menu

Jagiellonia o bramkę od czołowej "ósemki". Remis z Piastem pokrzyżował plany Probierza

12 kwietnia 2014, 20:05 | Mariusz Warda, ks

Mecz ten miał dać nadzieję gospodarzom na awans do pierwszej ósemki. I nadzieje te omal nie zostały spełnione. Gdyby Bekim Balaj w doliczonym czasie gry uderzył nie w słupek, Jagiellonia wykorzystałaby wpadki Lechii i Cracovii, a tak gospodarzom pozostaje niezaspokojony apetyt.

Michał Probierz zdecydował się powrócić do składu, jakim zwykł grać jego poprzednik. Do jedenastki wrócili więc Waszkiewicz, Grzyb i Piątkowski. Niespodzianką była obecność Gajosa, a nie Dzalamidze. W składzie gości nie było niespodzianek.

Na pierwszą groźną sytuację kibice musieli zaczekać do 10 minuty. Wtedy Dawid Plizga upadł w polu karnym, ale sędzia nie dopatrzył się faulu. Cztery minuty później piłka odbijała się w polu karnym Piasta od graczy Jagi, ale żadnemu z nich nie udało się oddać strzału. Kolejny strzał został oddany również przez gracza gospodarzy. Tym razem Ukah uderzył ponad bramką.

Piast po raz pierwszy zbliżył się do bramki gospodarzy w 19. minucie. Chwilę później jeden z gości uderzył w poprzeczkę. Sędzia Marcin Borski był bardzo pobłażliwy w pierwszej połowie. Jedyną żółtą kartkę obejrzał Mateusz Matras, ale obiektywnie patrząc gracz ten zasłużył na dwa „żółtka”. Po chwilowym zrywie Piasta Jaga znów doszła do głosu, ale albo brakowało dokładności, albo dobrze z bramki wychodził Dariusz Trela. On właśnie wypiąstkował w 25 minucie ładny centro strzał Quintany. 11 minut później nie musiał interweniować, ponieważ Plizga uderzył nad bramką.

Chwilę później Krzysztof Baran z kolei musiał popisać się czujnością. Wypiąstkował on an rzut rożny piłkę wpadającą mu „za kołnierz”. Od tego momentu Piast przejął inicjatywę. W najgroźniejszej akcji w poprzeczkę uderzył Kamil Wilczek. Chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy zbyt delikatnie po swojej indywidualnej akcji uderzył Plizga. Gdy się wydawało, że to Jaga jest bliższa zdobycia gola, Piast niespodziewanie wyszedł na prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym Jagi piłkę dostał Matras i pewnym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W przerwie na trybunach brylował Zdzisław Kręcina, który musiał być zadowolony z wyniku swojego zespołu. Z gry już pewnie mniej, ale nie dawał tego po sobie poznać.

Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsze pół godziny spotkania. Jaga atakowała, ale nie miała pomysłu na rozmontowanie Piasta. Nie pomagał również wprowadzony Dzalamidze, który wdawał się w bezsensowne dryblingi. W 50 minucie po wrzutce Popchadze strzelał Quintana, ale jego uderzenie zostało wyblokowane. Dwie minuty później gracze Jagi nie wykorzystali zamieszania w polu karnym rywali. Następnie Quintana minimalnie uderzył z wolnego tuż sprzed pola karnego nad poprzeczką.

Od tego momentu Piast zaczął grać na czas. Najpierw Michał Pazdan sfaulował Victora Nikiemę, za co został ukarany słuszną żółtą kartką. Po chwili Pazdan próbował zasłużyć na drugie „żółtko”, kiedy to spróbował podnieść leżącego rywala. Cała sytuacja, wraz z wejściem ekipy medycznej i schodzeniem Nikiemy w trybie slow motion trwałą Okło 5 minut później żółty kartonik obejrzał Hanzel za uniemożliwianie wznowienia gry przez Jagiellonię. Piast irytował również rywali celebrowaniem każdego stałego fragmentu gry.

W Jagiellonii irytować mogły szczególnie bezproduktywne dryblingi Dzalamidze i Quintany. Paradoksalnie, to Piast miał okazję do strzelenia drugiej bramki. W 77 minucie po rzucie rożny piłka przeszła jednak obok słupka bramki strzeżonej przez Krzysztofa Barana. W 83 minucie duet z akcji z początku drugiej połowy karze jednak kunktatorskie podejście Piasta. Aktywny w ofensywie Popchadze wrzucił piłkę w pole karne rywali a Dani znakomicie uderzył głową i dał Jadze remis, który nie mógł satysfakcjonować żadnej z grających drużyn. Od tej pory wynik jednak próbowali zmienić tylko gospodarze. Strzelali niecelnie Dźwigała i Balaj, przy czym to strzał tego drugiego będzie się śnił fanom Żubrów po nocach. W doliczonym czasie gry trafił on głową z dwóch metrów w słupek i tym samym nie zapewnił swojej drużynie awansu do grupy mistrzowskiej.

Mecz zakończył się remisem, a oznacza to, że powtórkę z rozrywki będziemy mieli już za dwa tygodnie, kiedy to w pierwszej kolejce rundy dodatkowej Jagiellonia znowu podejmie u siebie gliwickiego Piasta.


Polecamy