Joel Campbell - piłkarz na ciągłych wypożyczeniach
Ma dopiero niecałe 22 lata, a już znalazł się na ustach całego piłkarskiego świata. Joel Campbell, bo o nim mowa, wczorajszym kapitalnym występem przeciwko reprezentacji Urugwaju, wyrósł na potencjalną gwiazdę Mundialu. Najśmieszniejszy w całej tej historii jest fakt, że wcześniej mało kto słyszał o młodym Kostarykaninie.
- Oczywiście, że po sezonie będę musiał wrócić do Arsenalu. Mam przecież ważny kontrakt z tym klubem. Wierzę, że jestem gotowy, by występować tam już w przyszłym sezonie. Zdaję sobie sprawę z potencjału piłkarzy, którzy tam grają. Jestem jednak przekonany, że dzięki ciężkiej pracy mogę się tam znaleźć. Teraz jednak najważniejszy jest mój kraj i Mundial. Miałem dobry dzień. Starałem się wykonać swoje obowiązki jak najlepiej. Koledzy mnie wspierali i teraz musimy zrobić kolejny krok. Czekają nas bardzo trudne spotkania – mówił po wczorajszym meczu Campbell.
Kostarykanin na świat przyszedł 26 czerwca 1992 roku w San Jose. Campbell rozpoczął swoją karierę w klubie Deportivo Saprissa, gdzie w 2009 roku włączono go do kadry pierwszego zespołu, by już dwa lata później trafić na swoje pierwsze wypożyczenie. Napastnik przeniósł się do Puntarenas. Mimo, że w obydwu tych klubach nie zaliczył zbyt wielu spotkań, co więcej nie strzelił żadnej bramki, to zainteresowane jego pozyskaniem były Sevilla, Fiorentina i Arsenal. Zawodnik postanowił, że przeprowadzi się do Londynu i tam będzie szkolił swoje umiejętności piłkarskie pod okiem Arsene Wengera. Niestety po podpisaniu kontraktu okazało się, że Campbell nie otrzymał pozwolenia na pracę w Anglii. Arsenal musiał więc wypożyczyć młodego napastnika do innego klubu do czasu, kiedy Kostarykanin będzie mógł pełnoprawnie przebywać na terytorium Anglii.
Na wypożyczenie Campbella zdecydowało się francuskie Lorient. Kostarykanin w nowych barwach zadebiutował w meczu z Sochaux, zmieniając w 79. minucie Grégory'ego Bourillona i notując asystę przy bramce Innocenta Emeghary. Na swoją pierwszą bramkę musiał czekać do 1 października 2011 roku, kiedy to wpisał się na listę strzelców w wygranym 2:0 spotkaniu z Valeciennes. Pobytu we Francji nie mógł jednak zaliczyć do udanych. Zagrał w 25 meczach, ale tylko trzy razy wpisał się na listę strzelców. Mając na uwadze fakt, że w Anglii wciąż nie miał pozwolenia na pracę, zadawał sobie sprawę z tego, że musi rozglądać się za nowym klubem.
Wybór padł na Betis Sevilla, do którego Arsenal wypożyczył go na jeden sezon. Debiut Campbella w hiszpańskim zespole nie był zbyt okazały. 25 sierpnia 2012 roku pojawił się na placu gry w drugiej połowie przegranego spotkania 1:2 z Rayo Vallecano. Niczym specjalnym się nie wyróżnił i ciężko było spodziewać się w dalszej perspektywie, że może tutaj zrobić furorę. I rzeczywiście tak było. Campbell zagrał w 28 spotkaniach, strzelając zaledwie dwie bramki. Stało się jasne, że znowu będzie musiał rozglądać się za nowym klubem.
W lipcu 2013 roku otrzymał w końcu pozwolenie na pracę w Anglii. Niestety Arsene Wenger nie widział miejsca w składzie dla młodziutkiego Kostarykanina i po raz kolejny wypożyczył go do zagranicznego kluby. Tym razem wybór padł na grecki Olympiakos Pireus. Jak się okazało, był to strzał w „10”, bo Campbell w końcu pokazał pełnię swoich umiejętności. Po raz pierwszy dał znać o sobie 27 października 2013 roku, kiedy to w meczu ligowym z OFI Kreta zanotował aż cztery asysty! A już dwa tygodnie później w spotkaniu z PAOK-eim Saloniki zdobył swoją pierwszą bramkę, dokładając do tego kolejne dwie asysty. Również w Anglii zrobiło się o nim głośno, kiedy to w meczu 1/8 finału Champions League, strzelił bramkę na 2:0 z Manchesterem United. W ciągu całego sezonu spędzonego w barwach Olympiakosu Pireus, Campbell zagrał w 32 spotkaniach zdobywając 8 bramek. Był to najlepszy sezon w jego piłkarskiej karierze.
Zawodnik jest kluczową postacią swojej reprezentacji. Mimo bardzo młodego wieku zdążył zagrać w niej już 34 razy przy tym 10 razy wpisując się na listę strzelców. Ludzie, którzy od dawna przyglądają się poczynaniom młodego napastnika rodem z Kostaryki, uważają go za jeden z największych talentów w tamtejszym futbolu. Za jego największe zalety uznają szybkość, oraz nieszablonowe zagrania, którymi potrafi otworzyć drogę do bramki swoim partnerom. O tym, że potrafi posłać takie właśnie piłki przekonali się w dniu wczorajszym reprezentanci Urugwaju, kiedy to właśnie po jednym z takich zagrań padła bramka na 3:1.
Coraz głośniej mówi się o tym, że Campbell w końcu dostanie swoją szansę w Arsenalu. Kostarykę podczas trwających właśnie Mistrzostw Świata w Brazylii czeka jeszcze między innymi pojedynek z Anglią. Jeżeli i w tym spotkaniu młody napastnik pokaże się z dobrej strony, to Arsene Wenger nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko dać mu szansę w ekipie „Kanonierów” w nadchodzącym sezonie. Kto wie, czy właśnie wczorajszego wieczoru nie narodziła się nowa gwiazda światowego futbolu?