menu

Jesień w Arce: Tasowanie w obronie, Szwoch królem asyst, 7 goli Marcusa da Silvy

26 listopada 2012, 14:42 | Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki

Jesienną rundę I ligi piłkarskiej zespół Arki Gdynia zakończył na 9 miejscu w tabeli. W 17 ligowych potyczkach gdynianie 7 razy schodzili z boiska jako zwycięzcy, ponieśli tyle samo porażek, a 3 ich mecze zakończyły się remisami.

Marcus da Silva był najskuteczniejszym zawodnikiem żółto-niebieskich
Marcus da Silva był najskuteczniejszym zawodnikiem żółto-niebieskich
fot. Michał Gąciarz

Żółto-niebiescy punktami dzielili się tylko w meczach wyjazdowych. W Gdyni grali bezkompromisowo, notując 4 wygrane i aż 5 porażek. To właśnie przegrane przed własną publicznością, w tym trzy z rzędu, były głównym powodem rozstania się z trenerem Petrem Nemcem. Czecha w ostatnim meczu jesieni, wygranym z ŁKS 2:0, zastąpił Paweł Sikora. Arka tej jesieni zdobyła po 12 punktów na wyjazdach - to przyzwoity bilans - jak i na własnym stadionie, gdzie jednak rozegrała o jeden mecz więcej. Nieudany był także start Arki w rozgrywkach Pucharu Polski, który zakończył się już w pierwszym meczu, po porażce z Olimpią Elbląg 0:1, i to w Gdyni.

Zawodnicy w statystyce

Jesienią w Arce nie było żadnego zawodnika, który rozegrałby wszystkie 17 ligowych spotkań w pełnym wymiarze czasowym. Najbliżej miana niezastąpionych byli Damian Krajanowski, Piotr Tomasik i Mateusz Szwoch, którzy wystąpili we wszystkich 17 meczach, ale albo byli zmieniani w trakcie gry, albo wchodzili na boisko z ławki rezerwowych. Niemniej to Krajanowski spędził w żółto-niebieskiej koszulce najwięcej czasu, bo 1462 minuty, na boisku.

Na drugim biegunie są Paweł Czoska i Paweł Brzuzy, którzy otrzymali tylko 21 minut szansy, wychodząc dwukrotnie z ławki rezerwowych. Warto jeszcze odnotować, że po 16 ligowych spotkań zaliczyli Bartosz Brodziński, Tomasz Jarzębowski, Marcus da Silva, Radosław Pruchnik i Julien Tadrowski. Ten ostatni, gdyby nie kara za nadmiar żółtych kartek, pewnie miał szanse być zawodnikiem niezastąpionym we wszystkich spotkaniach.

Jesienią Arka zdobyła 24 punkty, czyli 1,41 pkt na mecz. Strzeliła 19 bramek, czyli 1,11 gola na mecz i straciła tych bramek 13, czyli 0,76 bramki na mecz. W zasadzie tylko mała liczba traconych goli wyróżniała gdynian pozytywnie w tej lidze. Piłkarze żółto-niebieskich byli aż 41 razy karani żółtymi kartkami, rekordzista pod tym względem, Tadrowski, aż 6 razy, a Krzysztof Sobieraj, Marcin Radzewicz i Piotr Kuklis osłabiali zespół po zobaczeniu czerwonych kartek.

Bramkarska loteria

Jesienią w bramce Arki grało dwóch zawodników. Znacznie częściej, bo 12 razy, Maciej Szlaga, a pięciokrotnie w podstawowym składzie wychodził Michał Szromnik. Ten pierwszy wyciągał piłkę z siatki 12 razy, a drugi 5. Obaj prezentują zbliżony poziom, z tym że 19-letni Szromnik to bramkarz z perspektywami na rozwój, a Szlaga lepszy już nie będzie. Generalnie w Arce można mówić o bramkarskiej loterii, bo kto by pomiędzy słupkami nie stanął, to efekt będzie podobny, ale mała liczba straconych goli świadczy na korzyść bramkarzy. Niemniej klasowy zawodnik na tę pozycje też by się w Gdyni przydał.

Tasowanie w obronie

Aż 9 zawodników wystąpiło w liniach obronnych. Akurat w defensywie w cenie jest stabilizacja, ale tej - z różnych powodów - w Arce nie można było osiągnąć, chociaż aż tak duże roszady były wynikiem nie do końca zrozumiałych poszukiwań trenera Nemca. Pasujący bardziej do drugiej linii Marcin Radzewicz i Piotr Tomasik męczyli się na lewej stronie obrony, a grający w poprzednim sezonie na prawej stronie linii defensywnych Krajanowski, został dość nagle prawym pomocnikiem.

