„Hama” w galerii judaszów. Futbol zna wiele takich przypadków
Kasper Hamalainen po przejściu do Legii stał się w Poznaniu wrogiem publicznym numer jeden. Piłkarskich „zdrad” kibice nie byli w stanie wybaczyć bohaterom wielu głośnych transferów
fot. Waldemar Wylegalski
„Hamalainen ku**a stara! Następnego czeka kara!” - taki transparent wywiesili kibice Lecha przed pierwszym treningiem drużyny po przejściu Kaspra Hamalainena do Legii. W ostatnich latach szlak Finowi przetarli Bartosz Bereszyński i Miłosz Kozak, ale oni wyjeżdżali z Wielkopolski jako zdolni juniorzy, a nie gwiazdy Lecha i całej ligi.
W ich przypadku również nie obyło się bez nieprzyjemności i nagonki w internecie. Anonimowe wyzwiska (judasz, kłamca i zdrajca były jednymi z łagodniejszych), na forum kibiców Lecha udostępniono jednak prywatny numer telefonu piłkarza, na który spłynęła kolejna fala gróźb. Bereszyński, rodowity poznaniak, przyznawał, że wolał nie kusić losu i nie pokazywać się w miejscach publicznych.
Z przygodami musiał liczyć się też Jerzy Podbrożny, gdy w 1994 r. przeprowadzał się z Poznania do Warszawy. Dwukrotny król strzelców ligi w barwach Lecha szybko został zaakceptowany przez kibiców Legii. Każdy wyjazd do Wielkopolski wiązał się jednak z „gorącym” przyjęciem na trybunach. Samochód napastnika został oblany farbą, a w okolicach stadionu Lecha powstał napis: „Bóg wybacza, kibice nigdy”.
Bohaterem kontrowersyjnego transferu, który miał na pieńku z kibicami, był też Paweł Kaczorowski. Duża grupa fanów Legii nie wybaczyła mu tego, że po zdobyciu Pucharu Polski w 2004 r. śpiewał piosenki obrażające stołeczną drużynę. Po przejściu na Łazienkowską nie przeprosił za incydent, chciał zyskać akceptację swoją grą. W pierwszych meczach był wyróżniającą się postacią, ale to nie wystarczyło. Kolejne wyzwiska, flaga: „Chórzysto, nigdy nie będziesz legionistą”, i... gumowe kaczuszki rzucane w jego stronę - w takiej atmosferze piłkarz wytrzymał zaledwie pół roku.
Od połowy lat 90. największymi rywalami na boiskach i trybunach byli legioniści i widzewiacy. Kiedy po sezonie 1995/1996 do Łodzi przechodzili Radosław Michalski i Maciej Szczęsny, nieprzyjemności spotkały jednak tylko tego drugiego. Głównie ze względu na kontrowersyjne wypowiedzi, których bramkarz nigdy nie unikał. - Koledzy, często najlepsi kumple moich dzieciaków, kopali je po tyłkach tylko dlatego, że nazywają się Szczęsny. Ktoś tego braku szacunku musiał ich nauczyć w domu. Kibice rzucali też cegłą w żonę - wspominał w wywiadzie dla „Playboya”.
Dekadę wcześniej burzę wywołał Dariusz Dziekanowski. Po słowach: „Łódzkie powietrze mi zaszkodziło i kiedy tylko mijam tabliczkę z napisem Warszawa, natychmiast otwieram okno, aby nasycić się świeżym powietrzem”, dni urodzonego w stolicy napastnika w Widzewie były policzone. „Dziekan” szybko stał się ulubieńcem kibiców Legii, w Łodzi budził jednak podobne emocje jak Radosław Sikorski wśród wyborców obecnie panującego rządu.
Polacy potrafili namieszać też transferami pomiędzy zagranicznymi drużynami. Kibice Juventusu wywieszali transparent z napisem „Zibi Forever”, po jego transferze do Romy ich sympatia rozwiała się jednak jak plotki o transferze Karola Linettego do dobrego zachodniego klubu. Kiedy obecny prezes PZPN został wybrany jako jedna z 50 legend klubu, które upamiętniono gwiazdami wokół nowego stadionu, fani Juve zaprotestowali. Ostatecznie Bońka zastąpił Edgar Davids. - Komuś najwidoczniej przeszkadza to, że mieszkam w Rzymie - skomentował Zibi dla „Tuttojuve”.
Kibice Borussii nie byli zadowoleni z przejścia Roberta Lewandowskiego do Bayernu, Polak rozstał się jednak z klubem w cywilizowany sposób, a w Dortmundzie wciąż mają do niego sentyment. Inaczej było w przypadku Mario Götzego, który przebył taką drogę rok wcześniej. Uwielbiany przez kibiców wychowanek BVB z dnia na dzień zdecydował, że chce przejść do największego rywala. Fani nie mieli wątpliwości, że zrobił to dla pieniędzy. Palili jego koszulki, nazwali judaszem, a podczas pierwszego powrotu piłkarza w nowych barwach przywitali go wielkim transparentem: „Pogoń za kasą pokazała, ile masz serca. Spier...”.
Galerię judaszów, do której wprowadzili Götzego kibice Borussii, można poszerzać prawie w nieskończoność. Manuel Neuer (Schalke - Bayern), Carlos Tevez (Manchester United - Man. City), Emmanuel Adebayor (Arsenal - City - Tottenham), William Gallas (Chelsea - Arsenal - Tottenham), Luis Figo (Barcelona - Real), Luis Enrique (Real - Barcelona) czy Mo Johnston i Kenny Miller, którzy grali dla Celticu i Glasgow Rangers to tylko najgłośniejsze przykłady.
Chcąc nie chcąc, Hamalainen dopisał do niej swoje nazwisko. Czy zgodnie z groźbami kibiców Lecha spotka go za to kara? - Nie można nikomu grozić za to, że zmienia pracę. Piłkarze mają do tego prawo. Istnieją pewne zasady dotyczące relacji między klubami, ale to nie przestępstwo - apeluje Jan Urban.