Kanonada w Szczecinie, Wisła rozbita przez Pogoń. Cztery gole Gyurcso!
Lotto Ekstraklasa. Przed pierwszym gwizdkiem spekulowano, że zwyciężając w Szczecinie Wisła może wskoczyć do górnej ósemki. Nic bardziej mylnego! Pogoń pokazała Białej Gwieździe miejsce w szeregu i zwyciężyła aż 6:2. Cztery bramki dla gospodarzy zdobył Węgier Adam Gyurcso.
Na inaugurację sezonu Wisła wygrała w Szczecinie z Pogonią 2:1, przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść w samej końcówce. Ostatnio kibice obu zespołów są jednak w odmiennych humorach, bo w Krakowie wciąż jest sporo zawirowań, a w Szczecinie piłkarze nie zaznali smaku porażki od września. To było widać także w deszczowy sobotni wieczór przy Twardowskiego – podopieczni Kazimierza Moskala od początku przejęli inicjatywę i szybko uzyskali bardzo bezpieczne prowadzenie. Nikt nie spodziewał się jednak, że rewanż będzie aż tak srogi.
Bohaterem pierwszych trzydziestu minut był Adam Gyurcso. Węgier jest zawodnikiem chimerycznym i albo gra genialnie, albo psuje wszystkie kolejne zagrania. Tę drugą wersję widzieliśmy w poprzedniej kolejce w Gdańsku, pierwszą Gyurcso zaprezentował dzisiaj. Do siatki mógł trafić już w 11. minucie spotkania, kiedy z lewej strony zszedł do środka boiska i pięknie uderzył sprzed pola karnego, ale piłka musnęła jedynie poprzeczkę. Pod koniec pierwszego kwadransa meczu było już lepiej. Spas Delew dośrodkował z prawej strony w pole karne, a Gyurcso z bliska trafił do bramki, choć Łukasz Załuska wybił piłkę, gdy ta przekroczyła już linię bramkową.
W 20. minucie meczu kibice znów oklaskiwali Węgra na stojąco. Otrzymał piłkę w narożniku boiska, wypuścił ją sobie i minął rywala, po czym uderzył w samo okienko, stając się poważnym kandydatem w walce o gola kolejki. Nie minęło wiele czasu, a Gyurcso mógł cieszyć się z klasycznego hat-tricka ustrzelonego w zaledwie dziesięć minut! Znów mieliśmy powtórkę z rozrywki, ale tym razem mowa o pierwszym golu – znów z prawej strony dośrodkowywał Delew, uderzenia nie zdołał oddać Frączczak, lecz Adam Gyurcso trafił do pustej bramki.
W Szczecinie mieliśmy dziś prawdziwy pogrom, a kolejny cios „Portowcy” wyprowadzili w 33. minucie. Tym razem Ricardo Nunes dośrodkowywał z rzutu rożnego, a precyzyjny strzał głową oddał Mateusz Matras – golkiper Wisły nawet się nie ruszył. Przed przerwą goście zmazali nieco plamę i zdobyli jeszcze gola honorowego. Po prostopadłym podaniu Pawła Brożka do Krzysztofa Drzazgi z bramki wyszedł Dawid Kudła, ale źle interweniował. Wypuścił piłkę z rąk, a prezent z łatwością wykorzystał Jakub Bartosz. Mimo tej pomyłki Kudła i jego koledzy mogli być jednak bardzo zadowoleni, bo do przerwy Pogoń prowadziła z Wisłą 4:1. Co ciekawe, każdy celny strzał w pierwszej połowie lądował w siatce.
Piłkarze Pogoni niesamowitą skuteczność kontynuowali na początku drugiej połowy. Piątą bramkę podopieczni Kazimierza Moskala zdobyli zaledwie trzy minuty po wznowieniu gry. Frączczak był faulowany nieco ponad 20 metrów przed bramką, przy rzucie wolnym do piłki podszedł Ricardo Nunes i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał Załuskę. Po chwili odpowiedzieć mogła Wisła. Piłka znów trafiła zresztą do siatki, lecz Drzazga znajdował się na spalonym, więc gol dla gości nie został uznany.
Pogoń nie miała za to zamiaru rezygnować z kolejnych trafień i kontynuowania pogromu. W 51. minucie defensywa krakowian została całkowicie rozklepana, piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego Gyurcso (piłkę do Węgra znów dogrywał Delew), a Węgier po raz czwarty wpisał się na listę strzelców. „Dumie Pomorza” nadal było jednak mało. W 55. minucie Adam Frączczak zagrał prostopadłą piłkę do Rafała Murawskiego, ale pojedynek z kapitanem Pogoni wygrał Łukasz Załuska. Choć ciężko w to uwierzyć, była to dopiero pierwsza skuteczna interwencja golkipera w tym meczu!
Później tempo meczu nieco spadło. Raz co prawda lewym skrzydłem znów urwał się Gurcso, ale do jego dogrania wzdłuż bramki nie doszedł żaden z partnerów. Węgier został pożegnany owacją na stojąco, a chwilę po zmianie Wisła zdobyła drugiego gola. Jarosław Fojut faulował tuż przed polem karnym Pawła Brożka, a z rzutu wolnego atomowy strzał w okienko posłał Adam Mójta – tym razem Kudła nie miał już najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
W końcówce pod bramką Wisły znów zrobiło się gorąco. W 83. minucie niewiele brakowało, aby swojego gola dołożył też asystujący przy trafieniach Gyurcso Delew. Tym razem Bułgar uderzał sprzed pola karnego i do szczęścia brakowało mu naprawdę niewiele, bo piłka trafiła w słupek. Dwie minuty później dobrą okazję miał też Łukasz Zwoliński, który zmienił Frączczaka. Napastnik Pogoni otrzymał piłkę z prawej strony boiska i dobrze uderzył po krótkim rogu, ale Załuska zdołał skutecznie interweniować. Więcej goli w Szczecinie ostatecznie nie było, ale wygrana 6:2 to wynik, o jakim przed meczem kibice Pogoni zapewne tylko marzyli.
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Wafelek, buziaki, pies. Najbardziej spontaniczne reakcje w Ekstraklasie