Jagiellonia sprowadziła Arkę na ziemię. Koncert pod batutą Vassiljeva
LOTTO Ekstraklasa: Totalna demolka. Tak należy określić spotkanie w Białymstoku. Jagiellonia nie dała szans Arce Gdynia. W obecności 16 tys. widzów i przy muzyce Zenona Martyniuka wygrała 4:1. Dwa gole strzelił Konstantin Vassiljev. Tak jak on sezonu nie zaczął nikt. Po czterech kolejkach Estończyk ma pięć trafień i trzy asysty.
Arka jechała na ten mecz w bardzo dobrych nastrojach. Dwie wygrane po 3:0 musiały podbudować żółto-niebieskich. Mateusz Szwoch przed tym meczem powiedział nawet że Arka wcale nie musi walczyć o utrzymanie, a może wejść w buty Piasta Gliwice z poprzedniego sezonu i walczyć o wyższe cele. Zapały młodego pomocnika Arki ostudziła dzisiaj jednak Jagiellonia, która pokazała bardzo skuteczny futbol, chociaż ciężko nie odnieść wrażenia że obrona Arki nie dojechała na to spotkanie. Złośliwi powiedzieliby nawet że Dawid Sołdecki zaliczył dzisiaj cztery asysty. Tylko nie w tę stronę, w którą powinien.
Mecz zaczął się bardzo dobrze dla Jagiellonii. Po niespełna 4 minutach meczu Łukasz Burliga posłał daleką piłkę do Fedora Cernycha, a Litwin z zaangażowaniem ścigał futbolówkę do linii końcowej i mimo asekuracji Dawida Sołdeckiego posłał piłkę w środek pola karnego, gdzie dopadł do niej lider Jagiellonii w tym sezonie, czyli Konstantin Vassiljev. Estończyk nie wahał się tylko pięknym uderzeniem z woleja pokonał Konrada Jałochę. Pierwszy strzał w tym spotkaniu dał od razu prowadzenie gospodarzom. Po golu na stadionie wybrzmiał po raz pierwszy jingiel w wykonaniu Zenka Martyniuka, mający od tej pory okraszać gole dla Jagiellonii.
Arka chciała się zrewanżować pięknym za nadobne, ale brakowało wykończenia. Najlepszą okazją był rzut wolny wykonywany przez Mateusza Szwocha, który jednak został wybity na rzut rożny przez Marka Wasiluka. Później był festiwal kornerów z obu stron. O ile jednak Arka nie była w stanie przekuć tego na zagrożenie pod bramką rywali, Jagiellonia raz stworzyła spore zagrożenie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Piotra Tomasika Guti uderzył mocno i nieco nad poprzeczką bramki gości. Co ciekawe, rzut rożny wziął się z fatalnego błędu Jałochy, który nie opanował prostego dośrodkowania Przemysława Frankowskiego. W odpowiedzi Marcus da Silva znalazł się w polu karnym Jagi, ale zamiast podać do Yannicka Sambei, najpierw zwlekał kilka sekund po czym uderzył wprost w miejsce, w którym znajdował się Marian Kelemen.
Później wiało nudą przerwaną tylko zaskakującym i minimalnie niecelnym uderzeniem z rzutu wolnego Vassiljeva. Najlepszą okazję Arce sprokurował… Rafał Grzyb. Jego niecelne podanie zakończyło się akcją gości, ale Szwoch po wbiegnięciu w pole karne Jagi podał tak, że żaden z jego kolegów nie zdołał dotknąć piłki.
Jaga z kolei straszyła gości. Za pierwszym razem równoległe do linii końcowej podanie Karola Mackiewicza nie dotarło do żadnego z kolegów. Za drugim Mackiewicz po wybornym dograniu Vassiljeva uderzył głową tuż obok słupka. A że do trzech razy sztuka pokazał Cernych dając Jadze gola do szatni. Mackiewicz zagrał do Frankowskiego, piłkę źle wybił Michał Marcjanik, wywalczył ją Taras Romanchuk wygrywając pojedynek z Antonim Łukasiewiczem i podając głową do egzekutora Cernycha, który pewnym strzałem przy słupku nie dał żadnych szans bramkarzowi gości.
W przerwie doszło do jednej zmiany w drużynie gości. Zszedł Sambea a zastąpił go Adam Marciniak. Nie pomogło to jednak Arce, która szybko straciła trzeciego gola. Vassiljev wyrzucił piłkę z autu, popędził za nią Cernych, a Jałocha z Sołdeckim wzajemnie sobie przeszkodzili w interwencji, wskutek czego Litwin ładnym uderzeniem z bardzo ostrego kąta zza pola karnego mógł wbić piłkę do bramki.
Sołdecki chwilę później zaklepał rolę najgorszego gracza meczu. Dał się najpierw ograć Cernychowi, a później konsekwentnie uczepił się Litwina ręką i powalił w polu karnym, nie dając wyboru sędziemu, który musiał wskazać na jedenasty metr. Rzut karny z kolei wykorzystał pewnie Vassiljev.
Złamaną Arkę stać było na niecelne uderzenie głową Miroslava Bożoka. Znacznie niebezpieczniej było po strzale Marcusa da Silvy, kiedy to świetnie spisał się Kelemen. W międzyczasie po niefortunnym starciu Rafała Siemaszki z Piotrem Tomasikiem ten drugi musiał opuścić murawę.
Dawid Sołdecki postanowił wtedy zacząć grać na poziomie Ekstraklasy. Na niespełna 20 minut przed końcem spotkania po rzucie rożnym pokonał strzałem głową bramkarza gospodarzy i zapewnił swojemu zespołowi pierwszego gola na wyjeździe w tym sezonie.
Jaga miała dobrą szansę na podwyższenie wyniku, ale Wasiluk nie zdołał dopaść do piłki w idealnej sytuacji. A właściwie… kopnął powietrze. A dogrywał do niego nie kto inny jak Vassiljev. W odpowiedzi z rzutu wolnego wyśmienicie uderzył Szwoch, ale Kelemen znakomicie wybił piłkę na rzut rożny. Ten sam duet stanął naprzeciwko siebie mniej niż 10 minut przed końcem, kiedy to Szwoch świetnie uderzył z pola karnego, ale ponownie górą był Kelemen.
Wynik nie uległ już zmianie i Jaga wygodnie rozsiadła się na fotelu lidera, podczas gdy Arka przerwała passę zwycięstw.
Zawodnik meczu: Fedor Cernych
Atrakcyjność meczu: 6/10
Najdroższe transfery z Ekstraklasy: Kapustka wyprzedził wszystkich [TOP10]