Gorąco w Jagiellonii. Zaostrza się konflikt między Hajtą, a Frankowskim
Po kontrowersyjnym wywiadzie, którego kilka dni temu dla "Przeglądu Sportowego" udzielił trener Jagiellonii Białystok, Tomasz Hajto, w Białymstoku temperatura osiągnęła poziom zenitu.
Wokół meczu Górnik – Jagiellonia. "Nie taka Jaga straszna, jak ją malują" [ZDJĘCIA, WIDEO]
O tym, że obaj panowie za sobą nie przepadają, było wiadomo już od dawna. Jeszcze przed Euro 2012 Hajto zarzucił "Frankowi" brak profesjonalizmu, po tym, jak ten w roli trenera napastników reprezentacji Polski wyleciał na ostatnie zgrupowanie przed imprezą. - Tomek to piłkarz, który ma olbrzymie zasługi dla Jagiellonii i bardzo go szanuję, ale uważam, że cała ta sytuacja nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Jestem bardzo za reprezentacją. Oddałbym jej serce, gdybym jeszcze grał. Ale na Zachodzie takie sprawy załatwia się inaczej - mówił wtedy Hajto.
Teraz wygląda na to, że relacja na linii Frankowski-Hajto jest jeszcze bardziej zaostrzona. Powodem tego jest wywiad trenera białostoczan, który kilka dni temu ukazał się na łamach gazety "Przeglądu Sportowego". Były reprezentant Polski opowiadał o swojej piłkarskiej karierze, reprezentacji czy zawodzie trenera. Najgoręcej było jednak przy pytaniach odnoszących się do osoby Tomasza Frankowskiego. - Z całym szacunkiem, ale z Tomkiem Frankowskim to my już pressingu nie zrobimy. Jedyną drużyną, w której on może grać, jest Jagiellonia. Staramy się szukać do niego zagrań, do nogi, do rozegrania i w drugie tempo. Nie ma się co oszukiwać, Tomek jest już wolny, nie ma siły - ocenił legendę białostockiego klubu, Tomasz Hajto.
Słowa trenera Hajty już chwilę po ich opublikowaniu krążyły po wszystkich serwisach sportowych. Wywołały masę kontrowersji nie tylko wśród sympatyków Jagiellonii, lecz całej piłkarskiej Polski. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź ze strony samego piłkarza. W rozmowie z Weszlo.com, Frankowski wyznaje: - Trochę się trener rozpędził, jak to ma w zwyczaju. Może chciał mi dopieprzyć jako kapitanowi i najstarszemu w drużynie, żeby inni zrozumieli, że czas zasuwać i orać po boisku. Jeśli tak, to mu się udało.
W ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze, Tomasz Frankowski mecz oglądał tylko z wysokości trybun. Mówi się, że łowcy bramek odnowiła się kontuzja Achillesa, która ciągnie się za nim od zimowego okresu przygotowawczego. Jednak pytanie samo nasuwa się na usta: czy wspomniany uraz nie jest tylko przykrywką dla głębszego konfliktu na linii trener-piłkarz?
źródło: Przegląd Sportowy, Weszlo.com
JAGIELLONIA - serwis specjalny Ekstraklasa.net