menu

Hermes ma nadzieję na trzeci mecz z Wisłą

22 marca 2014, 01:50 | Jakub Podsiadło

Zawisza Bydgoszcz przedłużył swoje nadzieje na znalezienie się w czołowej ósemce ligowej tabeli, wygrywając z Wisłą Kraków 1:0 (0:0). Dla "Zetki" było to drugie zwycięstwo nad wiślakami w obecnym sezonie. - To chyba za wcześnie, żeby mówić o tym, że na Wisłę mamy jakiś szczególny patent - komentował po końcowym gwizdku Hermes, pomocnik Zawiszy.

Hermes Neves Soares
Hermes Neves Soares
fot. wkszawisza.pl

Choć w piątkowym spotkaniu to Wisła zdawała się dominować przez większość meczu, dzięki składnej kontrze z udziałem Michała Masłowskiego i debiutującego Jorge Kadu w 67. minucie, trzy punkty z Krakowa wywiózł bydgoski Zawisza. - Nieraz się dominuje, a potem się przegrywa. Przeżyliśmy to samo w niejednym meczu i wiemy, jak to boli - mówił Hermes. - Teraz to my jesteśmy po drugiej stronie barykady, bo wykorzystaliśmy swoje okazje. Jeżeli chodzi o defensywę, zagraliśmy na zero z tyłu i bardzo się z tego cieszymy.

Bydgoszczanie nie tylko zrobili ogromny krok w kierunku utrzymania się w górnej połowie tabeli, ale i jako jedyna drużyna w obecnym sezonie pokonali wiślaków dwukrotnie - u siebie i na wyjeździe. Jak się okazało po końcowym gwizdku w piątek, dla pomocnika Zawiszy dwa zwycięstwa to za mało, choć przyznał, że drużyna Ryszarda Tarasiewicza nie ma szczególnego patentu na "Białą Gwiazdę". - To chyba za wcześnie, żeby tak mówić, bo z Wisłą graliśmy dopiero drugi mecz. Akurat wyszła nam taka seria. Mamy nadzieję, że przyjdzie nam jeszcze zagrać trzecie spotkanie z Wisłą. O to cały czas walczymy i w ostatnich trzech meczach zrobimy wszystko, żeby punktować i zostać w czołowej ósemce.

Przez większość meczu piłkarze Zawiszy musieli radzić sobie bez Ryszarda Tarasiewicza. Szkoleniowiec drużyny z Bydgoszczy w 33. minucie meczu został odesłany na trybuny przez arbitra za zbyt intensywne protesty po odgwizdaniu spalonego Vahana Gevorgyana. - Poradziliśmy sobie i bez niego. Trener zawsze stara się nam pomagać z boku, krzyczy, przekazuje uwagi, ale pewne rzeczy sami musimy rozwiązać na boisku - przyznał Brazylijczyk.

Mecz w Krakowie wypadł bydgoszczanom w samym środku pucharowej rywalizacji z Górnikiem Zabrze. Nic więc dziwnego, że po piątkowym meczu szczęśliwi zwycięzcy z Hermesem na czele wyglądali na podwójnie zmęczonych. - Było ciężko. Najpierw graliśmy we wtorek (w PP - przyp. red.), mieliśmy trzy dni przerwy, a potem czekała nas dziewięciogodzinna podróż do Krakowa. Teraz mamy trochę czasu, żeby odpocząć przed środą i rewanżem z Górnikiem - zakończył.


Polecamy