Brazylijczyk Perez Benevente był albo niepotrzebny, albo kontuzjowany, a zagrał tylko 90 minut. Krzysztofa Sobieraja, któremu nie można odmówić zaangażowania i ambicji, ponosiły nerwy albo fantazja podawania piłki w poprzek boiska. Tomasz Jarzębowski na środku obrony grał z konieczności, a Tadrowski, który chce być stoperem, został oddelegowany do biegania wzdłuż bocznej linii jako prawy obrońca. Sporo doświadczenia zebrał natomiast tej jesieni 21-letni Bartosz Brodziński, grając w 16 ligowych spotkaniach. W sumie jednak obrońcy mogą powiedzieć o sobie to samo, co bramkarze. My swoje zrobiliśmy, bo Arka traciła mało bramek.

Szwoch królem asyst

Linia środkowa w Arce to pojęcie bardzo szerokie, bo dotyczy zarówno defensywnych pomocników, bocznych, środkowych, jak i piłkarza "podwieszonego" pod napastnika. W zasadzie największym wygranym piłkarskiej jesieni w Arce może się czuć Mateusz Szwoch. 19-latek przebojem, ale i w myśl zasady odmładzamy skład, wdarł się do podstawowej "11" i przynajmniej w kilku spotkaniach należał do najbardziej wyróżniających się piłkarzy w zespole gdynian. Ma dobrą technikę użytkową, dużo widzi na boisku, nie boi się pojedynków jeden na jeden. Te atuty spowodowały, że dostał powołanie do kadry U-20, a kilka klubów ekstraklasy, jak nie teraz, to w najbliższej przyszłości, widziałoby go w swoich ekipach. Szwoch wreszcie z 6 asystami, został w pierwszej lidze królem tych ostatnich, otwierających drogę do bramki, podań. Do tego sam dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

W przekroju całej rundy bodaj najsolidniej prezentował się Krajanowski, taki typowy boiskowy pracuś i walczak. Obniżyli loty Jarzębowski i Radzewicz - może obaj odżyją przy nowym trenerze - zaledwie poprawnie prezentował się Radosław Pruchnik. Z młodszych zawodników środkowej linii pewne nadzieje na lepszą grę stwarza postawa Michała Rzuchowskiego, a o przydatności Pawła Czoski czy Pawła Brzuzego - szczególnie ten pierwszy grał już znacznie lepiej - będzie można powiedzieć więcej, jak dostaną więcej szans na granie. Tylko sami na te szanse muszą zapracować.

Dobrze, że jest da Silva

Przed sezonem w skarbie kibica Arka podała dwóch napastników. Nigeryjczyka Cherlesa Nwaogu i 17-letniego Dariusza Formellę. Nieomal w ostatniej chwili pozyskano jeszcze Macieja Górskiego. Cała trójka ani się nie nagrała, ani nie strzeliła żadnej bramki. Nwaogu (117 minut na boisku) już się z Gdynią pożegnał, Górski (442 minuty) raczej nie stwarza nadziei na eksplozje snajperskiego talentu, a jedynie o Formelli (185 minut) można napisać, że ma papiery na granie, ale on dużo jeszcze musi się uczyć. Na boisku i w szkole, gdzie podobno orłem nie jest. W Arce nie ma, a bardzo by się przydał, klasycznej "9", czyli rosłego środkowego napastnika, który porozbijałby się ze środkowymi obrońcami rywali, potrafiłby odegrać piłkę głową, a w polu karnym zrobiłby miejsce wchodzącym z głębi pola kolegom.

Gdy zawodzili nominalni napastnicy, trener Nemec sięgał po pomocników. I dobrze, że miał w ekipie Marcusa da Silvę. Brazylijczyk, któremu piłka nie przeszkadza w grze, a decyzja o oddaniu strzału nie wymaga długiego namysłu, okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem żółto-niebieskich. 7 zdobytych jesienią goli stawia go w czołówce najskuteczniejszych zawodników I ligi. I dobrze, że da Silvę mamy w Gdyni, bo może się okazać, że ktoś wreszcie w Arce, po latach posuchy, skończy sezon z dwucyfrowym dorobkiem bramkowym. A za da Silvą długo, długo nic. Po dwa gole zdobyli jesienią Szwoch, Krajanowski i Kuklis, a po jednym Jarzębowski, Radzewicz, Rzuchowski i Tomasik.

Sensacja w Słupsku! Czarni przegrali ze Startem!

Dziennik Bałtycki


Polecamy