III liga. Broń Radom przegrała ze Zniczem Biała Piska. Katastrofa w drugiej połowie!
W meczu trzeciej ligi, piłkarze Broni Radom w sobotę popołudniu grają z beniaminkiem z Podlasia, Zniczem Biała Piska. Wynik tego spotkania będzie podawać na bieżąco.
Broń Radom - Znicz Biała Piska 2:4 (2:1)
Bramki: Czarnota 19, Gorczyca 24 - Adamiec 8, 53, Jambrzycki 46, Gondek 73
Broń: Młodziński - Góźdź, Wojciech Kupiec, Gorczyca, Wicik, Leśniewski, Czarnota, Paterek, Więcek (77 Stefański), Imiela, Czarnecki.
Znicz: Masłowski - Maliszewski, A. Kosiński, K. Kosiński, Adamiec, Furman, Romachów, Kossyk, Jambrzycki, Dzienis, Gondek.
Dużym zaskoczeniem w składzie Broni było pojawienie się w składzie Kamila Czarneckiego. Napastnik Broni w poprzednim meczu dostał czerwoną kartkę. W czwartek osobiście pojechał do Warszawy na posiedzenie dyscypliny. Wyjaśnił, że faul nie był zamierzony, że kilkakrotnie był przez rywala prowokowany. Ostatecznie dostał karę w zawieszeniu!
Na ławce pierwszy raz zaczął mecz Maksim Kventsar..
Znicz mimo, że nie wygrał na wyjeździe, to okazał się wymagającym przeciwnikiem.
Źle zaczęli to spotkanie piłkarze Broni. Po dośrodkowaniu na piąty metr, goście objęli prowadzenie już w 8 minucie. Na szczęście radomianie szybko wzięli się za odrabianie strat. W 19 minucie po zamieszaniu, Patryk Czarnota huknął mocno z kilku metrów. Pięć minut później po rozegraniu rzutu wolnego, Adam Imiela trafił w poprzeczkę. Piłkę przechwycił Wojciech Gorczyca i dobił ją do siatki. Ta odbiła się jeszcze po drodze od jednego z obrońców i zmyliła bramkarza.
Broń miała jeszcze jedną swietną okazję, Dominik Lesniewski przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Znicza. Goście też groźnie kontrowali. W 31 minucie słupek uratował Broń od straty gola, zaś w 39 minucie Paweł Młodziński ofiarnie wygarnął piłkę spod nóg przeciwnikowi!
Po przerwie Broń zagrała katastrofalnie w obronie!!! Co stało się z zespołem, tego nie wie nikt.
- Każdy grał dla siebie, a w defensywie drużyna została w czwartej lidze - mówił na konferencji trener Artur Kupiec.
Już w 17 sekundzie drugiej odsłony goście przechwycili piłkę i zakończyli akcję strzałem na bramkę. Broń kompletnie nie podniosła się po ciosie, a w 53 minucie już przegrywała 2:3. Defensorzy nie potrafili wybić piłki i wykorzystał to doświadczony Adamiec.
Wydawało się, że Broń po ciosie ruszy do ataku, poderwie się do odrabiania strat, ale mnożyły się niecelne zagrania, nie było zbyt wielu podbramkowych akcji. I gdyby nie Paweł Młodziński to wynik dla gości byłby jeszcze wyższy. W 73 minucie defensorzy Broni tak nieszczęśliwie wybijali piłkę, że ta dostała się pod nogi Patryka Gondka i było 2:4. Co prawda jeszcze po rzucie wolnym Przemysława Wicika piłka odbiła się od słupka, ale to tyle, jeśli można mówić o czymkolwiek pozytywnym w drugiej połowie.
Broń ma wyraźny problem w defensywie. Trener próbuje, rotuje składem, jednych sadza na ławkę, grają inni, ale efektów wciąż nie ma. Drużyna w 12 meczach straciła 28 goli, z czego 11 w trzech ostatnich meczach!