Hamburger SV - chwilowa niemoc, czy jednak głęboki kryzys?
Hamburger Sport-Verein e. V., a w skrócie HSV Hamburg - świetnie znany wszystkim zespół, który jako jedyny w historii Bundesligi nie opuścił ani jednego sezonu. Słynny zegar w Hamburgu, na którym widać dokładnie ile to już czasu HSV nie spadło z Bundesligi wciąż tyka, ale...
No właśnie... Drużynie z północy Niemiec ostatnio się nie wiedzie. Po 19. serii gier Rothosen mają zaledwie 16 punktów i zajmują przedostatnią pozycję w tabeli, wyprzedzając jedynie beniaminka - Eintracht Braunschweig. Teoretycznie, do spokojnej 15. pozycji HSV traci tylko punkt, a do wcale nie najgorszej trzynastej pozycji - 3 punkty, ale marne to pocieszenie dla kibiców z Hamburga, jeśli spojrzą na grę swoich pupili... W ostatnich pięciu kolejkach nie zdobyli oni żadnego punktu, przegrywając z Hoffenheim, Schalke, Mainz, Bayernem i Augsburgiem. Czy jutro o godzinie 18.30 na własnym boisku w meczu z Herthą Berlin uda się przełamać tragiczną passę?
Powyższe pytanie na pewno nie należy do najłatwiejszych. Z jednej strony gracze HSV będą wylewać siódme poty i robić wszystko, a nawet jeszcze więcej, żeby ten mecz wygrać, a z drugiej strony mamy szarą rzeczywistość i niesamowicie słabe wyniki. Spoglądając w przeszłość, łatwo zauważyć, że tak źle jeszcze nie było. Gdzie więc podział się ten zespół, który wcale nie tak dawno temu walczył o najwyższe lokaty w Bundeslidze i europejskie puchary?
Mogłoby nam się zdawać, że czara goryczy przelała się po mizernym meczu z Schalke 04 i srogiej porażce 0:3 na własnym stadionie. Na zegarze nie wybiła jeszcze 60. minuta meczu, a tysiące kibiców zaczęły opuszczać stadion. Imtech Arena opustoszała. Jakie wnioski wyciągnęli z tego gracze HSV? Tydzień później pojechali na Rhein-Neckar-Arena, aby przegrać (również 0:3) z miejscowym TSG 1899 Hoffenheim.
Hamburger SV nie z byle powodu nazywany jest dinozaurem Bundesligi. W końcu ta drużyna nieprzerwanie od 1963 roku gra w Bundeslidze. W tym zespole grały takie tuzy jak Felix Magath, Franz Beckenbauer, czy Uwe Seeler, najlepszy strzelec HSV w historii.
"Tej drużyny już nic nie uratuje" - bezlitośnie piszą niemieckie media. Bert van Marwijk nie musi obawiać się o posadę, a winę bierze na siebie kapitan zespołu - Rafael van der Vaart wraz z kolegami z boiska. - Nasz największy problem to łatwe tracenie goli. Tak nie można grać, przy drugiej bramce dla Hoffenheim zawodnicy zachowali się jak amatorzy - kręci głową bezradny van Marwijk. Nie pozostaje nic innego, jak tylko przyznać mu rację, bo w meczu przeciwko Schalke, bramki również padały po kuriozalnych błędach obrony. Mimo wszystko trener HSV nie zamierza się poddać i chwała mu za to. Podobnie jak trener, w spadek nie wierzy Rafael van der Vaart. Stwierdził on, że nie odejdzie nawet gdyby jego zespół spadł do 2.Bundesligi, ale od razu zapewnił, że to na pewno się nie stanie. Trzymamy za słowo.
Czy ktoś w Hamburgu znajdzie skuteczne lekarstwo i nie będzie jeszcze za późno? Czy weteran Bundesligi odbije się od dna? Pozostaje nam tylko śledzić dalsze losy drużyny z Hamburga. Najbliższy mecz zagrają już jutro - w sobotę o godzinie 18.30. Rywalem będzie Hertha BSC.
Oto bezradność zawodników HSV w meczu z Schalke 04: