Jakub Bartkowski: Remis z Lechem byłby dla nas nagrodą za walkę
- Ciężko mi uwierzyć, że w końcówce nie doprowadziliśmy do remisu – stwierdził po spotkaniu w Poznaniu obrońca Widzewa Łódź Jakub Bartkowski. Podkreślał, że mecz ustawiła czerwona kartka na samym początku, ale jak na drużynę, grającą w dziesiątkę, wraz z kolegami zaprezentowali się całkiem nieźle.
Kluczowym momentem waszego spotkania z Lechem była czerwona kartka dla Augustyniaka, pokazana już w trzeciej minucie. Co sądzisz o tej decyzji arbitra?
Szczerze mówiąc ciężko mi to ocenić. Myślałem, że sędzia odgwizduje faul, który był dziesięć metrów wcześniej, okazało się, że podjął inną, szokującą dla nas decyzję. Dostaliśmy czerwoną kartkę w trzeciej minucie, czy słusznie – nie chcę tego oceniać, bo nie widziałem powtórek. Natomiast wielka szkoda, że tak szybko straciliśmy bramkę.
To już na samym początku pewnie zrujnowało wam plan na ten mecz. Trzeba jednak przyznać, że później szczególnie nie było widać waszego osłabienia – Lech stwarzał sytuacje, ale je marnował, natomiast wy mieliście tak klarowne okazje, że ciężko powiedzieć, czemu tam nie padł gol.
Fakt, Lech stwarzał sobie sytuacje, ale ich nie wykorzystywał. My również mieliśmy swoje okazje, niestety nie udało się nic strzelić. Z perspektywy boiska wydawało mi się niemożliwe, że my tego nie wykorzystaliśmy. W jednej akcji pod koniec meczu oddaliśmy trzy takie strzały, z których każdy powinien wpaść do siatki. Ciężko było mi uwierzyć, że w końcówce nie doprowadziliśmy do remisu. To byłaby dla nas nagroda za ciężką walkę przez cały mecz.
Siedem spotkań bez zwycięstwa – to chodzi wam po głowie podczas meczów?
Na boisku nikt z nas nie myślał o tej serii, myśleliśmy tylko o tym meczu. Niekorzystna seria przedłużyła się mimo walecznej gry i sytuacji, które stworzyliśmy. Najgorsze, że staraliśmy się, a nie udało nam się zdobyć punktów. Musimy uczynić to w następnym meczu.
Trener Pawlak dużo pozmieniał w zespole przed meczem z Lechem?
Trener Pawlak przeprowadził tylko dwa treningi, także ciężko mówić o zmianie w przygotowaniach. Ile roszad w składzie wykonał – to było widać. Na pewno musi dostać czas. Dzisiaj graliśmy w dziesięciu i nasza gra nie mogła wyglądać inaczej, ale budujące jest to, że stworzyliśmy sobie sporo okazji. A martwi, że chociaż jednej nie wykorzystaliśmy.