menu

Jedenastka 34. kolejki Ekstraklasa.net!

25 maja 2015, 20:04 | jac

34. kolejka T-Mobile Ekstraklasy miała jednego bohatera - był nim Arkadiusz Piech. Napastnik GKS Bełchatów aż cztery razy pokonał bramkarza Ruchu Chorzów. Kto oprócz niego trafił do naszej jedenastki wyróżnionych? Oto pełna lista!

ŁAWKA REZERWOWYCH: Jasmin Burić (Lech Poznań), Adam Mójta (GKS Bełchatów), Łukasz Broź (Legia Warszawa), Gerson (Lechia Gdańsk), Kamil Sylwestrzak (Korona Kielce), Maciej Sadlok (Wisła Kraków), Tomasz Jodłowiec (Legia Warszawa), Kamil Drygas (Zawisza Bydgoszcz), Konstantin Vassiljev (Piast Gliwice) Zaur Sadajew (Lech Poznań), Patryk Tuszyński (Jagiellonia Białystok), Deniss Rakels (Cracovia).
fot. Grzegorz Dembiński
Orlando Sa (Legia Warszawa) – Jeszcze chwilę temu trener Henning Berg nie widział dla niego miejsca w składzie. Coś jednak w nim pękło. Widocznie pojął, że mistrzostwo nie da się obronić z wysuniętym Markiem Saganowskim, tylko właśnie z Sa. Portugalczyk w drugim meczu z rzędu strzelił gola na wagę zwycięstwa. W sumie ma trzynaście bramek.
fot. Szymon Starnawski / Polska Press
Łukasz Trałka (Lech Poznań) – Płuca i serce „Kolejorza”. Każdy trener życzyłby sobie tak zapracowanego i jednocześnie zmobilizowanego zawodnika. Trałka co kolejkę dokłada nam argumentów do tezy, że jest najlepszym defensywnym pomocnikiem tej ligi.
fot. Grzegorz Dembiński
Paulus Arajuuri (Lech Poznań) – Na różnych płaszczyznach zrobił niebywały postęp: zbudował sylwetkę, pojął niuanse taktyki, no i przede wszystkim podciągnął umiejętności w kryciu i odbiorze. To pozwala mu być jednym z najlepszych stoperów ligi. W niedzielę kapitalnie poradził sobie z atakującymi Lechii Gdańsk.
fot. Bartek Syta
Michał Pazdan (Jagiellonia Białystok) – Od kilku kolejek trzyma równy, wysoki poziom. Poziom, który moglibyśmy określić mianem międzynarodowego; poziom godny założenia koszulki narodowej. Jeżeli zatem nie dostanie powołania od selekcjonera Adama Nawałki, to będziemy kompletnie zdziwieni.
fot. WOJCIECH WOJTKIELEWICZ / POLSKAPRESSE
Dawid Kudła (Pogoń Szczecin) – Z aparycji i postury wygląda raczej na bramkarza dyskotekowego niż piłkarskiego. Ale pozory mylą. Strzec potrafi też bramki, która ma wymiar 7,32 x 2,44m. Pokazał to w meczu z Legią Warszawa. Gdyby nie błąd jednego z kolegów z pola, to zachowałby czyste konto.
fot. ANDRZEJ SZKOCKI/GŁOS SZCZECIŃSKI
Michał Mak (GKS Bełchatów) – Bujał obrońcami Ruchu Chorzów aż miło, nawiązując tym samym do formy, jaką imponował na początku rozgrywek. Wtedy trafiał do siatki, natomiast dzisiaj zanotował asystę przy ostatnim, czwartym golu Arkadiusza Piecha.
fot. MACIEJ GAPIŃSKI/POLSKA PRESS
Maciej Jankowski (Wisła Kraków) – Krakowianie mają ostatnio kłopoty z dowożeniem wyniku, ale za to nie mają kłopotów „Jankesem”. Były zawodnik Ruchu Chorzów robi swoje. W pojedynku z Jagiellonią Białystok trafił do siatki.
fot. ANDRZEJ BANAŚ/GAZETA KRAKOWSKA
Szymon Pawłowski (Lech Poznań) – Jak chce, to umie czarować. A robi to wtedy tak, że nie sposób go zatrzymać bez przekroczenia przepisów. Przekonał się o tym przed tygodniem Śląsk Wrocław, teraz przekonała się Lechia Gdańsk, której strzelił gola, wykorzystując nieporozumienie obrońcy z bramkarzem.
fot. GRZEGORZ DEMBIŃSKI/POLSKA PRESS
Arkadiusz Piech (GKS Bełchatów) – Przyszedł Kamil Kiereś, to i wrócił stary dobry Piech. W wyjazdowym meczu z Ruchem Chorzów, w którym zresztą spędził kilka lat, zdobył odpowiednio swoją ósmą, dziewiątą, dziesiątą i… jedenastą bramkę w sezonie! Naturalnie cztery trafienia dały drogocenne trzy punkty. Liga jeszcze jest do uratowania.
fot. DARIUSZ ŚMIGIELSKI/DZIENNIK ŁÓDZKI
Hebert (Piast Gliwice) – Obrońca z patentem na zdobywanie bramek przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała: we wszystkich bezpośrednich meczach tego sezonu Brazylijczyk zawsze wpisywał się na listę strzelców! Zdaje się, że lada chwilę wystosuje prośbę do PZPN o to, by spotkania z „Góralami” rozgrywać co tydzień…
fot. Polska Press
1 / 11

Polecamy