Kamil Mazek: Udało się osiągnąć nasz cel
- Musieliśmy zrobić wszystko, aby rozpocząć rozgrywki na naszym obiekcie kompletem punktów. To był nasz cel w tym spotkaniu, więc bardzo się ciesze, że udało się nam go osiągnąć. Zwłaszcza, że końcówka przyniosła wiele emocji i można powiedzieć, iż trochę dopisało nam dzisiaj szczęście - powiedział po meczu z Górnikiem Łęczna Kamil Mazek, piłkarz Ruchu.
fot. Polska Press
<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=576023bde1e17d4b1238bf28&c=3&h=93&w=700"></script>
W zeszłym roku, podobnie jak teraz, także rozpoczęliście sezon meczem z Łęczną. Arbitrem tamtego spotkania również był sędzia Złotek. Wtedy jednak przegraliście 0:2, dzisiaj zwycięstwo. Zwiastun jeszcze lepszego sezonu w waszym wykonaniu?
Przygotowując się do tego spotkania, myśleliśmy o tym zeszłorocznym. Wtedy, na start sezonu zawiedliśmy naszych kibiców, przegrywając właśnie z Górnikiem Łęczna. Tym razem bynajmniej nie zamierzaliśmy powtórzyć tamtego scenariusza. Musieliśmy zrobić wszystko, aby rozpocząć rozgrywki na naszym obiekcie kompletem punktów. To był nasz cel w tym spotkaniu, więc bardzo się ciesze, że udało się nam go osiągnąć. Zwłaszcza, że końcówka tego meczu przyniosła wiele emocji i można powiedzieć, iż trochę dopisało nam dzisiaj szczęście.
Stracona bramka nie zabiła nadziei na zwycięstwo?
Po trafieniu Kuby Araka, całkiem długo byliśmy na prowadzeniu. Oczywiście, stracona w końcówce bramka nieco wybiła nas z równowagi, lecz nie podłamała. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy się poddać. Wierzyliśmy, że jeszcze zdołamy przechylić losy spotkania na swoją korzyść. Tak też się stało – w doliczonym czasie gry Mariusz Stępiński fantastycznie zachował się w polu karnym rywala i trafieniem z bliska dał nam wygraną.
2:1 to sprawiedliwy rezultat?
Myślę, że przez większość meczu to my kontrolowaliśmy grę, mieliśmy boiskową przewagę. Oddaliśmy także więcej strzałów niż nasi przeciwnicy. Trzeba przyznać, iż momentami, na przykład przy trafieniu w poprzeczkę w wykonaniu Grzegorza Bonina, nieco dopomogło nam szczęście. Ostatecznie jednak to my zwyciężyliśmy w tej najważniejszej ze statystyk, dzięki czemu trzy punkty po dzisiejszym spotkaniu zostały w Chorzowie.
Poprzedni sezon zakończyliście na ostatnim miejscu grupy mistrzowskiej. W tym roku to chyba plan minimum?
Tym meczem dopiero rozpoczęliśmy aktualny sezon. Na razie mierzymy w pierwszą ósemkę. To jest nasz cel numer jeden w tym roku. Mamy nadzieję, że konsekwentnie dobrą grą zapewnimy sobie grupę mistrzowską już kilka kolejek wcześniej, nie na ostatnią chwilę, tak jak w zeszłym roku. Sytuacja po 30. kolejce zakończonych przed kilkoma tygodniami rozgrywek, kosztowała sporo nerwów zarówno nas jak i kibiców. Tym razem chcemy sobie, a przede wszystkim im, tego oszczędzić. Co będzie dalej? Zobaczymy. Mogę jednak zapewnić, że w każdym kolejnym spotkaniu damy z siebie wszystko.
Poprzedni sezon był dla Ciebie wyjątkowo udany. Wywalczyłeś sobie nie tylko pewne miejsce w wyjściowym składzie chorzowian, ale także zadebiutowałeś w kadrze U-21. Postawiłeś sobie więc wysoko poprzeczkę. W tym sezonie będzie lepiej?
Rzeczywiście przez ostatni rok udało mi się osiągnąć całkiem sporo. Wiadomo jednak, że z każdym krokiem podczas mej piłkarskiej przygody, stawiam sobie kolejne, coraz wyższe cele. Nie inaczej przed nadchodzącymi rozgrywkami. Zarówno w Ekstraklasie jak i w młodzieżowej reprezentacji Polski będę chciał z siebie dać jeszcze więcej, pokazać się z jeszcze lepszej strony oraz wciąż śrubować moje statystyki. Poza indywidualnymi osiągnięciami zależy mi także na tym, aby jak najlepiej wspomóc także drużynę, by móc cieszyć się z nią z kolejnych zwycięstw czy sukcesów.
Przed kadrą Marcina Dorny Mistrzostwa Europy U-21. Podczas ligowych spotkań masz gdzieś z tyłu głowy, że dobrymi występami możesz załatwić sobie bilet na ten turniej?
Na pewno o tym myślę. Powołanie do reprezentacji Polski, możliwość gry z orzełkiem na piersi to naprawdę ogromne wyróżnienie. Bardzo się cieszę, że ciężką pracą wywalczyłem sobie taką możliwość już w zeszłym roku. Nie mogę jednak osiąść na laurach – teraz w każdym kolejnym meczu, na każdym treningu muszę dawać z siebie wszystko, aby utrzymać wysoką formę i zasłużyć na kolejne powołania ze strony trenera Dorny.
Latem dołączył do Was Kuba Arak. Ekipa z Warszawy rośnie w Chorzowie w siłę?
Zdecydowanie. Nasza grupa jest coraz mocniejsza co pozytywnie wpływa na atmosferę w zespole. Wydaje mi się, że widać to nie tylko w szatni, ale także na boisku. Znamy się od wielu lat toteż wiemy jakie kto ma umiejętności. Nasze zgranie przekłada się na kreowanie gry, kolejnych sytuacji dla Ruchu. Bardzo się cieszę, że kolejne chłopaki, z którymi trenowałem w juniorskich czasach, teraz trafiają właśnie tutaj do Chorzowa, czy do innych esktraklasowych zespołów.