Jerzy Podbrożny: Jedynie Lech może zagrozić Legii
- Jedynie Lech może nawiązać walkę z Legią, ale i tak nie daję mu większych szans - ocenia Jerzy Podbrożny, były piłkarz jednego i drugiego klubu. "Gumiś" opowiada nam, jaka będzie wiosna na polskich boiskach.
Mistrzostwo Polski dla Legii to formalność?
Jak najbardziej. Dla mnie to murowany kandydat do tytułu. Sama Legia ma tego świadomość, co pokazała zimowymi transferami. Widać, że nie tylko zależy im na stworzeniu składu, który zdobędzie mistrzostwo, ale też fundamentu pod eliminacje Ligi Mistrzów.
Nikt nie będzie w stanie jej zagrozić?
Teoretycznie wszystko się może zdarzyć. Pokazał to poprzedni sezon, gdy wydawało się, że legioniści są na najlepszej drodze do wygrania ligi, a w kilku meczach potracili punkty i na własne życzenie tego nie zrobili. A w praktyce? Nie sądzę, żeby Legia popełniła takie same błędy jak rok temu. Tym bardziej że już widać, iż nie tracą tylu punktów co w poprzednim sezonie.
Sytuacja jak z meczu z Lechią w Gdańsku już się nie zdarzy?
Ale niepotrzebnie przypominamy tamten mecz. To nie on zdecydował o tym, że Legia nie została mistrzem. Okazja do tego, by odskoczyć od rywali, była o wiele wcześniej. Tytuł można było sobie zapewnić na kilka kolejek przed końcem rozgrywek. To był tylko jeszcze jeden handicap, który powinien zostać wykorzystany.
Skoro mistrza już znamy, to kto będzie walczył o pozostałe miejsca na podium?
Z pewnością Lech Poznań. To w sumie jest jedyny zespół, który może nawiązać walkę z Legią, ale i tak nie daję mu większych szans. Polonia niby jest trzecia, ale przy tym rozbita. Choć czasem fatalna sytuacja mobilizuje drużynę do lepszej gry i wygląda to lepiej niż tam, gdzie wszystko jest poukładane. Tak zresztą było jesienią, gdy do startu rozgrywek nie wiadomo było, co z nią będzie. Ale czy polonistom uda się to powtórzyć? W klubie jest coraz gorzej. Dziwi mnie zachowanie Ireneusza Króla. Przecież decydując się na odkupienie Polonii od Józefa Wojciechowskiego, musiał wiedzieć, jaka jest w niej sytuacja, kto ile zarabia i tak dalej. No, chyba że od początku miał taki zamiar, żeby tanio kupić i posprzedawać zawodników. Tylko z tego, co widać, to chyba nie o to chodziło, bo większość graczy rozwiązuje umowy za porozumieniem stron albo są sprzedawani za grosze. Pan prezes się przeliczył.
A Śląsk?
Mistrz Polski, który nie dokonał żadnego znaczącego transferu... Jakby tego było mało, to stracił Tomasza Jodłowca. Swoją drogą dziwi mnie zamieszanie wokół jego transferu. Skoro wcześniej klub i Józef Wojciechowski zawarli konkretne umowy, to trzeba je respektować.
Oprócz Legii głośne, jak na polskie warunki, transfery zrobił Lech Poznań. Kto kupił lepszych piłkarzy?
Zdecydowanie Legia. I tu nie chodzi tylko o liczbę transferów, ale także ich jakość. Poza tym podejrzewam, że ci w Legii będą mieli większą chęć do pokazania się. Mistrzostwo Polski i szansa gry w Lidze Mistrzów jest na wyciągnięcie ręki.
Kto z tej piątki, którą kupiła Legia, od razu wskoczy do podstawowego składu?
Teoretycznie każdy, ale problem w tym, że ona już wcześniej miała bardzo dobry zespół. Nazwisk nie będę podawał, ale dwóch lub trzech zawodników powinno szybko wkomponować się w zespół. Nie wierzę, żeby polski klub wydał pieniądze na graczy, którzy mieliby siedzieć na ławce rezerwowych.
Co z Bartoszem Bereszyńskim, który, tak jak Pan przed laty, przeniósł się z Lecha do Legii?
Z tą różnicą, że ja przechodziłem jako dwukrotny mistrz Polski i król strzelców. Bartek natomiast jest młodym piłkarzem, dla którego świetnie się stało, że przeniósł się do Warszawy już teraz. Gdyby został w Poznaniu, grałby w Młodej Ekstraklasie. Nikt z takiego obrotu sprawy nie miałby pożytku. Samego Bartka nie znam, ale za to jego tatę, Przemysława, tak. Graliśmy razem w Lechu, czasem nawet trenowaliśmy w jednej parze. No, ale wtedy nie było jak zobaczyć Bartka, bo gdy my graliśmy w piłkę, on był dopiero w planach. (śmiech)
W polskiej piłce powinno być więcej takich ludzi jak nowy prezes Legii Bogusław Leśnodorski?
Poczekajmy z ocenami. Łatwo jest zrobić transfery, mając pieniądze i w czasach kryzysu. Tym bardziej że w niektórych klubach jest taka, a nie inna sytuacja. Choć trzeba docenić, że nowy prezes Legii potrafił to wykorzystać. Dzięki niemu trener Jan Urban musi się teraz zastanawiać, kogo wystawić. No, ale taki problem chciałaby mieć większość trenerów w ekstraklasie. Zobaczymy też, co te transfery dadzą, bo pamiętajmy, że w Legii nie każdy zawodnik się sprawdza.
Spójrzmy w dół w tabeli... Wisła Kraków.
Strasznie zawiodła. Miała takich zawodników, że wydawało się, iż będą walczyć o czołówkę. A teraz? Cięcie kosztów chyba. Wielu piłkarzy odchodzi, jakoś trzeba łatać budżet. Plus tej zimy może być dla nich taki, że Patryk Małecki podczas wypożyczenia w Turcji nabrał trochę pokory.
Wiosna będzie też dla nas szczególna ze względu na rywalizację z Ukrainą w eliminacjach mistrzostw świata.
Będzie trudno. Nie tylko mecze w grupie, ale też towarzyskie pokazują, że Ukraińcy są mocni i mają wielu utalentowanych piłkarzy, którzy wiedzą, co robić na boisku.
W przeciwieństwie do kadry Waldemara Fornalika?
Selekcjoner mógłby inaczej poukładać drużynę. Powinien zrezygnować z Ludovica Obraniaka. On nic nie wnosi do gry. A przecież mamy tylu fajnych i zdolnych skrzydłowych. Przesuńmy na przykład Kubę Błaszczykowskiego do środka, a z Obraniakiem dajmy sobie spokój, słabiutki jest.
A Robert Lewandowski? Broni go Pan czy krytykuje?
Zdecydowanie bronię, to świetny piłkarz. Problem w tym, że nie ma takiego wsparcia jak w Borussii Dortmund. Popatrzmy, jak to wygląda w meczach Bundesligi, jeśli piłka do niego trafia, to wokół siebie ma dwóch lub trzech kolegów, by ją rozegrać. W kadrze Fornalik mógłby spróbować przesunąć bliżej niego pomocników. Myślę, że wtedy byłby o wiele bardziej groźny i przede wszystkim skuteczniejszy.








