Jakub Tosik dla Ekstraklasa.net: Mam nadzieję, że moja forma będzie rosła
- W tej chwili jestem docelowo prawym obrońcą. Wiadomo jednak, że u trenera Stokowca grałem i na środku pomocy, i na lewej obronie. W tej chwili w Zagłębiu jest deficyt prawych obrońców, bo kontuzję złapał Paweł Stolarski, więc z konieczności zacząłem występować. Wydaje mi się jednak, że to jest również moja pozycja, na której grałem dosyć często - powiedział nam po meczu z Dolcanem Jakub Tosik, obrońca Zagłębia Lubin.
fot. screen x-news
Do Lubina musieliście wracać z jednym punktem.
Wiedzieliśmy, że jest to gorący teren, tym bardziej, że Dolcan jeszcze nie przegrał. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Przegrywaliśmy 0:1 i spotkanie nie układało się po naszej myśli. Udało nam się jednak wyrównać. W drugiej połowie wyszliśmy na prowadzenie i wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale gdzieś się zdrzemnęliśmy. Sytuacja z prawej strony, gdzie wydaje mi się, że byłem faulowany przed dośrodkowaniem, i można powiedzieć, że tracimy dwa punkty. Wydaje mi się bowiem, że w drugiej połowie to my przeważaliśmy i gdy wyszliśmy na prowadzenie 2:1, to myśleliśmy, że dowieziemy je do końca.
Miałeś do sędziego pretensję o tę żółtą kartkę?
Zdecydowanie, gdyż dostałem żółtą kartkę w sytuacji, w której nie miałem praktycznie kontaktu z przeciwnikiem. A za chwilę było tak, że powinienem przerwać kontrę Dolcanu, ale nie mogłem sobie pozwolić na drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. A to też mogło się skończyć bramką. Na pewno są jakieś pretensje do sędziego. Nie chcę tutaj ganić sędziego, bo sam jestem zawodnikiem i też popełniam błędy, ale na pewno arbiter musi się poprawić, jeżeli chodzi o takie szczegółowe sytuacje, bo to czasami decyduje o wyniku.
Po żółtej kartce rzeczywiście grałeś ostrożniej…
Tak, zdecydowanie. Wiadomo, że piłkarze Dolcanu też się nastawili bardziej na mnie, bo wiedzieli, że mam żółtą kartkę i nie mogę faulować. Gdzieś była drzemka przy jednej czy drugiej sytuacji, ale to jest piłka nożna, a ja też chciałem uniknąć drugiej żółtej kartki.
Fizycznie czujesz się dobrze? Do klubu przyszedłeś pod koniec okienka, więc właściwie nie wiadomo, jak z twoim przygotowaniem?
Przyszedłem praktycznie po szóstym spotkaniu. Na pewno jakieś braki są, ale najważniejsze, żebym pod tym względem doszedł grą. Muszę jak najczęściej grać i trenować, i mam nadzieję, że forma będzie rosła. Dzisiaj nie było może kolorowo, ale mam nadzieję, że od następnego meczu będzie już lepiej.
A zgranie z zespołem?
Znam dużą część zawodników czy to z boiska, czy z kadry, czy z Polonii Warszawa. Trenera też znam dobrze, a podobne rozwiązania taktyczne stosował on w Jagiellonii czy Polonii. Dla mnie nie jest to więc obce i jest mi łatwiej.
Łatwiej jest również z powodu trenera, z którym pracowałeś w poprzednich klubach?
Na pewno. Trener wie, na co mnie stać i co mogę wnieść do drużyny. Było mi również łatwiej zaaklimatyzować się w drużynie i jej pomagać.
Jak myślisz, na jakiej pozycji będziesz ostatecznie występował?
W tej chwili jestem docelowo prawym obrońcą. Wiadomo jednak, że u trenera Stokowca grałem i na środku pomocy, i na lewej obronie czasami. W tej chwili w Zagłębiu jest deficyt prawych obrońców, bo kontuzję złapał Paweł Stolarski, więc z konieczności zacząłem występować. Wydaje mi się jednak, że to jest również moja pozycja, na której grałem dosyć często. Nie widzę więc problemu, czy będę grał na prawej obronie czy środku pomocy.
Teraz czeka was pewne natężenie spotkań. Dochodzi mecz Pucharu Polski.
To jest nasza praca i jesteśmy do tego przygotowani. Cieszymy się z tego, że już w piątek będziemy mogli się zrehabilitować, bo wydaje mi się, że dzisiaj straciliśmy dwa punkty, a nie zyskaliśmy jeden.
Po meczu ligowym czeka was przyjazd na Puchar Polski do Pruszkowa.
Znowu wracamy do Warszawy, dokąd droga z Lubinia nie jest w tej chwili jakaś fantastyczna. Wczoraj praktycznie cały dzień spędziliśmy w autobusie i dzisiaj graliśmy o 12:30, więc to też nie jest dla nas komfortowa sytuacja. Taki mamy jednak zawód i musimy się z tego wywiązywać.
Rozmawiał: Konrad Kryczka / Ekstraklasa.net