Jak nie idzie, to nie idzie. Legia uległa Zagłębiu na pożegnanie Hasiego [ZDJĘCIA]
Legia Warszawa przegrała z Zagłębiem 2:3 w meczu, którym z drużyną pożegnał się albański szkoleniowiec Wojskowych, Besnik Hasi. Miedziowi do przerwy prowadzili 2:0, i chociaż po przerwie Legia zagrała jedną z najlepszych połów w tym sezonie i nawet doprowadziła do wyrównania, ostatecznie przegrała. Fatalne zawody rozegrał Michał Pazdan, który sprokurował rzut karny i zdobył samobójczą bramkę, natomiast Nemanja Nikolić nie wykorzystał rzutu karnego przy stanie 2:3 dla rywali. Od jutra zespół Legii poprowadzić Aleksandar Vuković - ogłosił na twitterze prezes klubu, Bogusław Leśnodorski.
Mecz Legii z Zagłębiem pod wieloma względami zapowiadał się interesująco. Po pierwsze - było to starcie mistrza Polski oraz trzeciej drużyny poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Po drugie - był to pierwszy mecz Legii po środowym blamażu w Lidze Mistrzów. Po trzecie - był to ostatni mecz, w którym Wojskowych poprowadził Besnik Hasi. Po czwarte - Zagłębie liczyło na przerwanie swojej passy pięciu meczów bez zwycięstwa. Każda z drużyn miała kibicom coś do udowodnienia, liczyliśmy więc na dobre widowisko.
Besnik Hasi dokonał kilku zmian w porównaniu z meczem z Borussią. Do składu wrócił Michał Pazdan, zajmując miejsce nieobecnego Macieja Dąbrowskiego, który decyzją trenera znalazł się poza kadrą. Mecz od pierwszej minuty rozpoczęli także Adam Hlousek i dawno niewidziany Michał Kopczyński. Pierwszy raz od dwóch lat mecz przy Łazienkowskiej w wyjściowym składzie rozpoczął Miroslav Radović, na szpicy zaś w miejsce Aleksandara Prijovicia pojawił się Nemanja Nikolić. Trener Piotr Stokowiec także zaskoczył, posyłając do boju dwóch napastników, jakimi mieli być Michal Papadopulos oraz Martin Nespor. Poza składem znalazł się Filip Starzyński, reprezentant Polski zmaga się z kontuzją pachwiny.
W pierwszych minutach na murawie panował głównie chaos, żadna z drużyn nie mogła przejąć inicjatywy. Pierwsza groźna okazja to dośrodkowanie z rzutu wolnego w wykonaniu Jarosława Jacha, które dotarło do Michala Papadopulosa. Doświadczony napastnik główkował tuż obok bramki Legii. Pierwszy kwadrans spotkania to ambitny pressing Legii, która starała się wysoko przejmować piłkę. Goście starali się grać z kontry i stwarzać sobie sytuacje po stałych fragmentach gry. Dwa rzuty rożne stworzyły ogromne zamieszanie pod bramką gospodarzy. Wojskowi wyraźnie nie wiedzieli, jak bronić we własnej szesnastce, co zemściło się w postaci gola dla Zagłębia. Po trzecim kornerze w polu karnym doskonale odnalazł się Jarosław Jach, który główką pokonał Arkadiusza Malarza.
Minuty mijały, gra Legii nie zmieniała się. Wciąż wyglądało to naprawdę źle. Gospodarze starali się mozolnie konstruować akcje, ale mieli problem już przy rozegraniu piłki na własnej połowie. Aktywny był Miroslav Radović, który szukał dryblingów na połowie rywala, kilka strzałów oddał Guilherme, ale były to uderzenia zbyt lekkie, by pokonać bramkarza Zagłębia. Jak się okazało, miało być jeszcze gorzej. W 34. minucie sędzia Tomasz Musiał odgwizdał zagranie ręką Michała Pazdana we własnym polu karnym. Jedenastkę na bramkę pewnym strzałem zamienił Krzysztof Janus.
Wynik do przerwy nie zmienił się. Legioniści mieli olbrzymie problemy z rozegraniem akcji, poziom gry mistrza Polski był katastrofalnie słaby. W ataku wyglądało to podobnie jak w meczu Ligi Mistrzów - bezproduktywnie. Piłkarzy schodzących na przerwę pożegnały gwizdy, wszystko wskazywało na to, że po tej kolejce Legia zostanie na 14. miejscu w lidze, wydawało się, że jedyną informacją, która mogłaby dziś pocieszyć kibiców byłaby ta o natychmiastowym zwolnieniu Besnika Hasiego.
Trener Legii zareagował na wydarzenia boiskowe w przerwie, na boisku pojawili się Michaił Aleksandrow i Thibault Moulin w miejsce Michała Kopczyńskiego i Adam Hlouska. Najwyraźniej nowy plan taktyczny szkoleniowca Legii sprawdził się, bowiem niespełna pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy było 1:2. Bramkę zdobył Jakub Czerwiński, nowy nabytek Legii uderzył piłkę z ostrego kąta, a ta odbita od poprzeczki wpadła do siatki. W grze Wojskowych widać było dużą różnicę. Gospodarze potrafili na dłuższą chwilę zamknąć Zagłębie w jego polu karnym i poważnie zagrozić bramce.
Już w 56. minucie stało się coś, czego nie spodziewał się dosłownie nikt. Świetne dośrodkowanie Thibaulta Moulina z prawej strony pola karnego, minął się z nim Nemanja Nikolić, jednak już po chwili dopadł do niego Steeven Langil i wyrównał stan meczu mocnym strzałem. Druga połowa w wykonaniu legionistów wyglądała imponująco, przypomniały się czasy Stanisława Czerczesowa. Rozmowa w przerwie w szatni gospodarzy chyba przyniosła skutki. Z taką grą Legia mogła myśleć o zwycięstwie.
Paradoksalnie, gola zdobyło Zagłębie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego zmusiło Michała Pazdana do interwencji wślizgiem. Była ona na tyle pechowa, że reprezentant Polski skierował piłkę do własnej siatki. Przy stanie 2:2 wydawało się, że teraz już atakować będzie tylko drużyna gospodarzy, tymczasem po kontrataku gości losy spotkania odwróciły się o 180 stopni.
Do końca meczu pozostał kwadrans, a wynik wciąż był otwarty, gra obu drużyn mogła się podobać. Na murawie trwała walka o każdą piłkę. Jakby emocji było mało, na pięć minut przed końcem spotkania sędzia odgwizdał faul na Guilherme w polu karnym Zagłębia. Do piłki podszedł Nemanja Nikolić, ale jego strzał obronił Martin Polacek. Na dwie minuty doskonałą szansę na wyrównanie zmarnował jeszcze Aleksandar Prijović. Ostatecznie mimo, że sędzia doliczył aż pięć minut, to wynik nie zmienił się. Legia przegrała kolejny już mecz w tym sezonie i do piątkowego meczu z Wisłą przystąpi z 14. pozycji w tabeli.
Zaraz po meczu prezes Legii Bogusław Leśnodorski na Twitterze poinformował, że zespół od jutra poprowadzi Aleksandar Vuković.
Od jutra drużyne prowadzi Vuko— B(L)1916 (@BL_1916) 18 września 2016