menu

Jagiellonia odwróciła losy meczu z Cracovią. Pazdan wrócił jako bohater

1 sierpnia 2014, 19:49 | Mariusz Warda

W spotkaniu inaugurującym 3. kolejkę Ekstraklasy, po emocjonującym spotkaniu Jagiellonia wygrała z Cracovią 2:1. W 101 meczu Michała Probierza na ławce Jagi bramkę dla gości zdobył Deniss Rakels, a zwycięstwo Jadze zapewnili Maciej Gajos i Michał Pazdan.

Spotkanie Jagiellonii z Cracovią zapowiadało się ekscytująco z wielu powodów. Jednym z nich była coraz gęstsza atmosfera wokół trenera krakowian, który poniósł już dwie porażki w tym sezonie, co poskutkowało odwiedzinami zespołu przez jego właściciela. Co takie odwiedziny oznaczają, wie chociażby eks-trener Cracovii Wojciech Stawowy. Z kolei w Jadze drugą setkę spotkań rozpoczął tym spotkaniem Michał Probierz, co zostało upamiętnione sympatyczną ceremonią przed spotkaniem. W ostatniej chwili Jaga zakontraktowała z Lechii Przemysława Frankowskiego i od razu znalazło się dla niego miejsce na ławce rezerwowych. W Cracovii tylko na ławce znalazł się Krzysztof Nykiel. Co więcej, tuż przed meczem początkowo desygnowanego do gry Dawida Nowaka zastąpił Deniss Rakels.

Przed meczem kibice uhonorowali Powstańców Warszawskich nie tylko odpowiednim transparentem, ale również odśpiewaniem hymnu Polski. Całego. Szkoda, że to oblicze kibiców jest pomijane w mediach, a zamiast tego często promuje się materiały mające na celu ich zdyskredytowanie.

Pierwsze minuty spotkania pod znakiem przewagi Cracovii, która najwyraźniej chciała rozpocząć ten mecz równie efektownie, jak zeszłotygodniową potyczkę z Legią. Brakowało jednak ostatniego podania, a Rakels grał tak, jakby do końca nie mógł uwierzyć, że to on, a nie Nowak może wystąpić w Białymstoku od pierwszej minuty. Jaga odpowiedziała niecelnym uderzeniem głową Wasiluka. Po raz kolejny popisał się przy tym Radosław Jasiński, którego długie wyrzuty z autu w pole karne mogą się wkrótce stać znakiem rozpoznawczym Jagi. Chwilę później doskonałą okazję miał Dariusz Zjawiński, ale uderzył obok słupka bramki strzeżonej przez Jakuba Słowika. Gracze gości nie po raz pierwszy w tym spotkaniu mieli sporo czasu i możliwości rozegrania akcji z powodu braku pressingu ze strony obrońców Jagiellonii.

Pierwsza kontrowersja sędziowska miała miejsce w 18. minucie kiedy to dośrodkowanie Patryka Tuszyńskiego opuściło boisko. Gospodarze sygnalizowali zagranie ręką w polu karnym przez obrońcę gości, ale sędzia nie podzielał ich zdania. Chwilę później Matusz Piątkowski uderzył na bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Pilarza, ale jego strzał został skierowany wślizgiem jednego z defensorów na rzut rożny. Cracovia również szukała swoich szans, ale obrona gospodarzy przypomniała sobie o konieczności wychodzenia do rywali, wskutek czego wszystkim, co udawało się wywalczyć podopiecznym Roberta Podolińskiego były rzuty rożne.

W 25. minucie znów błysnął Tuszyński. Najpierw jego strzał sprzed pola karnego został wyblokowany, ale później udało mu się pięknie przerzucić piłkę nad obroną Pasów. Niestety podanie to okazało się nieco zbyt mocne dla pędzącego za nim Daniego Quintany. Cracovia w tym momencie wyprowadziła bardzo ważną kontrę. Łukasz Zejdler doskonale wypuścił się z boku pola karnego, Jakub Słowik zaczął biec w jego kierunku, a pomocnik Cracovii tylko na to czekał. Precyzyjnie obsłużył podaniem Denissa Rakelsa, któremu pozostało tylko uderzyć do opuszczonej przez golkipera bramki. Tym samym Cracovia wyszła na prowadzenie potwierdzając, że jako rywal bardzo „nie leży” ekipie z Białegostoku.

W 34. minucie znowu doszło do sędziowskiej kontrowersji. Po rzucie rożnym pięknie nogą uderzył Mateusz Piątkowski i nie dał szans Pilarzowi. Sędzia dopatrzył się jednak faulu Marka Wasiluka i gola nie uznał. Chwilę później znakomicie z ponad 20 metrów uderzył Maciej Gajos, ale bramkarzowi Pasów udało się na raty wybronić zmierzające pod poprzeczkę uderzenie pomocnika Jagiellonii. Kolejny strzał Gajosa nie był już tak celny, ponieważ zasiał nim popłoch na trybunie Ultra. Akcje Cracovii z tego okresu należy skwitować milczeniem. Jedynym godnym uwagi zagraniem był strzał Zejdlera, który był jednak na tyle lekki, że Słowik nie mógł go z łatwością nie wyłapać.

