menu

Iwański dla Ekstraklasa.net: Zbyt dużo uwagi poświęciliśmy Paixao

5 kwietnia 2014, 18:37 | Przemysław Drewniak

- Czasami się zastanawiamy czy ta nasza krytykowana przez wszystkich gra nie jest lepsza, jak wygrywamy 1:0, a widowisko jest brzydkie. Dzisiaj w końcu zagraliśmy na miarę naszych możliwości, a wynik nie jest taki, jaki sobie wymarzyliśmy - żałował po piątkowym meczu ze Śląskiem Wrocław (3:3) pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Maciej Iwański.

Maciej Iwański
Maciej Iwański
fot. Podbeskidzie Bielsko-Biała

Podbeskidzie Bielsko-Biała na Facebooku - serwis specjalny Ekstraklasa.net

I jak tu nie mówić, że futbol to sport pełen paradoksów? Zagraliście dziś najlepszy mecz w tej rundzie, strzeliliście trzy bramki, ale do zwycięstwa to i tak nie wystarczyło...
Czasami się zastanawiamy czy ta nasza krytykowana przez wszystkich gra nie jest lepsza, jak wygrywamy 1:0, a widowisko jest brzydkie. Dzisiaj w końcu zagraliśmy na miarę naszych możliwości, a wynik nie jest taki, jaki sobie wymarzyliśmy.

Kibice mogą być jednak umiarkowanie zadowoleni, bo w końcu mogła im się podobać postawa Podbeskidzia. Czuliście ich wsparcie w drugiej połowie?
Zawsze możemy liczyć na wsparcie kibiców, ale niezależnie czy występujemy u siebie czy na wyjeździe, zawsze staramy się grać tak samo. Ze Śląskiem w końcu zagraliśmy dobrze w piłkę i liczę na to, że od tej pory tak samo będzie w kolejnych spotkaniach.

Coraz częstszym elementem w pana grze są prostopadłe piłki do przodu, zresztą po jednej z nich padła bramka dla Podbeskidzia. To znak, że lepiej się pan rozumie z zespołem? Wcześniej takich podań brakowało.
Może nie brakowało, ale nie były one tak dokładne. W meczach z Lechem i Ruchem też udało mi się zagrać kilka takich piłek. Wiadomo, że jeśli się dłużej ze sobą trenuje, to później ta współpraca funkcjonuje coraz lepiej. Dzisiaj w ataku rozumieliśmy się właściwie bez słów. Po jakichś stratach czy błędach w ustawieniu gdzieś tam się nawzajem zrugaliśmy, ale w grze ofensywnej widać dużą poprawę w stosunku do początku rundy. Każdy zawodnik wie, gdzie ma wyjść, a my wiemy gdzie tę piłkę dostarczyć.

Dzisiaj zagraliście trochę odważniej, bo Dariusz Łatka był jedynym defensywnym pomocnikiem. Taka konfiguracja w drugiej linii bardziej panu odpowiada?
Niekoniecznie, bo ja zdecydowanie bardziej wolę grać na pozycji numer osiem, czyli tego trochę bardziej cofniętego pomocnika razem z "szóstką", ale z większą ilością zadań ofensywnych. Dziś zmienialiśmy się w tej roli z Antkiem Slobodą i wyglądało to dokładnie tak, jak sobie zakładaliśmy. Czy się nam lepiej grało? W ofensywie było więcej pola do manewru, ale z drugiej strony straciliśmy aż trzy bramki. Wcześniej graliśmy na dwie "szóstki" z tyłu i tylu goli rywale nam nie strzelali.

Czyli zaryzykowaliście, a i tak wyszło na to samo. Zamiast 0:0 było 3:3...
Można tak powiedzieć, aczkolwiek bramki padły po naszych indywidualnych błędach i można było ich uniknąć. Ponoszę winę za utratę pierwszego gola, bo nie pobiegłem do końca za Stevanoviciem.

Trener uczulał was w przerwie na pilnowanie Stevanovicia w polu karnym? Jeśli tak, to chyba nie podziałało.
Tak naprawdę byliśmy uczuleni na wszystkich zawodników i wiedzieliśmy, czego się po kim możemy spodziewać.

A nie było tak, że za bardzo skupiliście się na kryciu Marco Paixao?

Wszyscy wiedzą, jakim potencjałem dysponuje ten zawodnik. Zdecydowanie za bardzo skupiliśmy się na Paixao, dzięki czemu jego koledzy mieli więcej miejsca w polu karnym. Można mówić, że dobrze go kryliśmy, ale co z tego, skoro świetnie skorzystał z tego Stevanović.

Rozmawiał Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

ZOBACZ TAKŻE:

Oceniamy Podbeskidzie za mecz ze Śląskiem: Blażek przełamał niemoc napastników
Marco Paixao: Styl gry Podbeskidzia jest okropny. To nie jest futbol!


Polecamy