III liga. Marcin Siedlarz (Garbarnia): Presja cały czas jest taka sama
Rozmowa. Piłkarz Garbarni Kraków, 29-letni napastnik MARCIN SIEDLARZ opowiada o sobotnim spotkaniu z MKS Trzebinia-Siersza (1:0) i nadziejach na końcówkę sezonu.
fot. Fot. Andrzej Wiśniewski
- 14. zespół w tabeli okazał się bardzo wymagającym rywalem.
- Takie mecze z drużynami z dołu tabeli zawsze są ciężkie, dlatego musimy być przygotowani na to, że mogą być trudniejsze od tych z teoretycznie silniejszymi rywalami.
- MKS przed przerwą miał dwie okazje na objęcie prowadzenia.
- Atakując nadziewamy się na kontry, często jesteśmy porozrzucani po boisku, dlatego rywalom łatwiej jest zdobyć bramkę. Takie błędy się nam zdarzają, ale całe szczęście, że tym razem mecz zakończył się strzeleniem bramki przez nas.
- Konkretnie przez Pana. Jak ona padła z Pana perspektywy?
- Zdobyłem ją po rzucie rożnym, odbiciu się od kogoś piłki i podaniu od Łukasza Pietrasa. To była bardzo dobrze zagrana piłka na piąty-szósty metr i udało mi się głową trafić do siatki.
- To Pana piąte trafienie w tym sezonie. Mało jak na napastnika.
- Oczywiście, że mało. Odczuwam z tego powodu spory niedosyt, ale zostało jeszcze kilka meczów do rozegrania. I mam nadzieję parę goli strzelić. Może nawet tych najważniejszych.
- Mógł Pan też zaliczyć asystę, ale Tomasz Ogar nie wykorzystał Pana dobrego zagrania.
- Od tego jesteśmy, aby jeden drugiemu podawał. I tak się złożyło, że akurat ja zagrałem do Tomka. Niewiele mu brakło, by zdobyć gola. Asyst nie liczę, ale cieszą mnie tak samo jak gole.
- Oglądając spotkanie, można było odnieść wrażenie, że rozstrzygnie je jeden celny strzał.
- Pierwsza bramka zwykle ustawia mecz. Szkoda, że nie udało się jej zdobyć wcześniej, bo wtedy grałoby się nam dużo łatwiej. Także uważam, że to był mecz do pierwszej bramki. Stracona mogła spowodować porażkę, strzelona - zapewniła wygraną.
- Liczne kontuzje zapewne wpływają na grę Pana drużyny.
- Oczywiście, że tak. Nie mieliśmy w tym sezonie takiego meczu, w którym wszyscy zawodnicy byliby do dyspozycji trenera. Całe szczęście, że udaje się nam łatać dziury w składzie. Każdy jest gotowy zastąpić kolegę.
- Rywale czymś was zaskoczyli?
- Wiedzieliśmy, że będą zagęszczać środek pola, że trudno się będzie tamtędy przebić i w ogóle skonstruować akcje, że trzeba będzie grać skrzydłami. I długo się nam opierali. Grali solidnie, tak jak przewidywaliśmy.
- W sobotę mecz z Podhalem Nowy Targ, które z czterech ostatnich spotkań wygrało tylko jedno, ale udowodniło już, że umie odbierać punkty faworytom.
- Do końca rozgrywek nie będzie już łatwego meczu. Tak jak pokazało spotkanie z Trzebinią-Sierszą, z którą się grało równie trudno jak z KSZO 1929 czy Motorem Lublin. Każdy mecz będzie trudny, w każdym musimy zdobywać trzy punkty.
- Garbarnia odniosła czwarte kolejne zwycięstwo. Presja rośnie?
- Nie, cały czas jest taka sama. Nie czujemy presji związanej z końzowym rezultatem, choć oczywiście bardzo chcemy awansować. Niech do końca sezonu będzie tak jak jest teraz, wygrywajmy wszystko, a wtedy zobaczymy, co się uda osiągnąć.
- Dwa mecze, które zostały przełożone, są dla was problemem?
- Na pewno są, bo wolimy grać regularnie. Sytuacja, w której ktoś w tabeli ucieka, a my mamy do rozegrania dwa zaległe mecze, nie jest dla nas budująca. Choć wiadomo, że jeśli pogoda nie pozwala, to nie da się grać.
- Zmęczenie grą narasta?
- Czujemy już sezon „w nogach”. Odwołanie dwóch meczów wybiło nas z rytmu, ale z drugiej strony dało nam chwilę oddechu.
Rozmawiał Jerzy Filipiuk
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/51f232fb-f3e4-3d4b-2c0f-9a2989ac97a8,5c399c44-6fb8-4d5b-5a30-5584d4dd859c,embed.html[/wideo_iframe]