywek krajowych PZPN.

- Wygląda na to, że kwestia podwójnych nieopłaconych umów dotyczy około 20-30 zawodników. Licząc w złotówkach, mówimy zapewne o kwocie rzędu 600-800 tysięcy zł. Skala zaniedbań i naruszeń jest olbrzymia. Trudno też mówić o przypadku, gdy cały proceder rozpoczął się w sezonie 2013/14, kiedy nałożono na klub dyscyplinę finansową. Trzeba pamiętać, że klub był wtedy pod nadzorem UEFA, chodziło o kwestię progu rentowności. UEFA nałożyła na Ruch karę, wymusiła dokapitalizowanie i redukcję kosztów - i w końcu chorzowianie wyszli z tego złamanego progu rentowności. Dziś wiemy, co im w tym pomogło. Mówimy więc nie tylko o zamydlaniu oczy Komisji Licencyjnej, o naginaniu faktów, by prognoza finansowa się spięła, ale też o wyprowadzeniu w pole UEFA - stwierdził Wachowski w wywiadzie dla portalu Weszło.com.

To czy Ruch płacąc swoim zawodnikom po dodatkowe 2 tys. zł przekroczył limit wydatków na płace też jest bardzo ważne, bo Komisja wcześniej chwaliła Niebieskich za ograniczanie kosztów. Biegli liczą wszystkie sumy przeznaczane w klubie na płace w ostatnich sezonach.

Komisja ustaliła już wcześniej, że za każde 100 tys. zł zaległości karać będzie klub ujemnym punktem. W przypadku Ruchu byłaby więc mowa o 6-8 minusowych punktach i to odjętych jeszcze w tym sezonie. Maksymalna kara jaką mogą dostać chorzo-wianie to 10 ujemnych punktów lub zawieszenie licencji na grę w Ekstraklasie, ale ze źródeł zbliżonych do Komisji słychać, że na to ostatnie raczej się nie zanosi.

Co na to wszystko klub? Komisja wezwała Ruch do złożenia wyjaśnień na piśmie, co nastąpiło wczoraj. Dziś do Warszawy wybierają się dwaj wiceprezesi Niebieskich Rafał Byrczek i Mirosław Mosór, którzy będą odpowiadać na pytania członków Komisji. Mosór jest także prezesem Fundacji Ruch Chorzów. Klub twierdzi, że dziś piłkarze nie podpisują już dodatkowych umów z Fundacją.

Kolejną burzą wokół Ruchu mocno zaskoczony był prezydent Andrzej Kotala, który właśnie zgodził się na prolongatę spłaty części pierwszej transzy pożyczki. Tę decyzję musi jednak 22 grudnia zatwierdzić podczas swojej sesji Rada Miasta i nie ma co ukrywać, że wyrok Komisji może zaważyć na decyzji radnych.

Przez ostatnie 12 miesięcy Ruch stale balansuje na krawędzi upadku. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że największym problemem Niebieskich jest spłata miejskiej pożyczki, ale po weekendzie okazało się, że Ruch jest ostatni w tabeli i przed rundą wiosenną może zostać pozbawiony licencji na grę w Ekstraklasie.

Chorzowski klub nie płacił zaległości byłym piłkarzom, którzy podpisali umowy z Fundacją Ruchu i z pewnością poniesie za to karę. Nie sądzę, by został zdegradowany. Raczej skończy się na minusowych punktach, które i tak mogą okazać się gwoździem do trumny Niebieskich. To ile ich będzie zależy w dużej mierze od pamiętliwości prezesa PZPN wobec klubu, który popierał na zjeździe jego rywala w wyborach, bo chyba nikt nie sądzi, że ta sprawa wypłynęła teraz zupełnie przypadkiem.


Polecamy