Jagiellonia nie wykorzystała atutu własnego boiska. Remis ekipy Probierza z Pogonią [RELACJA, ZDJĘCIA]
Pierwsza połowa do zapomnienia. Druga również. Po niebywale nudnym spotkaniu obfitującym w nieprecyzyjne zagrania Jagiellonia Białystok zremisowała bezbramkowo z Pogonią Szczecin.
Michał Probierz nie zdecydował się na jakiekolwiek zmiany w stosunku do poprzedniej kolejki i to pomimo faktu, że poprzedni mecz Jaga rozegrała trzy dni temu. Pogoń, od której ostatniego spotkania minęło dokładnie tyle samo czasu, zaczęła mecz, jakby pomimo podróży była jednak bardziej wypoczęta.
Dobrym dowodem na to był strzał z woleja Łukasza Zwolińskiego, który Bartłomiej Drągowski wybronił w bardzo dobrym stylu. Gospodarze odpowiedzieli uderzeniem Piotra Grzelczaka, który został jednak wyblokowany. Chwilę później ten sam gracz, po znakomitym zagraniu Konstantina Vassiljeva, popisał się zdolnościami aktorskimi przy próbie wyłudzenia rzutu karnego. Sędzia uznał, że Oscary już rozdane, więc nie ma sensu doceniać starań gracza Jagi.
Później mieliśmy typowy mecz walki, ale tętno kibiców zabiło szybciej, gdy świetnie dysponowany tego dnia Vassiljev podał do Fedora Cernycha, lecz reprezentant Litwy dał się powstrzymać w polu karnym Pogoni. Piłka, co prawda, trafiła do Grzelczaka, ale ten uderzył wprost w miejsce, w którym stał Jakub Słowik.
Później można było spokojnie zrobić sobie kawę, herbatę, kakao i jeszcze na koniec pozmywać – nic by się nie straciło. Jaga próbowała coś zdziałać, ale zawsze brakowało ostatniego, precyzyjnego podania. Z kolei Pogoń nawet nie zbliżała się do bramki gospodarzy. Wyjątkiem była jedna akcja, którą ostatecznie „wyczyścił” Tarasovs. Jaga z kolei wprowadziła nieco ożywienia na trybunach po tym, jak Grzelczak świetnie wyłuskał piłkę, poszedł indywidualnie na bramkę Słowika, ale świetną akcję zakończył niecelnym uderzeniem.
Na wyróżnienie za pierwszą połowę zasłużyli szczególnie środkowi pomocnicy Jagi. Vassiljev nadawał ton akcjom ofensywnym podczas gdy Grzyb z Góralskim przerywali wszystkie akcje Portowców. Poza tym kolejne znakomite spotkanie rozgrywał Łukasz Burliga, który chyba na dobre posadził na ławce Matiję Siroka. W Pogoni najciekawiej wyglądała para stoperów. Szarpać próbował również Zwoliński, ale nie miał większych szans na otrzymanie sensownej piłki. Całkowicie zgasł w pierwszej połowie Rafał Murawski, który tej wiosny prezentował się przecież naprawdę dobrze.
Wynik bezbramkowy stanowił najlepsze podsumowanie tego, co zobaczyliśmy na murawie w pierwszej połowie. W drugiej na pierwszą ciekawą akcję przyszło czekać kibicom aż 8 minut, kiedy to Vassiljev przytomnie podał do stojącego przed polem karnym Cernycha, a ten uderzył. Piłka po rykoszecie od Fojuta wyszła jednak na rzut rożny.
Pogoń odpowiedziała świetną kontrą, po której Adam Gyurcso podał do wolnej przestrzeni, idealnie pomiędzy kolegami z drużyny. Skoro nie można nic powiedzieć o wydarzeniach stricte piłkarskich, można poświęcić słowo zmianom. W Jadze zawodzącego Frankowskiego zmienił Alvarinho i pokazał, że technicznie jest naprawdę zaawansowanym zawodnikiem. Z kolei w Pogoni Czesław Michniewicz postawił wszystko na jedną kartę wprowadzając Miłosza Przybeckiego i Władimira Dwaliszwiliego, który stworzył duet napastników ze Zwolińskim.
Ofensywne zmiany Pogoni przyniosły skutek, kiedy w dobrej sytuacji po podaniu Lewandowskiego znalazł się Frączczak, ale gracz Portowców został zablokowany przez ambitnego Tomasika. Później Jaga miała dwie okazje na wyjście na prowadzenie. Pierwszą z nich, po akcji Cernycha, niecelnym strzałem zmarnował wprowadzony wcześniej Mystkowski. Druga zakończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem Vassiljeva.
Skoro Mystkowskiemu nie wychodziło strzelanie, postanowił asystować. Młody gracz Jagi podał więc do Cernycha, ale ten uderzył… a właściwie podał do Słowika. Wynik nie uległ już zmianie, pomimo, że po rajdzie Tomasika miała rzut rożny, po którym uderzenie poszło jednak nad poprzeczką.
Bezbramkowy remis stanowi doskonałe podsumowanie tego nudnego spotkania. Wynik nie powinien satysfakcjonować żadnej z drużyn, ale najgorzej mogli czuć się kibice, którzy pojawili się w ten chłodny wieczór na stadionie przy ulicy Słonecznej.