menu

KGHM Zagłębie Lubin - Miedź Legnica 3:0. Zagłębie zdominowało Miedź. Koszmar Kanibołockiego - bramkarz w Legnicy potrzebny od zaraz

17 lutego 2019, 17:22 | Piotr Janas

Zagłębie Lubin wygrało z Miedzią Legnica 3:0 w derbach Zagłębia Miedziowego. Bramki zdobywali Bartłomiej Pawłowski, Filip Jagiełło i Aleskandar Milijković, który wpakował piłkę do własnej bramki. Przy wszystkich trzech trafieniach fatalne błędy popełniał golkiper Miedzi Anton Kanibołocki.


fot. FOT. Piotr Krzyżanowski

Pierwsze derby Zagłębia Miedziowego w LOTTO Ekstraklasie na stadionie w Lubinie przyciągnęły na trybuny blisko 10 tysięcy kibiców. Wśród nich była głośna grupa około tysiąca fanów z Legnicy. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem z obu stron nie brakowało wyzwisk i wzajemnych animozji, ale najważniejsze było to, co działo się na boisku.

Choć początek był w miarę wyrównany, to po około 10 minutach "Miedziowi" przejęli inicjatywę i to oni dyktowali warunki. Wynik w 15 min otworzył Bartłomiej Pawłowski, który wykorzystał juniorski błąd Antona Kanibołockiego. Bramkarz Miedzi "wypluł" przed siebie uderzenie Filipa Starzyńskiego z rzutu wolnego, a filigranowy skrzydłowy gospodarzy jako pierwszy dopadł do piłki i skierował ją do bramki.

Goście jeszcze nie otrząsnęli się po utracie pierwszego gola, a już przegrywali 0:2. W 18 min kolejny błąd popełnił ukraiński bramkarz, który wychodząc do piłki uderzonej przez Damjana Bohara nagle się... zatrzymał. Chciał uniknąć zderzenia a Aleksandarem Milijkoviciem, a ten starając się wybić piłkę wpakował ją do własnej bramki.

Fatalnie błędy i groźne straty na własnej połowie notował także Adrian Purzycki. W 34 min dostał więc tzw. wędkę od trenera Dominika Nowaka, który postanowił desygnować do gry Hiszpana Omara Santanę. Purzycki schodząc z boiska nie podszedł do Nowaka ani ławki rezerwowych, tylko poszedł prosto do szatni.

W drugich 45 min nieco więcej z gry miała drużyna Miedzi Legnica, ale nie przekładało się na to klarowne sytuacje pod bramką Dominika Hładuna. Zagłębie skupiło się na grze z kontry i po jednej z nich wynik na 3:0 powinien podwyższyć Patryk Tuszyński, lecz jego strzał z 3 metrów zatrzymał się na słupku.

Dużo więcej działo się na trybunach. Na sektorze zajmowanym przez najbardziej zagorzałych sympatyków "Miedziowych" spłonęły szalki Miedzi Legnica i Śląska Wrocław. Kibice z "Przodka" zaprezentowali także skradzione "Miedziance" flagi, co wywołało spore poruszenie na sektorze gości.

Na murawie trwało show Kanibołockiego. Tym razem były piłkarz Szachtara Donieck wznawiając grę zagrał prosto pod nogi Filipa Jagiełły, a wykupiony przez Genoa CFC pomocnik nie zastawiając się długo oddał strzał z ponad 30 metrów, który po odbiciu od słupka wpadł do bramki. Do kogo zagrywał Ukrainiec? Tego nie wie chyba nawet on sam.

Trzy punkty pozostały w Lubinie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przed zamknięciem letniego okna transferowego (w Polsce zamyka się ono 28 lutego - PJ) beniaminek z Legnicy musi sprowadzić nowego bramkarza, bo bez niego o utrzymaniu w LOTTO Ekstraklasie nie ma co myśleć.


Polecamy