menu

"Jaga" gromi Ruch. Eksperymentalna defensywa "Niebieskich" nie zdała egzaminu

15 września 2013, 17:22 | Jakub Seweryn, tom

Nie opłaciły się eksperymenty w defensywie szkoleniowcowi Ruchu Chorzów, Jackowi Zielińskiemu. W niedzielnym meczu 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, świetnie dysponowana Jagiellonia Białystok rozbiła Niebieskich aż 6:0! Bohaterem spotkania był Hiszpan Daniel Quintana, który zdobył dwie piękne bramki i zanotował trzy asysty.

Chorzowianie przed tym meczem mieli na swoim koncie zaledwie sześć punktów, odnosząc zaledwie jedno zwycięstwo. Co ciekawe, podopieczni Jacka Zielińskiego to zwycięstwo odnieśli w starciu z mistrzem Polski, Legią Warszawa. W ostatniej kolejce porażka z Zagłębiem Lubin na własnym stadionie 0:2 znacznie przeszkodziła Niebieskim w planach i postawiła pod znakiem zapytania posadę ich szkoleniowca. Niewiele lepiej przed tym meczem było w Białymstoku. Jaga wprawdzie od początku sezonu znajduje się w górnej połowie tabeli, to jednak w ostatnich czterech meczach zdobyła tylko dwa punkty, oba ratując w doliczonym czasie gry. W stolicy Podlasia daleko jednak do nerwowych ruchów, szczególnie, że ponownie szkoleniowcowi zabrano kluczowego piłkarza ostatniego dnia okienka transferowego. Rok temu do Tereka Grozny sprzedano Macieja Makuszewskiego, teraz do Chievo Verona przeniósł się Tomasz Kupisz.

Jacek Zieliński zdecydował się na kilka eksperymentów w swojej defensywie. Na bokach obrony postawił na Bartłomieja Babiarza oraz Łukasza Janoszkę, a w środku o bezpieczeństwo dla bramki Kamińskiego mieli zadbać Stawarczyk oraz 18-letni Halik. W Jagiellonii Piotr Stokowiec nie mógł skorzystać ze wspomnianego Kupisza oraz zawieszonego Martina Barana. Od pierwszej minuty przez to swoją szansę otrzymali Ugochukwu Ukah i Karol Mackiewicz.

Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od poukładanej gry w środku pola Niebieskich oraz dwóch poważnych błędów w defensywie gospodarzy, które na ich szczęście pozostały bez konsekwencji. Groźnie po raz pierwszy zrobiło się po kwadransie, ale po drugiej stronie, gdy Kamiński musiał bronić bardzo dobry strzał z dystansu Gajosa. Tego ostrzeżenia chorzowianie nie potraktowali poważnie, ale chyba nie spodziewali się, że kara za to będzie dla nich tak bolesna.

W 19. minucie Kamiński źle interweniował po zaskakującym strzale Strausa, po czym został trafiony piłką przez Halika, a kabaret w chorzowskiej obronie na bramkę zamienił z metra Mateusz Piątkowski. Pomimo pierwszego ciosu, niebieski cyrk w tyłach trwał jednak w najlepsze, bo już dwie minuty później żart z defensywy zrobił sobie Dani Quintana, który w efektownej indywidualnej akcji wjechał bez problemu w "szesnastkę" gości i jeszcze efektowniejszą podcinką podwyższył prowadzenie Żółto-Czerwonych.

Dwubramkowe prowadzenie pozwoliło podopiecznym Piotra Stokowca na grę z kontry, a mecz zrobił się niezwykle interesujący. Po pół godzinie gry chorzowianie zdecydowali się na kilka bardzo groźnych prób z dystansu. Przewodzili im Filip Starzyński i Kamil Włodyka, którego uderzenie trafiło w poprzeczkę bramki Słowika. Jaga w kontratakach próbowała wykorzystać szybkość Karola Mackiewicza, ale nie przyniosło to efektu bramkowego, bo młody skrzydłowy gospodarzy w idealnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką, a następnie jego akcji nie potrafił wykończyć Quintana, który został zablokowany. W samej końcówce pierwszej połowy ogromnego zamieszania po rzucie rożnym nie potrafił wykorzystać Łukasz Janoszka, który przegrał pojedynek z Jakubem Słowikiem. Do przerwy więc Jagiellonia prowadziła z chorzowskim Ruchem 2:0.

Na drugą połowę trener Zieliński wprowadził napastnika Grzegorza Kuświka, a Piotr Stokowiec defensywnego pomocnika Tomasza Bandrowskiego. Cóż z tego, skoro jagiellońskie święto w Białymstoku trwało nadal. Po pięciu minutach od wznowienia gry było już 3:0. Swoje drugie trafienie w tym meczu zanotował Dani Quintana, który tym razem nie dał szans Kamińskiemu pięknym technicznym strzałem zza pola karnego. Po kolejnych pięciu minutach Ruch był na kolanach po raz kolejny. Tym razem Quintana genialnie asystował, a pojedynek ‘sam na sam’ z golkiperem rywala wygrał Maciej Gajos, dla którego jest to pierwszy gol w Ekstraklasie w tym sezonie.

Na trybunach rozległo się ‘Czwórka do zera, mogło być więcej’, i było więcej... W 65. minucie Quintana zanotował swoją drugą asystę w tym spotkaniu, a płaskim strzałem w długi róg bramki do rozpaczy Kamińskiego doprowadził rezerwowy w tym meczu Albańczyk Bekim Balaj. Ten sam piłkarz w doliczonym czasie gry w podobny sposób ustalił wynik meczu na 6:0! Dla niego jest to już czwarta i piąta bramka w tym sezonie ligowym. Napastnik Jagi zdobył je wszystkie po wejściu na boisko z ławki rezerwowych.

Ostatecznie, Jagiellonia rozgromiła Ruch Chorzów 6:0 i na najbliższy tydzień znacznie poprawiła nastroje białostocczanom. Trzy punkty został więc w Białymstoku. Z kolei Niebiescy, idąc niewyrafinowanym tokiem myślenia Artura Szpilki, mogą się poczuć w jak piłkarskiej ‘ciąży’, a posada Jacka Zielińskiego, jak do dzisiaj była niepewna, tak teraz jej praktycznie nie ma. Chyba tylko cudotwórca (Waldemar Fornalik?) może cokolwiek zdziałać w Chorzowie, bo gra śląskiego zespołu woła obecnie wyłącznie o pomstę do nieba.


Polecamy