Jaga próbowała atakować, ale albo kończyło się na rzutach rożnych (na których wykonywanie gospodarze najwyraźniej nie mieli pomysłu) albo strzały były skutecznie blokowane. W doliczonym czasie gry mógł być remis. Nika Dzalamidze przedryblował trzech rywali i wystawił piłkę Piątkowskiemu stojącemu w okolicach jedenastego metra. Ten strzelił mocno i precyzyjnie, ale Krzysztof Pilarz sparował piłkę. Dobitka została z kolei zablokowana przez obrońców. Chwilę później Maciej Gajos z metra uderzył w słupek wskutek czego wynik nie uległ zmianie i Cracovia zeszła na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.

W przerwie miała miejsce kolejna przyjemna uroczystość. Na murawie stadionu miały miejsce niespodziewane (przynajmniej dla zainteresowanej tym faktem dziewczyny) zaręczyny. Szczęśliwy kandydat usłyszał „TAK” i przynajmniej przez chwilę kibice mogli zapomnieć o niekorzystnym wyniku śpiewając nowo zaręczonej parze „sto lat”. Od młodego narzeczonego Maciej Gajos, Łukasz Zejdler i Mateusz Piątkowski powinni się uczyć nie tylko pomysłowości, ale i skuteczności.

Druga połowa rozpoczęła się tak, jak skończyła pierwsza, czyli od ataków Jagiellonii, ale to Cracovia miała najlepszą okazję. Łukasz Zejdler uderzył jednak wysoko ponad bramką gospodarzy. W odpowiedzi Piątkowski uderzył głową na tyle słabo, że piłka leciała w dłonie Pilarza, i leciała, i leciała… aż w końcu w nie bezpiecznie wpadła. W 56. minucie Maciej Gajos pokazał, że co się odwlecze, to nie uciecze. Uderzył tuż zza pola karnego a piłka wpadła do bramki Cracovii tuż przy słupku. Tym razem sędzia musiał już gola uznać.

Chwilę po wyrównującym golu na boisko po raz pierwszy w tym sezonie wszedł Michał Pazdan zmieniając Filipa Modelskiego. W Cracovii z kolei w przerwie Sebastian Steblecki zmienił Mateusza Cetnarskiego. Było to o tyle trudne do zauważenia, że generalnie przez pierwsze 45 minut trudno było zauważyć obecność Cetnarskiego.

Tymczasem Jaga konsekwentnie starała się o drugiego gola. Największe zagrożenie siał Patryk Tuszyński. Raz po starciu z nim ucierpiał dobrze dysponowany Pilarz. W kolejnej akcji Tuszyński próbował strzału przewrotką, ale po raz kolejny na posterunku był golkiper Pasów. Kolejna akcja skończyła się uderzeniem głową Madery w spojenie słupka z poprzeczką. W odpowiedzi Cracovia wyszła z kontrą którą wybiciem głową przerwał poza polem karnym Jakub Słowik.

W 66. minucie na boisku w Białymstoku pojawił się Przemysław Frankowski, który odziedziczył numer po noszącej to samo nazwisko legendzie Jagi. Kibice skandowali „Franek, Franek, łowca bramek” jakby chcieli zakląć nowy klubowy nabytek i uczynić z niego następcę jednego z najwybitniejszych graczy w historii Ekstraklasy.

Tymczasem chęci do ataków nabrali goście. Na przestrzeni kilku sekund Jakub Słowik musiał obronić kolejno strzały Bartłomieja Dudzica i Łukasza Zejdlera. Chwilę później znakomicie lecz minimalnie niecelnie nad spojeniem słupka z poprzeczką uderzył Marcin Budziński. Należy również podkreślić dotychczasową przeciętną grę Daniego Quintany, którego dryblingi w dniu dzisiejszym stosunkowo często kończyły się stratą piłki.

W 79. minucie Maciej Gajos próbował powtórzyć swój wyczyn, ale uderzył bardzo niecelnie. Chwilę później dobrą akcję skonstruowali Frankowski z Quintaną, ale wyrzucony do linii Hiszpan nie miał szans oddać skutecznego strzału. W kolejnej akcji ładnie zagrali Grzyb z coraz żywszym Quintana, ale zabrakło dobrego przyjęcia piłki w polu karnym przez Grzyba. Na 7 minut przed końcem regulaminowego czasu gry strzelił z dystansu Budziński, ale Słowikowi udało się sparować to uderzenie nad poprzeczkę. W odpowiedzi Jasiński uderzył na bramkę gości, ale jego uderzenie wylądowało na siatce opinającej bramkę strzeżoną przez Krzysztofa Pilarza. Kolejną akcję Jasiński próbował zakończyć dośrodkowaniem, ale do piłki nie dopadł Tuszyński.

Stadion uradował się jednak w 88. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Grzyba Tuszyński najpierw trafił w słupek, a piłkę do bramki dobił Michał Pazdan. Pomimo dalszych ataków gospodarzy wynik już nie uległ zmianie i Jagiellonia zanotowała pierwsze zwycięstwo u siebie.


Polecamy